Twórczość Kanadyjczyków z grupy A Silver Mt. Zion kierowana jest do miłośników eksperymentalnego post rocka. Jeśli ktoś miał okazję słyszeć kiedyś grupę Godspeed You Black Emperor! to mniej więcej wie z czym mamy tu do czynienia. Płyta “13 Blues For Thirteen Moons” (premiera w 2008 roku) wypełniona jest wielce oryginalną, często dość trudną w odbiorze muzyką. Aby w pełni ją docenić potrzeba czasu. Ale nagroda za wysiłek jest niezwykle cenna – poszerzenie horyzontów muzycznych o naprawdę kosmiczne dźwięki. Już sam układ albumu jest bardzo nietypowy, pierwsze 12 nagrań to króciutkie, kilkusekundowe pejzaże muzyczne. Dopiero od utworu nr 13 zaczynają się „normalne” kompozycje.
Tracklista “13 Blues For Thirteen Moons” wygląda następująco:
Untitled. Magiczne wrota do krainy A Silver Mt. Zion. Zadaniem tych ambientowych miniaturek jest wprowadzenie słuchacza w niecodzienny klimat, jaki panuje na opisywanym krążku.
1,000,000 Died To Make This Sound. Zaczyna się spokojnie, intrygujący podkład w tle oraz harmonia wokalna kilku głosów. Po pewnym czasie na plan pierwszy wysuwa się Efrim Menuck ze swoim charakterystycznym śpiewem. W okolicy 4 minuty pojawia się rytm. Jesteśmy świadkami budowy potęgi dźwiękowej całego zespołu. Gitara, fortepian, kontrabas, wiolonczela, skrzypce – wszystkie te instrumenty wyłaniają się w trakcie trwania tej „karuzeli” muzycznej. Dzięki takiemu bogatemu instrumentarium można odnieść wrażenie, że występuje tu cała orkiestra. Ogromna moc. W 11 minucie następuje wyciszenie i główną rolę zaczynają grać głosy członków grupy, wyśpiewujące tytułowe słowa utworu. Hipnotyzujący efekt.
13 Blues For Thirteen Moons. Kompozycja druga od razu zaskakuje ciekawym rytmem, któremu towarzyszy ciekawe tło dźwiękowe oraz „krzyczący” głos Menucka. Z czasem do tej manifestacji słownej przyłączają się także inne wokale, a muzyka nabiera większej mocy. W 5 minucie pojawia się melodyjna gitara, a śpiew ma tym razem bardziej dramatyczny odcień. Tempo staje się coraz szybsze, aż docieramy do 9 minuty, kiedy to robi się delikatniej a do naszych uszu docierają rozmaite „smyczkowe” odgłosy, zupełnie nie z tej ziemi. Ten subtelny nastrój utrzymuje się do 14 minuty, kołysząc i czarując. Ostatnie kilkanaście sekund to już pokaz siły instrumentalnej zespołu. Wspaniałe nagranie.
Black Waters Blowed/Engine Broke Blues. Początek posiada intymną atmosferę, ale już w okolicy 2 minuty słyszymy niezwykle psychodeliczne nuty, wprowadzające świetny kontrast do tego utworu. Cisza przeplata się ze zgiełkiem, harmonia łączy się z chaosem dźwiękowym. Każdy instrumentalista dodaje od siebie kilka groszy, wzbogacając kompozycję ale jednocześnie podnosząc poprzeczkę w kwestii trudności odbioru. W ramach oddechu, w 7 minucie pojawia się bardzo liryczny i piękny moment, pokazujący nam łagodniejsze oblicze Kanadyjczyków. Nie na długo. Machina A Silver Mt. Zion ponownie nabiera rozpędu, demonstrując odbiorcy bardziej „dzikie” melodie. I charyzmatyczny głos Efrima Menucka na zakończenie.
BlindBlindBlind. Cudowne rozpoczęcie ostatniego utworu na płycie. Charakterystyczne post-rockowe gitary, instrumenty smyczkowe w tle i zaangażowany śpiew tworzą magiczną aurę. Z minuty na minutę robi się coraz ciekawiej. Trzeba zaznaczyć, że spokojna atmosfera utrzymuje się przez większą część tego nagrania, dopiero w 8 minucie wraz z pojawieniem się perkusji następuje ożywienie. Stopniowo dochodzimy do kulminacji, pojawia się „ściana” dźwięków, tworzona przez wszystkie instrumenty i głosy. Sam koniec „BlindBlindBlind” to jedna wielka harmonia wokalna członków zespołu. Kosmiczna kompozycja.
“13 Blues For Thirteen Moons” składa się z ciągłych kontrastów. W jednym momencie jesteśmy pośród ciszy, po chwili tkwimy już w burzy psychodelicznych dźwięków. Taka właśnie jest muzyka Kanadyjczyków. Totalnie nieprzewidywalna. Dlatego też polecam ten krążek wszystkim tym słuchaczom, którzy lubią być zaskakiwani podczas słuchania, którzy są otwarci na eksperymenty muzyczne w duchu post-rocka. Trudna płyta, wymagająca od odbiorcy skupienia i cierpliwości. W zamian jednak oferuje jedyną w swym rodzaju podróż, pełną niezapomnianych przeżyć. Z A Silver Mt. Zion w roli przewodnika. Warto spróbować.