Niemal dokładnie w pierwszą rocznicę ukazania się debiutanckiej płyty („Solitude Republic”) grupa Distant Mantra powraca ze swoim drugim ‘dzieckiem’, albumem „Getaway To The Abyss”, opublikowanym przez wytwórnię Lynx Music. Dla niewtajemniczonych, zespół tworzą Małgorzata Maleszak-Kantor (śpiew), Przemysław Piotrowski (bas) i Kovy Jaglinski (gitary, instrumenty klawiszowe, perkusja, śpiew). Ten ostatni odpowiada także za miks, mastering i produkcję płyty, a także za warstwę wizualną wydawnictwa oraz jest kompozytorem lub współkompozytorem (cała trójka muzyków ma tu swój wkład) wszystkich utworów, do których teksty napisała wokalistka.
Twórczość grupy jest opisywana jako post-dream rock i jest to zdecydowanie trafne określenie zawartości krążka trwającego 45 minut. Już pierwsze nagranie, zresztą wybrane do promocji albumu, zatytułowane „Make Them Go” prezentuje wszystkie atuty trio – głęboki bas, precyzyjna perkusja, przestrzenne gitary ozdobione subtelnymi plamami instrumentów klawiszowych i głos – delikatny i zmysłowy. Tym razem materiał powstawał od razu z myślą, że wypełni go śpiew Małgorzaty, przez co efekt jedności warstwy wokalnej z instrumentalną jest jeszcze bardziej pełny niż na debiucie, gdzie dołączyła ona w końcowym procesie powstawania płyty. Już w tym nagraniu słyszymy pewną nowość, mianowicie główny wokal wsparty jest chórkami w wykonaniu Kovy’ego. A dalej jest zasadniczo podobnie, czyli… na wysokim poziomie. „Demon Inside Me” to spokojny utwór z bardziej intensywną końcówką. „Poison” porywa pulsującą linią basu oraz niepokojącym motywem klawiszowym i wysmakowaną partią gitary wliczając w to krótkie solo. Śpiew Małgorzaty, początkowo subtelny, nabiera siły w refrenie, w którym bohaterka tekstu zwraca się do dawnej miłości:
“I don't ever want to see you again
I don't ever want to hear you again
I don't ever want to feel you again
Ever ever ever again”
O ile ta pieśń dotyczy rozstania, tak kolejny „Till The End” to piękne wyznanie miłości:
“I just wanna waste my time doing nothing with you
Just take me into your arms hold my hand
Can you stay with me till the end of time”
Początkowo klimat jest nastrojowy, ale mniej więcej w połowie utwór staje się bardziej intensywny za sprawą mocniejszej sekcji i typowo post-rockowej przestrzennej gitary.
Teksty stworzone przez wokalistkę w zdecydowanej większości napisane są w języku angielskim. Jest jednak jeden wyjątek, albowiem na ścieżce 5 umieszczono nagranie „Sen”. Oprócz polskojęzycznej warstwy lirycznej zaciekawia on ciekawym basowym motywem syntezatorowym pojawiającym się kilkukrotnie w trakcie utworu oraz wyrazistą sekcją i interesującą gitarą, szczególnie w refrenie oraz świetną warstwą wokalną (pod koniec Małgorzacie towarzyszy tu ponownie Kovy).
W „I’m Rising” jest bardziej mrocznie, przebijająca się z basowo – perkusyjnego tła gitara wprowadza pewien niepokój, co dobrze koresponduje z tekstem dotyczącym podnoszenia się po zakończeniu relacji:
“A bird in a cage
You had a key and called it love how was I supposed to know
But now I feel inside a deep relief and pride so let me shout it out I’m rising
All alone
Without you
Bird set free at last”.
“Days” to kolejna snująca się niespiesznie pieśń, z wybijającą się na pierwszy plan gitarą i wyśmienitym wyciszeniem z dominującym basem, w którym to za wokal odpowiada gitarzysta, początkowo szepcąc by potem wejść w rejony metalowe (choć odpowiednio wygładzone). W drugiej części klawisze imitują instrumenty smyczkowe, a piękną wokalizą czaruje Małgorzata. Końcówka znów jest bardziej intensywna ze skandowaną partią Kovy’ego:
“I can feel what no one else can feel
I can go where no one else can go
I can see what no one else can see
I can be who no one else can be”.
„Anthem” rozpoczyna basowo – elektroniczny motyw, po którym przychodzi czas na perkusję, pobrzmiewającą w tle gitarę (solo w drugiej części palce lizać) oraz zwiewny wokal, choć w tekst dotyczy pożegnania z bliską osobą:
“You know that I think of you
It just hurts
When I hear your name
Some people are gone too soon
But I know
I'll join you some day
Heart
Wherever I go I am with you”
Na finał otrzymujemy kompozycję „Illusion Of Love”. To jeszcze jedno spokojne nagranie z przebijającą się z tła elektroniką, nastrojowym basem i melodyjną gitarą, a całość spina swoim głosem Małgorzata wspierana w końcówce przez Jaglinskiego:
“I waste my time
I waste my life easily
I waste my youth
I waste my life easily
And I will go on”.
I tak dobiega końca ta niezwykle wciągająca płyta. Może nie odbiega ona zbytnio od tego, co prezentowała grupa na debiucie, ale czuć tu, że muzycy mają za sobą już dłuższą współpracę. Całość jest jeszcze bardziej dopracowana. W warstwie instrumentalnej możemy usłyszeć więcej gitary, ale to partie basu Przemysława Piotrowskiego tworzą mocny fundament, na którym wszystkie smaczki mogą zostać odpowiednio zaprezentowane. Do tego dochodzi rozmarzony, miejscami delikatny, kiedy indziej bardziej zdecydowany, głos Małgorzaty Maleszak-Kantor. To świetnie zrealizowane wydawnictwo zarówno od strony dźwiękowej jak i wizualnej. Muzycy podkreślają, jak ważny dla nich jest by końcowy produkt był dopracowany pod każdym względem. Za nadanie ostatecznego kształtu albumowi odpowiada Kovy Jaglinski i ze swojego zadania wywiązał się znakomicie! To pozycja warta polecenia, nie tylko dla miłośników brzmień kojarzonych z wytwórnią 4AD, w szczególności z zespołem Cocteau Twins, ale także dla wszystkich słuchaczy wrażliwych na piękno zawarte w dźwiękach, bo krążek „Getaway To The Abyss” właśnie takimi jest wypełniony.
Grupa Distant Mantra ma zatem na koncie już dwie długogrające płyty. Teraz powoli rozważają zaprezentowanie materiału na nich zawartego podczas występów na żywo. Przy okazji trio pracuje już nad następnymi utworami, które wypełnią album numer 3. Cóż… z przyjemnością wybiorę się na koncert, a kolejne wydawnictwo sygnowane tą nazwą kupię w ciemno. Polecam!