Hackett, Steve - The Circus And The Nightwhale

Przemysław Stochmal

W ostatnich latach recenzje właściwie każdej kolejnej płyty Steve’a Hacketta można było tak otworzyć, jak i spuentować pochwałą regularności i niesłabnącej aktywności twórczej artysty. Wielokrotnie słowa takie zaledwie podkreślały czysto muzyczne walory premierowych dokonań Hacketta, ostatnio jednak jedynie sam fakt konsekwencji w twórczej i publikacyjnej pracy zdawał się zasługiwać na górnolotne aplauzy. Takie „rockowe” płyty, jak „At The Edge Of Light” (2019) i „Surrender Of Silence” (2021) jakościowo cechowały się już niestety pewnymi symptomami swoistego wypalenia; zupełnie jakby znakomite sentymentalne powroty do świata Genesis podczas niemałych tras koncertowych stały się właściwym motorem aktualnych poczynań gitarzysty. Wraz z najnowszym dziełem zatytułowanym „The Circus And The Nightwhale” siedemdziesięcioczteroletni dziś Hackett odwraca tę tendencję i w wyśmienitym stylu wraca do gry.

Co ciekawe, powstała płyta… na wskroś sentymentalna. Artysta po latach wrócił do idei concept-albumu, by zaprezentować opowieść będącą odzwierciedleniem jego życiowych losów. Żonglując faktami i fikcją, Hackett próbuje przedstawić poetycki biogram. Sięga do najdawniejszych wspomnień życia w cieniu dymiących kominów elektrowni Battersea, nieopodal której rzeczywiście mieszkał, podróżuje dalej poprzez doświadczenia młodzieńcze, wspomnienia uczuciowe, refleksje nad dobrodziejstwami i barierami w świecie twórców muzyki, aż po obecną egzystencję człowieka i artysty spełnionego, z miłością u boku i wciąż, niezmiennie - z gitarą w ręku. Wszelkie historie zawarte w tym koncepcie, osnute baśniową aurą światów Homera czy Carlo Collodiego, tworzą uniwersalną życiową opowieść drogi, której faktycznym, najbardziej stałym wątkiem jest muzyka.

To metaforyczne choć bardzo czytelne opowiadanie nie mogło obyć się bez wszechobecnych nawiązań do muzycznego dorobku Steve’a Hacketta. Chociaż z płyty na płytę gitarzysta powielał pewne matryce kompozycyjne, szablony operowania dźwiękami łączącymi ulubione przezeń światy bluesa, klasyki, jazzu, orientu, groteski czy folku, to tutaj pewne powtórzenia nie wydają się być jedynie środkiem, ale celem – dzięki czemu można interpretować je jako wręcz dosłowne nawiązania. Odkrywanie w tym progresywnym tworze ech klasycznego repertuaru stanowi nie lada atrakcję w obcowaniu z albumem. Zaglądamy choćby do nacechowanych harmoniami wokalnymi klimatów płyty „Spectral Mornings”, a nawet „Nursery Cryme” i „Foxtrot” („Enter The Ring”, „Ghost Moon And Living Love”) czy do krzepkiego blues-rocka rodem z „Highly Strung” i „Cell 151” (znakomity, zaśpiewany przez Nada Sylvana „Taking You Down”). Czerpiemy z eleganckiej nastrojowości wyjątków z płyty „Guitar Noir” („Found And Lost”), a nawet wspominamy Gabrielowskie „And it's hey babe, with your guardian eyes so blue”, gdy Hackett pod koniec „Into the Nightwhale” dumnym zaśpiewem otwiera finał płyty.

Bogactwo odniesień, jakkolwiek wyraźnych i istotnych dla konceptu, z czysto muzycznego punktu widzenia nie stanowi jednak nadrzędnej zasady albumu. Hackett, jako kompozytor, przyjął tu filozofię, której dawno już przestał hołdować, mianowicie rozplanował ten kolorowy, dynamiczny poemat w taki sposób, by zmieścił się on w trzech kwadransach. Kilkanaście kompozycji, wśród których kilkuminutowe utwory przeplatają się z, jak sam to określił, „winietowymi” miniaturami, tworzy całość zwartą, praktyczną, a dzięki temu bardzo wciągającą. Dzieje się tu wiele, ale nie zbyt wiele. To świetnie skomponowana, zwarta płyta, pełna znajomych, ale nie banalnych i nie wysilonych pomysłów.

„The Circus And The Nightwhale” jest najbardziej „stricte progrockowym” albumem Steve’a Hacketta od lat. W charakterystycznej dla artysty kompleksowości i eklektyczności zaskakująco kompaktowym, godnym miana swoistej wizytówki ostatnich kilkunastu lat solowej twórczości byłego gitarzysty Genesis. Bez ryzyka, warto dać się połknąć temu wielorybowi, czy - jak kto woli – udać się do tego cyrku. Tak czy tak – wspaniała muzyczna przygoda przed nami.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!