Marillion - An Hour Before It's Dark-Live In Port Zelande

Tomasz Dudkowski

W tym roku mija 21 lat od pierwszego Weekendu, na jaki grupa Marillion zaprosiła swoich fanów. Miało to miejsce w kwietniu 2002 roku w Brean Sands w Anglii. Sukces tego wydarzenia spowodował, że grupa postanowiła kontynuować to przedsięwzięcie, które z czasem rozprzestrzeniło się na inne kraje, a nawet kontynenty. Od 2017 roku także polscy fani mieli przyjemność spotkać się z zespołem podczas Weekendów, które odbyły się do tej pory 3 razy w łódzkiej Wytwórni. Rocznica ta (choć nieokrągła) została uczczona okolicznościowym wydawnictwem na płycie Blu-Ray „XXI – The Best Of The Weekends” zbierającym fragmenty występów zarejestrowanych przy pomocy kamer w ciągu tych 21 lat. To tyle w formie wprowadzenia.

Tradycyjnie największą liczbę widowni gromadzą Weekendy odbywające się w specjalnie na ten cel rozstawianym namiocie w holenderskim Port Zelande. Ze względu na pandemię zespół miał czteroletnią przerwę w występach w tej nadmorskiej miejscowości. Wielokrotnie wydarzenia te były rejestrowane i później wydawane jako kolejne wydawnictwa koncertowe. I teraz właśnie dociera do nas pierwszy zestaw z Marillion Weekend Holland 2023, a konkretnie zapis koncertu z 17 marca, podczas którego zespół wykonał w całości materiał ze swojego ostatniego studyjnego dzieła, czyli płyty „An Hour Before It’s Dark”.

Przypomnę, że premierowa prezentacja albumu w wersji na żywo miała miejsce podczas łódzkiej odsłony Marillion Weekend, dokładnie 9 kwietnia 2022 roku. Jakie różnice można zauważyć pomiędzy tymi występami? Po pierwsze, prezentacja została wzbogacona wspaniałymi wizualizacjami na wielkim ekranie znajdującym się za plecami muzyków. Po drugie, oprawa świetlna została jeszcze bardziej rozbudowana, m.in. dodano lasery. Od strony wizualnej koncert zapiera dech w piersiach. A jeśli chodzi o muzykę… Panowie Steve Hogarth, Steven Rothery, Mark Kelly, Pete Trewavas i Ian Mosley przyzwyczaili nas, że nie schodzą poniżej pewnego, bardzo wysokiego, poziomu. Dodatkowo na scenie wspomógł ich ceniony portugalski mistrz instrumentów perkusyjnych, Luís Jardim. Od pewnego czasu towarzyszy on brytyjskiemu kwintetowi podczas występów, wzbogacając brzmienie zespołu swoją grą na różnych perkusjonaliach (wcześniej zagrał też na wersji studyjnej płyty). Przed prezentacją pieśni „The Crow And The Nightingale” do szóstki muzyków dołączył kwartet smyczkowy In Praise Of Folly (Maia Frankowsky, Nicole Miller, Annemie Osborne i Améle Metlini), znany także ze wcześniejszej współpracy z grupą, choćby podczas realizacji płyty „With Friends From Orchestra” i promującej to wydawnictwo trasy.

Album „An Hour Before It’s Dark” doczekał się dwóch bardzo obszernych omówień na naszych łamach (tutaj oraz tutaj), więc nie będę się tu wdawał się w jego szczegóły. Ze sceny wybrzmiały kolejno nagrania „Be Hard On Yourself” o kondycji świata poprzedzone wymownym intro (na jego końcu na ekranie pojawia się napis „Save Us From Ourself”). Są też „Reproduce The Gene” i bardziej zwarty „Murder Machine” (poprzedzony krótkim popisem Trewavasa w „Only A Kiss”), po którym na scenę wkraczają panie z In Praise Of Folly. Już w dziesięcioosobowym składzie wybrzmiewają „The Crow And The Nightingale” zainspirowany twórczością Leonarda Cohena, piękny „Sierra Leone” i wreszcie kolejny epik grupy, wieloczęściowy „Care” z wciskającą w fotel finałową częścią zatytułowaną „Angels On Earth”.

Niemniej ciekawie prezentują się nagrania wykonane w drugiej części koncertu. Już „Estonia” zagrana w wersji z kwartetem smyczkowym, podkreślającym niezwykłą urodę tej pieśni dedykowanej ofiarom katastrofy promu, zabiera nas na wyższy poziom magii. Podobnie jest w przypadku tytułowego nagrania z ósmej płyty grupy – „Afraid Of Sunlight”. A to co dzieje się w „Go!” to czysta doskonałość, szczególnie gdy publiczność początkowo wspomaga Hogartha w wersie „Wide awake, on the edge, of the world”, by po wybrzmieniu nagrania pociągnąć temat już a cappella. Jak zawsze wspaniale prezentuje się finałowy utwór z „Seasons End”, czyli „The Space”, choć zabrakło tu klawiszowego duetu Kelly – Hogarth (tym razem na scenie nie było w ogóle charakterystycznej Yamahy wokalisty, jedynie przy statywie mikrofonu zamocowane miał małe klawisze). Na finał zabrzmiał „Zeparated Out”, czyli „Separated Out” z albumu „Anoranophobia” z wplecionym fragmentem „Kashmiru” Led Zeppelin.

Tak kończy się wersja audio wydawnictwa. Na wizyjnym zapisie dostajemy jeszcze pierwszą część niedzielnego występu z holenderskiego Weekendu. Tym razem na scenie zostali tylko muzycy zespołu wspomagani przez Jardima. W charakterze intro wykorzystano nagranie „River” autorstwa producenta całości, Michaela Huntera, po którym zabrzmiał cudowny set z płyty „Brave”, czyli po kolei – „Bridge”, „Living With The Big Lie”, „Runaway” i „Hollow Man”. Po tym przepięknym rozpoczęciu otrzymujemy jeszcze jeden z ciekawszych urywków z płyty „Radiation”, czyli „Born To Run”, cudowny „White Paper” z „F.E.A.R.” i jedyne nagranie z czasów, gdy wokalistą w grupie był wysoki Szkot, odśpiewany w większości przez publiczność, „Sugar Mice”. Jest także kompozycja „Genie”, oryginalnie z płyty „Marbles”, ale ta akurat nie należy do moich faworytek. I… to by było na tyle. Nie wiem co skłoniło zespół do wybrania akurat tego wycinka setu niedzielnego i umieszczenia go na tym zestawie. Chyba, że ma to być reklama przyszłych wydawnictw koncertowych zawierających piątkowy i niedzielny koncert, które mają ukazać się w przyszłym roku. Dodam jeszcze ciekawostkę – nagrania umieszczone na drugich dyskach wydawnictw DVD i Blu-Ray znajdą się w wersji audio na płycie przygotowanej przez Marillion w ramach corocznego świątecznego prezentu.

Kwintet z Aylesbury ma w swojej dyskografii całkiem pokaźną liczbę wydawnictw koncertowych, zarówno w wersji audio, jak i video. Omawiana pozycja skierowana jest głównie do fanów, którzy z wypiekami na twarzy oczekują kolejnych krążków z nazwą grupy na okładce. Dla pozostałych jest to bardziej ciekawostka, z którą polecam się zapoznać, choćby po to, aby przekonać się, jak dojrzały już zespół prezentuje na scenie swoje kompozycje wzbogacone brzmieniem kwartetu smyczkowego i dodatkowych instrumentów perkusyjnych. Całość zdobi okładka zaprojektowana przez Simona Warda, a w środku książeczki możemy znaleźć cudowne zdjęcia prezentujące wizualny rozmach, z jakim zespół zaprezentował swoje nagrania.

Póki co album „An Hour Before It's Dark - Live In Port Zelande” można nabyć w sklepie zespołu. Zestaw był też dostępny na stoisku na trasie „A Tour Before It’s Christmas”, która, już niejako tradycyjnie, ominęła nasz kraj. W przyszłym roku płyty (być może wzbogacone także o wersję winylową) trafią do „tradycyjnej” dystrybucji.

Wspomniałem o tym, że zespół, oprócz grania w Polsce swoich Weekendów, ostatnio nie zaszczyca nas swoją obecnością podczas regularnych tras. Na pocieszenie zostają nam, jakże przyjemne, wizyty Steve’a Rothery’ego z zespołem i solowe świąteczne występy wokalisty Steve’a Hogartha. Koncert tego drugiego odbył się 7 grudnia w łódzkiej Wytwórni. Mam nadzieję, że obaj panowie wraz z kolegami wrócą do nas w 2025 roku, gdyż przyszły mają poświęcić w większości na komponowanie i nagrywanie albumu numer 21. A w międzyczasie, jak wspomniałem, możemy liczyć na kolejne wydawnictwa „live”.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!