Clive Nolan to wielka gwiazda współczesnej sceny progresywnej. Któż nie zna jego porywających partii instrumentalnych na kolejnych płytach Pendragonu, Areny, czy Shadowland? Oliver Wakeman to z kolei syn chyba najsłynniejszego keyboardzisty rockowego – Ricka Wakemana. Do tej pory zasłynął on kilkoma solowymi płytami, współpracą ze Stevem Howe, ale prawdziwym przełomem i największym artystycznym sukcesem był dla niego wspomniany już album „Jabberwocky” oparty na poemacie Carolla Lewisa i nagrany we współpracy z Clivem Nolanem. Format wydanego przed miesiącem albumu „The Hound Of The Baskervilles” jest bliźniaczo podobny do pierwszej płyty obu panów. Poszczególne piosenki (a także utwory instrumentalne) ilustrują kluczowe wydarzenia opisane w dziele literackim. W tym przypadku w powieści o słynnym detektywie Sherlocku Holmesie. Są one powiązane partiami narracji jego współpracownika i bliskiego przyjaciela Doktora Watsona. W tej roli wystąpił słynny brytyjski aktor Robert Powell. Chyba najbardziej kojarzący się polskim widzom jako odtwórca roli Chrystusa w filmie „Jezus z Nazaretu” Franco Zefirelliego. I od razu trzeba zaznaczyć, że wywiązał się on z roli narratora w sposób perfekcyjny. Czytane przez niego komentarze spinają poszczególne wydarzenia, spiętrzają napięcie w kulminacyjnych momentach i idealnie ilustrują następujące po sobie zwroty akcji. Jego głęboki, pełen wyczucia głos doskonale oddaje charakter tej mrocznej historii. Warto podkreślić, że to nie pierwszy raz, kiedy Robert Powell użycza swego głosu na płytach firmowanych nazwiskiem Wakeman. W 1983 roku na płycie Ricka „Cost Of Living” czytał on wiersz „Elegy From a Country Churchyard” Thomasa Greya. Gdyby kogoś interesowała kolejna ciekawostka, to przypominam, że na „Jabberowcky” w roli narratora wystąpił sam… Rick Wakeman. Ale dość tych dygresji, bo zaciemni nam się obraz tej i tak już bardzo mrocznej opowieści. Obok narratora mamy na płycie „The Hound Of The Baskervilles” całą plejadę intrygujących postaci. W ich role wcieliło się szereg znanych w rockowym świecie artystów. Oto jak przedstawia się obsada. A jest ona doborowa: w roli sir Henry Baskerville’a wystąpił Bob Catley z grupy Magnum, Miss Beryl Stapleton to Tracy Hitchings (Landmarq), rolę pani Laury Lyons odtwarza młoda amerykańska wokalistka Michelle Young, której płytę „Marked For Madness” recenzowaliśmy miesiąc temu na łamach MH. Inne męskie role wokalne to Ashley Holt wcielający się w rolę Doktora Jamesa Mortimera, Ian Gould jako przestępca Seldon oraz Paul Allison jako Stapleton. W chórkach słychać tez Paula Wrightsona (ex-Arena). To wokaliści. A kto muzycznie udziela się w tej opowieści? Przede wszystkim trzech słynnych progresywnych gitarzystów: Karl Groom (Threshold), Peter Banks (ex-Yes) i Arjen Lucassen (Ayreon). Na gitarach basowych dwóch innych, niemniej znanych muzyków: Peter Gee (Pendragon) i John Jowitt (IQ, Jadis). Na perkusji gra Tony Fernandez (Rick Wakeman Band). I wreszcie na syntezatorach obaj pomysłodawcy, autorzy i kompozytorzy całości: Clive Nolan i Oliver Wakeman.
Jeśli nie wiecie czego dokładnie dotyczy fabuła powieści „Pies Baskerville’ów” nie przejmujcie się tym za bardzo. Brak tej wiedzy nie przeszkadza we właściwym odbiorze całej płyty. Ale bądźcie przygotowani na to, że muzyczna opowieść wciągnie Was tak mocno, że ze zdumieniem sięgnięcie po książkę i z zapartym tchem będziecie starali się sami wyjaśnić zagadkę tajemniczego psa siejącego grozę na bagnach zachodniej Anglii. Wiem, że tak będzie, bo sam tego doświadczyłem. Nie mogłem oprzeć się pilnej potrzebie przeczytania książki A.C. Doyle’a, więc szybko się w nią zaopatrzyłem i „połknąłem” w jeden wieczór. To chyba ewidentny dowód na to jak dobra muzyka i ambitna literatura potrafią się pięknie przenikać.
Zapewne zapytacie czy album ten nie posiada żadnej słabszej strony? Istotnie nie. No, może jeśli już do czegoś mógłbym się przyczepić to w książeczce brakuje mi szczegółowych opisów który z muzyków gra w którym utworze. Szczególnie może to drażnić, gdy wiadomo, że na płycie mamy aż 3 doskonałych gitarzystów. A soczystych partii granych na tym właśnie instrumencie nie brakuje na tym wydawnictwie. Chciałoby się też wiedzieć które syntezatorowe partie wykonuje Nolan, a które Wakeman. Wytrawne ucho dobrze zorientowanego fana z pewnością nie będzie miało problemów z rozszyfrowaniem który z muzyków odpowiedzialny jest akurat za to, a nie za inne solo, chociaż przyznam szczerze, że aczkolwiek nigdy nie uzurpowałem sobie pozycji genialnego detektywa, to w odróżnieniu od Sherlocka Holmesa wcale nie łatwo przychodziło mi rozwiązanie tych wielu muzycznych łamigłówek. Niemniej jednak po kilkakrotnym uważnym przesłuchaniu tej płyty doszedłem do genialnej (niewątpliwie wciąż jednak nie na miarę Sherlocka Holmesa) konkluzji: album „The Hound Of The Baskervilles” z pewnością spełni oczekiwania nawet najbardziej wymagających słuchaczy. Śmiem twierdzić, że płyta ta jest jednym z najbardziej pozytywnych przykładów na potęgę muzycznej ekspresji jaką niesie ta tak bardzo kontrowersyjna forma muzycznej wypowiedzi, jaką jest klasyczny koncept-album. To jedna z najwspanialszych „płyt z fabułą”, które kiedykolwiek słyszałem. A najważniejsze jest to, że Clive i Oliver potwierdzają, że myślą już o swoim nowym wspólnym, przedsięwzięciu.