Emerald City Council - Motion Carries

Artur Chachlowski

Emerald City Council to formacja powstała w 2021 roku na bazie studyjnego projektu nagraniowego saksofonisty i pianisty Brenta Bristowa, który jest profesorem muzyki na Uniwersytecie Stanowym Arkansas. W skład zespołu wchodzą popularny i ostatnio rozchwytywany wokalista Jake Livgren (zbieżność nazwisk nieprzypadkowa; jest on siostrzeńcem Kerry Livgrena, którego pamiętamy z grupy Kansas), perkusista Noah Hungate (to z kolei syn Davida Hungate’a z Toto), grający na basie Jeremy Nichols oraz gitarzysta Seth Hankerson.

19 stycznia zespół wypuścił na rynek swój debiutancki album zatytułowany „Motion Carries”, który zawiera wyjątkową mieszankę ciekawie prezentującego się materiału, która z pewnością zachwyci fanów zarówno klasycznego, jak i nowoczesnego prog rocka. Szczególnie tych, którzy ukochali sobie miękkie, typowo amerykańskie, softprogresywne brzmienia.

Co ciekawe, w nagraniach wzięło udział pokaźne grono muzyków, wśród których znajdujemy znanych i cenionych profesjonalistów, jak Paul Bielatowicz (wykonuje on gitarowe partie w utworze „Noisy Taking”) czy Mike Thompson z grupy The Sons of Kirk (gra w utworze „No Thanks To You”), a także – uwaga, uwaga - znani aktorzy: Jeffery Combs („Star Trek”, „Re-Animator”), którzy czyta partię narracji w otwierającej płytę kompozycji „Realize I – Escape From The Ancient” i gra na gitarze akustycznej w instrumentalnym temacie „Diversion 1” oraz znany z seriali „Star Trek” i „Archiwum X” Steve Rankin, który także pojawia się w „Diversion 1”, grając na mandolinie i gitarze. Jakby tych celebrytów było mało, to w kilku utworach na gitarze prowadzącej gra Brandon Goff, profesor muzyki na Francis Marion University. Płytę zmiksował wielokrotny zdobywca nagród Grammy i Emmy, inżynier i producent Jamie Tate, a o projekt graficzny okładki zadbał znany grafik (m.in. okładki płyt Spock’s Beard i Threshold) Thomas Ewerhard.

Skoro wiemy już kto zadbał o dźwięki i o całą otoczkę związaną z płytą „Motion Carries” powiedzmy kilka słów o samej muzyce. Najpierw oddajmy głos Brentowi Bristow, który tak mówi o debiutanckim krążku zespołu: „Produkcja tego albumu dała mi wiele satysfakcji jako muzykowi i autorowi tekstów. Wszyscy, którzy ze mną współpracowali, włożyli swoje serce i duszę w ożywienie tego materiału, co zmusiło mnie do starania się o to, by samemu grać jeszcze lepiej i muszę im być za to bardzo wdzięczny. Choć wszystkie utwory same w sobie są niezależne i nie tworzą połączonej ze sobą całości, to mam nadzieję, że udało nam się dostarczyć wspaniałych wrażeń tym wszystkim, którzy chcą na godzinę zatracić się w dobrej muzyce”. Po takich słowach rekomendacji nie sposób nie nastawić albumu „Motion Carries” i nie wysłuchać tych dziewięciu bardzo udanych utworów, które w większości już przy pierwszym przesłuchaniu, robią dobre, a nawet bardzo dobre wrażenie.

„Emerald City” to oczywiście nazwa fikcyjnego miasta w Krainie Oz i ten element fantastyki stanowi odpowiednie tło dla muzycznych historii, które na „Motion Carries” przedstawiają amerykańscy muzycy. Album zawiera dziewięć utworów, w tym 20-minutowy epicki „Platforms of Illusion”. Chociaż wszystkie utwory prezentują się znakomicie, to właśnie ta rozległa, wielowątkowa kompozycja wyróżnia się rozmachem i totalną epickością. Umieszczona jest ona w połowie programu płyty, stanowiąc jej centralną, mocno wyeksponowaną część, w której znajdziemy liczne miłe uszom sympatykom progresywnego rocka elementy nawiązujące do twórczości Kansas i Spock’s Beard. Trzeba podkreślić mistrzowską klasę obdarzonego świetnym wokalem Jake’a Livgrena, ale dla mnie bohaterem tej kompozycji, jak i całego albumu, jest Brent Bristow, który nie tylko od czasu do czasu udziela się tu wokalnie, tworząc wraz z Jake’em pasjonujące duety, ale demonstruje, że gra na saksofonach to nie tylko wprowadzanie do muzyki pierwiastków jazzowych, ale finezyjna, pomysłowa i nowatorska zabawa dźwiękami.

Muzyczny krajobraz albumu jest rozległy i różnorodny. Po epicko brzmiącym narracyjnym wstępie, w którym w roli głównej, obok narracji Jeffreya Combsa, występują liczne i intensywne saksfonowe partie Bristowa („Realize I – Escape From The Ancient”) rozbrzmiewa utrzymany w duchu AOR utwór „Realize II - Brutal Camouflage”, ale już kolejny temat, „Noisy Talking”, pokazuje niesamowitą zdolność zespołu do tkania skomplikowanych, ale miłych dla ucha melodii. Jako następny pojawia się balladowy utwór ”Mortal Game”, który klimatem przypomina trochę zespół Bad English. Z kolei jedyny instrumental w tym zestawie, „Diversion 1”, to trzyminutowa wyprawa w krainę przystępnego soft jazzu, „Ice Thinning” i finałowy „Realize III – The Comfort Of Suffering” to zwrot w stronę klasyki amerykańskiego melodyjnego (prog) rocka i głęboki ukłon w stronę dokonań grupy Kansas (w roli skrzypiec saksofon!), a umieszczone pod koniec płyty nagranie „No Thanks To You” to łakomy kąsek dla miłośników piosenkowego neoprogresu. Ale i tak najlepsza jest wspomniana wcześniej 20-minutowa majestatyczna kompozycja „Platforms Of Illusion”…

Album „Motion Carries” to efektowny i bardzo przyjemny w odbiorze album. Dzięki udanym, niejednoznacznym kompozycjom, znakomitej produkcji i bezbłędnemu pod względem technicznym wykonaniu jest to album przykuwający uwagę słuchacza od pierwszych do ostatnich dźwięków. To pozycja obowiązkowa dla każdego, kto szuka głębokich, wciągających wrażeń muzycznych. Z całego serca polecam!

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!