Weiss, Paweł - Pulp Tunes

Artur Chachlowski

Festiwal młodych, ambitnych i utalentowanych rodzimych twórców trwa w najlepsze. Niedawno trafiła mi w ręce płyta młodego gitarzysty Pawła Weissa, który na swoim krążku „Pulp Tunes” demonstruje swój przeogromny talent, popisując się bogatym i dojrzałym warsztatem nietuzinkowego rockowego grania.

Zanim jednak ukazała się ta płyta, Paweł przeszedł, można by rzec, że klasyczną drogę. Zaczynał jako uliczny grajek na ulicach Warszawy, ma za sobą dwa lata wydziału jazzu w szkole muzycznej im. Fryderyka Chopina na Połczyńskiej, był uczniem światowego mistrza, Antona Oparina, od kilku lat nie jest mu też obca rockowa scena. Gra w zespole Dispelled Reality i odnosi z nią coraz większe sukcesy (m.in. koncerty na żywo w Antyradiu, festiwal Prog Fest w warszawskim klubie Voodoo, a w grudniu, na zbliżających się polskich koncertach, supportować będzie formację O.R.k.)

Autorską płytą „Pulp Tunes” Paweł debiutuje jako solista. Album zawiera osiem instrumentalnych utworów, w których Paweł gra na wszystkich, za wyjątkiem perkusji, instrumentach. Utworów, z których każdy jest osobną opowieścią dźwiękową czarującą swoim klimatem i magią gitarowych dźwięków. Utworów, w których słychać fascynacje twórczością mistrzów gitary pokroju Eddiego van Halena, Agnusa Younga, Slasha czy Joe Satrianiego.

Dlaczego w tytule albumu znajduje się kojarzące się jednoznacznie z filmem Quentina Tarantino słówko ‘pulp’? „Oglądam filmy Tarantino od wielu lat. Zawsze podobało mi się "Pulp Fiction" i do tego filmu nawiązuję i okładką, i formą płyty - mówi Paweł Weiss – „Odpowiada mi klimat tego filmu, pół żartem, pół serio. I chciałem na płycie uzyskać podobny efekt. Zależało mi, aby moje kompozycje, tak bardzo różne, tworzy równie przekonywującą całość, a poza tym, żeby miały w sobie tę lekkość, którą udało się zachować w brutalnym przecież filmie Tarantino. W historii opowiadanej przez reżysera jest wiele pozornie niespójnych opowieści, które jednak na koniec gdzieś się ze sobą splatają i fajnie łączą. To mnie zainspirowało do pomysłu na tę płytę. Zdecydowałem, żeby zagrać to, co mi samo wyjdzie spod palców, to co mi się najwygodniej gra, żeby to była szczera płyta, taka ode mnie” - dodaje.

Czy Pawłowi to się udało? Słuchałem tej płyty wielokrotnie i myślę, że tak. A Wy, jeżeli jeszcze nie mieliście okazji poznać dźwięków dobywających się spod palców tego młodego gitarzysty, szybciutko pędźcie do sklepów (album jest w powszechnej dystrybucji) i zaopatrzcie się w ten krążek lub też zaglądnijcie na popularne platformy srtreamingowe. Są tam dostępne promujące ten album nagrania „Red Apple” i „Trick Score”. Nie będziecie żałować. Bo naprawdę warto wejść w ten pełen muzycznego kolorytu świat pełen ciekawych muzycznych klimatów kreowanych przez Pawła.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!