Ring Van Möbius - The Song That Wasn't Actually A Song (Do They Think It’s Jazz?)-single

Artur Chachlowski

Temu pochodzącemu z norweskiego Bergren, specjalizującemu się w oldschoolowej odmianie progresywnego rocka, zespołowi kibicujemy od samego początku jego działalności. Zresztą, nie tylko kibicujemy, ale i recenzujemy na naszych łamach jego kolejne muzyczne propozycje, począwszy od „Past The Evening Sun” (2018) roku, aż po tegoroczne wydawnictwo „Commissioned Works Pt. II: Six Drops Of Poison”. Nie możemy więc przeoczyć nowego, niezwykle ciekawego singla, który ujrzał światło dzienne w pierwszych dniach listopada.

Po zakończeniu nagrywania poprzedniego albumu członkowie tria Van Möbius (Thor Erik Helgesen - Dag Olav Husås - Håvard Rasmussen) zorientowali się, że mają jeszcze trochę czasu oraz kilka nowych pomysłów, a że wytwórnia płytowa kontaktowała się z nimi już kilka razy w poszukiwaniu dodatkowego materiału, pomyśleli: „tak, wymyślimy coś z jednej strony zabawnego, a z drugiej – na tyle ciekawego, że nasi słuchacze będą bardzo zadowoleni”.

Jak pomyśleli, tak zrobili. Za każdym razem, gdy Ring Van Möbius tworzy nową muzykę, wszystko zaczyna się od jammowania, a po kilku spontanicznych próbach szybko powstaje nowa kompozycja. W tym przypadku wypełnia ona stronę A nowego singla „The Song That Wasn't Actually A Song (Do They Think It’s Jazz?)”. Praca nad tą ‘piosenką’ kontrastowała z epickim i dość złożonym materiałem, nad którym Ring Van Möbius pracował przy nowym albumie i w tym sensie jest to w twórczości tej norweskiej grupy swoista nowinka i powiew świeżego powietrza. Nie dość, że powstał utwór krótki, zwarty i chwytliwy, prawie że przebojowy, to do współpracy zaproszono dzieci członków zespołu oraz ich przyjaciół, którzy utworzyli chór dziecięcy, nadający ton nowej kompozycji. Co więcej, w refrenie „The Song That Wasn't Actually A Song (Do They Think It’s Jazz?)” młodzież mocno ‘naśmiewa’ się z muzyków tworzących Ring Van Möbius, którzy sami siebie określają mianem ‘starych prog gnomów’. W efekcie powstała przeurocza piosenka (która, zgodnie ze swoim tytułem, właściwie nie jest piosenką) pełna przebojowego potencjału, obdarzona zapadającym w pamięć refrenem oraz fenomenalną partią instrumentalną zagraną na oldschoolowych organach.

Strona B tego singla (wyprodukowano go w ilości zaledwie 250 egzemplarzy, więc warto się pospieszyć z zamówieniem go w sklepie wytwórni Apollon Records https://www.apollonrecords.no/shop) zawiera opracowaną przez grupę Ring Van Möbius wersję kompozycji Edvarda Griega pt. „Anitras Dans” (to fragment słynnego „Peer Gynta”), która jest żelaznym punktem programu każdego występu Ring Van Möbius na żywo. Wersję, dodajmy, bardzo udaną, przekonywującą, dającą do myślenia i mocno osadzoną na Hammondowych brzmieniach. Czuję, że takiej adaptacji nie powstydziłby się sam Keith Emerson.

Oba singlowe utwory zostały nagrane w studiu na żywo, a potem dołożono do nich tylko harmonie wokalne i kilka innych nakładek. Efektem tej pracy jest singiel z chyba najlżejszym, najbardziej nośnym i najszybciej wpadającym w ucho materiałem w całym, niemałym już, dorobku tej norweskiej grupy.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!