Och, ta Italia - niesamowita o każdej porze roku, pachnąca lawendą, rozmarynem i oliwkami. Drżąca wiatrem i morską bryzą. To ten rejon świata , gdzie spełniają się marzenia. Gdzie twarde ramę wiatru zatrzymuje wypolerowane fale nieziemskich harmonii. Muzyka potrafi otworzyć bramy raju i piekieł. A my decydujemy, co jest naszym grzechem, a co zbawieniem…
Zespół Karmamoi potrafi sprowadzić duszę na samo dno Hadesu i to z premedytacją. Cudowne kompozycje, bajeczne brzmienia, szalone rytmy i wszystko, co decyduje o esencji bycia mieszkańcem najczarowniejszych miast Europy - Rzymu i Mediolanu. To z nich wywodzą się członkowie zespołu. To tam zaczęli stawiać swoje pierwsze kroki na drodze wyścielonej aksamitem muzycznego piękna.
Obecny skład grupy jest, jakby powiedziano w cudownej Italii, „Il meglio del meglio”. Twórcą i liderem zespołu jest dyplomowany inżynier, perkusista i kompozytor (studiował pod czujnym okiem Ettore Manciniego i Lazzarettiego w Universita della Musica w Rzymie) mieszkający obecnie w Londynie, Daniele Giovannini. Towarzyszą mu: gitarzysta Alex Massari (ukończył St. Louis Music School w Rzymie oraz kursy mistrzowskie u takich artystów, jak Mike Stern, Joe Diorio, Frank Gambale i Steve Vai), Alessandro Cefali (studiował bas na University of Music w Rzymie, kursy mistrzowskie odbył pod kierunkiem Gianfranco Gullotto, Luca Pirozzi i Massimo Moriconi) oraz wokalista Valerio Sgargi (studiował grę na skrzypcach w Milano Conservatory, gitarę w CPM w Mediolanie, kompozycję w Modena Conservatory i śpiew operowy) . Trzeba przyznać, że tacy artyści to potężny muzyczny arsenał. Valerio przejął pałeczkę pierwszoplanowego wokalisty w 2022 roku. Była to znakomita decyzja, bo jego tenor potrafi stopić skałę. Jest fantastyczny i ma potężną moc. Dotychczas główne wokale w Karmamoi należały do kobiet. Wpierw była to Serena Ciaccii, potem Sara Rinaldi.
Album „Strings From The Edge Of Sound” ukazał się we wrześniu 2023 roku. Jest to album, który zawiera zarówno premierowe utwory, jak i kompozycje nieco starsze, ale podane w nowych wersjach, zagrane z orkiestrą symfoniczną.
Przestrzenne brzmienie, rozmach twórczy oraz zachwycająca trójwymiarowość kompozycji zwracają uwagę od pierwszych taktów tego albumu. A rozpoczyna się on piosenką „Black Hole Era”. Gitarowy akompaniament podkreśla głęboki głos Valerio. Spokojny, pełny ekspresji wokal równoważą subtelne smyczki, miękkie chóralne crescenda i efektownie naszkicowana sekwencja perkusyjna. Daniele Giovannoni ma perfekcyjny instynkt rytmiczny. Umie nadawać bajkowych wibracji swoim uderzeniem w bębny, dotknięciem werbli i talerzy. Poetycki tekst napisali wspólnie Daniele i Valerio: „Who am I? Where am I going? Who is drawing me into a place without a blaze. I can’t flee anymore. Aware that I was a ray of light through the cosmos there is no sound in the moving and there is no doubt in my intense breath. I can feel peaceful inside the fleeting and cold seize of this space - time...”.
Kolejny utwór, „Nashira”, w wersji z orkiestrą symfoniczną nabiera innego wymiaru. Ma w sobie więcej głębi i melancholii. Tym bardziej, że zdobi ją przepiękny tenor Valerio Sgargi. Ten facet jest dla mnie prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Tworzy mistyczną aurę. Jego sensualizm i wyczucie piękna nadają muzyce Karmamoi mocy i subtelności, nanoszą ornament klasycznego blasku.
Podobnie jest w „Take Me Home”, które ukazało się na czwartym albumie grupy „The Day Is Done” z 2018 roku. Zmiany przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Pierwotna wersja zbliżała grupę pod względem brzmieniowym do Archive. Z Valerio przy mikrofonie, utwór ten zyskał nowe, niepowtarzalne życie.
„Tell Me” to nowa kompozycja przygotowana specjalnie na tę płytę. Eteryczna, zmysłowa i pełna pasji. Klawisze i gitara klasyczna tworzą zabójczy akompaniament. Utwór ma niewidzialny filmowy tatuaż, miękką zbroję zszytą z kadrów snów zamkniętych w odcieniach szarości. Efektowna aranżacja zagłębia się w dźwięk fortepianu, chórki i wibrafon. Na zakończenie pojawia się smakowita solówka w wykonaniu Alexa Massari.
„You are a man, you’re the last. You are lost in your failures and self - destruction. You’re at the end. You’re alone. You can’t oppose reality now...” - tak rozpoczyna się orkiestrowa wersja tytułowego utworu pochodzącego z albumu „Room 101” (2021). Muszę przyznać, że jest ona o wiele ciekawsza od oryginału. Smyczki i męski wokal nadają jej większego rozmachu i klasycznego blasku.
„I Will Come In Your Dreams” pojawił się po raz pierwszy na najnowszej płycie. Czuje się wyraźnie, że został on skomponowany pod kątem niesamowitych możliwości głosowych Valerio Sgargi. Orkiestra symfoniczna, fortepian oraz perkusja wzmacniają narastający dramatyzm i jego ekspresję wokalną.
Nagranie „Your Name” pochodzi oryginalnie z czwartego albumu grupy „The Day Is Done”. Rozgniata mocą ukrytą w brzmieniach nawiązujących stylem do kompozycji George’a Gershwina. Druga część jest o wiele spokojniejsza z solówką gitarową i akompaniamentem wiolonczeli i fortepianu.
„Zealous Man” to długi, 12-minutowy utwór, który pojawił się pierwotnie na „Room 101”. Czarowne akordy, jakie wypływają spod palców Daniele Giovannoniego, są tłem dla linii wokalnej, której sensualizm we wspaniały sposób buduje Valerio. To jak wydobywanie z marmuru doskonałych kształtów i proporcji. Wszystko powstaje powoli, słowa i dźwięki zlepiają z kawałków nieba to, co widzimy i słyszymy sercem. Relacje pomiędzy dwojgiem ludzi to temat, którego sztuka nie umie wyczerpać:
„You are stunned now lying down on a cold cot and you are feeling in shock listening to his voice. In a secret zone of your head you trust him like when you met his eyes for the first time...”.
Ostatni utwór na płycie jest bardzo krótki. Tytułowy „Strings From The Edge of Sound” jest bowiem kodą kończącą ten przepiękny album. Jest niespełna dwuminutowym podsumowaniem tej godzinnej podróży w towarzystwie muzyki grupy Karmamoi. To piękna ścieżka pośród gwiazd, w świetle niebieskiego księżyca zawieszonego nisko nad horyzontem...