Niemiecką grupę Polis przedstawialiśmy na naszych małoleksykonowych łamach w 2020 roku omawiając jej płytę zatytułowaną „Weltklang”. Był to już trzeci studyjny album tego mocno zainspirowanego psychodelicznym rockiem, bluesem, Kraut rockiem oraz hard rockiem zespołu, który w swojej muzyce wykorzystuje wyłącznie tradycyjne, analogowe instrumenty i wzmacniacze z lat 70. oraz wykonuje swoje utwory po niemiecku.
Po trzech pierwszych płytach, szczęśliwym zakończeniu pandemii oraz wznowieniu działalności koncertowej naturalną koleją rzeczy było wydanie albumu live podsumowującego już blisko piętnastoletnią działalność zespołu. Polis ruszył w drogę (unterwegs”!) i spośród licznych występów w ramach niedawnej trasy koncertowej wybrał nagrania z dwóch koncertów: na festiwalu Woodstock Forever w Waffenrod i w Alte Kaf-feerösterei w Plauen. Skompilowano z nich trwający ponad godzinę muzyczny show będący efektownym pokazem scenicznych możliwości zespołu. A są one niemałe.
Występy Polis na żywo są zawsze czymś wyjątkowym. Nie dość, że skład zespołu utworzony jest przez niezwykle utalentowanych i kompetentnych muzyków (Christoph Kästner gra gitarach, Marius Leicht obsługuje klawisze, Andreas Sittig gra na basie, Sascha Bormann na perkusji, a za mikrofonem stoi charyzmatyczny Christian Roscher), to wszyscy oni dbają o najmniejszy szczegół ich muzyki. Aby bez kompromisów i możliwie wiernie przenieść na scenę aranżacje utworów z albumów studyjnych z ich całym bogatym instrumentarium, zespół zawsze zabiera ze sobą w trasę prawdziwe ‘muzeum’ instrumentów i osprzętu. Duże ściany wzmacniaczy i liczne głośniki obrotowe są tak samo ważne dla brzmienia Polis na żywo, jak prawdziwe organy Hammonda, fortepian Fendera czy analogowe instrumenty syntezatorowe, których czasy świetności przypadły na lata 70. i które dzisiaj już rzadko słyszy się bezpośrednio ze sceny. Efekt wynikający z tych starań oraz z dźwiękowej mocy instrumentów widoczny jest zresztą po obu stronach sceny: Polis w przekonywujący sposób gra z prawdziwym wykopem i razem z żywo reagującą publicznością zanurza się w głębokie światy dźwiękowe i poszerza emocjonalny kosmos swojej muzyki, demonstrując przy tym prawdziwą radość grania.
Na albumie „Unterwegs” Polis, oprócz swoich scenicznych klasyków i żelaznych punktów repertuaru, takich jak utwory „Tropfen” i „Blumenkraft” z wypełniającymi je rozbudowanymi instrumentalnymi jammami czy też, sądząc po reakcji publiczności, prawdziwym ulubieńcem fanów w postaci kilkunastominutowego epika „Sag Mir”, pomieścił również dwa nigdy wcześniej niepublikowane utwory: „Die Einsamkeit” i „Das erste Leuchtfeuer”. Szczególnie ten drugi, już przy pierwszym przesłuchaniu, robi bardzo pozytywne wrażenie. Jak się okazuje, oba nagrania są zapowiedzią nowej studyjnej płyty. W przypadku grupy Polis zazwyczaj nowe kompozycje trafiają na scenę szybciej niż ukazują się nowe albumy. Nie wiem jak długo przyjdzie nam czekać na premierę nowego studyjnego krążka, ale obie nowe kompozycje stanowią wspaniały przedsmak tego ciekawie zapowiadającego się albumu. To drugi, bo pierwszym jest niewątpliwa rozkosz towarzysząca obcowaniu z koncertowym repertuarem grupy Polis, walor tego bardzo interesującego wydawnictwa.