Szwedzki zespół Reach robi prawdziwą furorę na międzynarodowej scenie rockowej, a ich nowy, już czwarty, album „Prophecy” ukazał się 29 marca 2024 roku. Ten długo oczekiwany krążek zawiera elektryzujący singiel „Mama Mama”, który już od trzech miesięcy emitowany jest w kilku największych stacjach FM w Niemczech. Kolejne single z albumu, „Little Dreams” i „A Million Lives”, zdobywają aktualnie coraz większą popularność w Szwecji i Finlandii, a każdy z nich plasuje się w czołówkach playlist wiodących krajowych stacji rockowych, jak Bandit Rock (Szwecja) i Rock Radio (Finlandia).
Reach to trzech muzyków: Ludvig Turner (wokal, gitary), Marcus Johansson (perkusja) oraz Soufian Ma'Aoui (bas). Współpracując z uznanym producentem muzycznym Christianem Schneiderem udoskonalili swoje brzmienie, łącząc chwytliwe i melodyjne elementy z surowym rockowym instrumentarium. Muzyków tworzących trio Reach charakteryzuje muzyczna pasja, dążenie do eksperymentowania, komponowanie chwytliwych piosenek i znajdowanie w tym wszystkim autentycznej radości. To niezwykle zgrany zespół doskonale rozumiejących się muzyków. W ich grze słychać prawdziwą radość tworzenia, co czyni ich muzykę zadziwiająco lekką, przystępną i szybko wpadającą w ucho. Bo przecież poszczególne utwory – jest ich na tej płycie 10 plus jeden zaśpiewany po szwedzku bonus „Eviga Natt” („Wieczna noc”) - to niesamowicie zgrabne, niewykraczające poza czasowe ramy 4 minut, rockowe piosenki. Ale opowiadają one o ważnych i trudnych sprawach. Weźmy taki pozornie prosty, choć pełen dramaturgii utwór, jak „A Million Lives”. Został on napisany z perspektywy młodego chłopaka, który ma zamiar popełnić zbrodnię. Melodycznie utwór zaczyna się od oczarowania słuchacza sielankową melodią, po czym - na zasadzie kontrastu - przeradza się w prawdziwy rockowy hymn z mocnym tekstem. Wokalista Ludvig Turner opowiada o tym, co zainspirowało tę piosenkę. „Strzelaniny w szkołach są tak cholernie mroczne i okropne pod każdym względem, a ich nasilenie jest przerażające. Wszyscy w to zaangażowani – świadkowie, rodziny, wychowawcy - stają się ofiarami. Pisząc ten tekst chciałem pokazać bezsens i dramat takich czynów oraz w jakiś sposób desperacko powstrzymać to zjawisko. Ale, jak się okazuje, bezskutecznie…”.
Albo przyjrzyjmy się najnowszemu singlowi zespołu – utworowi „Save The World”. Oddajmy raz jeszcze głos liderowi grupy Reach: „Ta piosenka pokazuje zmagania początkującego artysty znajdującego się w rękach dużej wytwórni płytowej. Niestety, nie jest niczym niezwykłym, że nowi artyści są traktowani niesprawiedliwie w tej branży. Podekscytowanie, gdy zbliża się do ciebie duża wytwórnia, sprawi, że wielu aspirujących muzyków podpisuje cokolwiek w nadziei, że swoją sztuką zmienią świat. A tymczasem rzeczywistość przynosi całkiem inne scenariusze…”.
„Save The World”, „A Million Lives”, „Mama Mama”, „Little Dreams”, „Grand Violence”, „Eviga Natt”, „Not The Same”… Nie tylko te wymienione piosenki, ale dosłownie cały album „Prophecy” ukazuje talent grupy Reach do wplatania dramatycznych narracji w bardzo przystępną muzykę. Czerpiąc inspirację z prawdziwych wydarzeń, zespół wprowadza zarówno mroczne, jak i urzekające zwroty akcji odzwierciedlające współczesne problemy świata. Wypełniony paletą wpływów z różnych gatunków, nowy album urzeka swoją różnorodnością: „Jako muzycy nie chcemy, aby jakikolwiek utwór był nudny. Historie opowiedziane w tekstach niosą ze sobą motywy tragedii, horroru, zła, koszmarów i fikcji - to tematy, o których najchętniej piszemy. W jakiś sposób, w miarę upływu czasu, nasze piosenki stają się coraz mroczniejsze. Może dlatego, że się starzejemy i jesteśmy coraz bardziej zrzędliwi? Albo po prostu dlatego, że zło jest bardziej ekscytujące niż dobro?” – zastanawia się Turner.
Album „Prophecy” jest świadectwem kunsztu i kreatywności członków zespołu Reach, a także ich niebywałej umiejętności poruszania się pomiędzy granicami gatunków. Czynią to z wdziękiem, niesamowitą lekkością i mają ten niesamowity dar do pisania zapadających w pamięć piosenek. Już dawno nie słyszałem tak dobrej rockowej płyty z taką ilością chwytliwych refrenów i świetnych linii melodycznych. Nie ukrywam, że jestem pod ogromnym wrażeniem.
PS. Wiem, że do tegorocznych wakacji jeszcze prawie trzy miesiące, ale słuchając płyty „Prophecy” cały czas mam wrażenie, że wręcz naszpikowana jest ona kandydatami do miana „małoleksykonowego przeboju na lato 2024”. Czy któraś z tych chwytliwych piosenek stanie się naszym hitem na tegoroczne wakacje? Czas pokaże, ale co najmniej kilka z nich ma spore szanse…