Overworld Dreams - Geography

Maciej Niemczak

Człowiek ma dwa rodzaje marzeń. Pierwsze są realistyczne. One przekształcają się w cele, bo bez ich realizacji nasze życie byłoby płytkie i mdłe. Drugie to ucieczkowe, które wcale nie muszą zostać spełnione, chociaż nawet teoretycznie są osiągalne. A co nam pokazuje Mapa Świata Marzeń? Ścieżki prowadzące do odkrywania kolejnych lądów na barwnej planecie progresywnego rocka. Zanim jednak zajmę się ‘Geografią’ proponuję krótką lekcję historii.

W 2018 roku piątka młodych muzyków z New Jersey postanowiła spróbować zaistnieć na wymagającej scenie amerykańskiego rocka. Ci młodzi i zdolni to: Matt Maugeri (wokal, gitara), Elizabeth Holder (wokal, instrumenty klawiszowe), Ken Walker (instrumenty klawiszowe, wokal), Randy Sandmann (gitara) i Chris Parsons (bas). W tymże samym roku, jako Overworld Dreams, wydali swój debiutancki album ''Voyage''. W grudniu 2019r. ukazała się ich druga płyta zatytułowana ''Gateway''. W latach 2020 - 2023 zespół wydał tryptyk coverów gigantów prog rocka ''Under the Covers'' (I, II i III). Co można powiedzieć o ich muzyce? Najkrócej rzecz ujmując, łączą oldschoolową wrażliwość pionierów tego gatunku z nowoczesnym brzmieniem neo-prog. Czerpią to, co najlepsze z lat 70. i 80. ubiegłego stulecia, nie będąc przy tym ani wtórnymi, ani nudnymi bezmyślnymi naśladowcami.

Dzisiaj piszę o nich z okazji wydania trzeciego w pełni autorskiego albumu zatytułowanego ''Geography'' . Ktoś powiedział, że są płyty, które trudno jednoznacznie zdefiniować i opisać, za to łatwo się w nich zakochać. I najnowsze dzieło Amerykanów z New Jersey takie własnie jest. Próżno szukać nagrań z tego wydawnictwa w radio, bowiem nie przystają do realiów współczesnego świata muzyki. Dlaczego? Bo płytę wypełniają tylko dwa utwory i trwają one odpowiednio 26 minut i 19 sekund (ośmioczęściowy tytułowy ''Geography'') oraz 23 minuty i 10 sekund (trzyczęściowy ''Forces of Nature''). By w pełni dostrzec piękno płynące z tych kompozycji proponuję posłuchać płyty dwukrotnie bez jakiejkolwiek przerwy. Sami się zdziwicie ile smaczków tam odkryjecie. I to bez czytania tej recenzji, choć oczywiście postaram się podprowadzić Was do własnych przemyśleń i odczuć.

Zacznę od informacji, że płyta jest dedykowana współzałożycielowi zespołu Randy'emu Sandmannowi, który nie doczekał premiery umierając w październiku ubiegłego roku na raka mózgu. Album otwiera ''Preludium'' - pierwszy z ośmiu podrozdziałów noweli muzycznej zatytułowanej ''Geography''. Pozostałe to: "Space & Shapes", "The Summit", "Lessons", "In Praise of Dolphins", "Illusions", "Soft Conception" i "Prelude Reprise". Każda z części płynnie łączy się z następną i nie da się ich rozdzielić. Utwór zaczyna się od linii melodycznej z rozmarzonymi i mglistymi dźwiękami, po czym następuje energetyczny wzrost mocy syntezatora. Oparte na wielokrotnych zmianach tempa i nastroju, naprzemienne wokale Elizabeth Holder i Matta Maugeriego dodają kompozycji niezaprzeczalnego uroku, ponadto interakcje między gitarami (akustycznymi i elektrycznymi) a fortepianem w środkowej części potęgują odczucie majestatyczności, sprzyjając jednocześnie ciągłej ewolucji melodii. Od samego początku mamy wrażenie, jakbyśmy uczestniczyli w jakiejś pięknej wyprawie po nie do końca odkrytych zakamarkach progresywnego świata muzyki. ''Preludium'' to pas startowy, każda następna część to kawałek pięknego pejzażu, a ''Preludium Reprise'' jest lądowiskiem. Zróżnicowane brzmienie gitar, naprzemiennie eksplodujące i uspokajające syntezytatory, kokieteryjny bas, imponujący wokal, wysublimowana elegancja fortepianu pomieszana z drapieżnymi riffami sprawiają, że nawet na moment nie możemy się poczuć znudzeni. Sielankowy klimat przeplata się z dynamicznym przyspieszeniem, by po chwili dać się uwieść nostalgicznym tonom i znów ostro ruszyć do przodu. I tak przez ponad 23 minuty. Naprawdę świetny utwór.

Kompozycja ''Force of Nature'' składa się z trzech trzęści: ''Stealth: The Cat'', ''Ursus: The Great One'' i ''Grace: The Eagle Flies''. Zaczyna się majestatycznym intro na fortepian i chórki, po których następują fragmenty, które wraz z postępem melodii ukazują bardziej wyrafinowane aranżacje. Mocno zaakcentowane elementy rocka symfonicznego przejmują kontrolę nad całością. Liczne drobne muzyczne wtręty zgrabnie łączą się ze sobą i brzmią bardzo przekonująco, dbając o to, by być miłymi tak dla uszu, jak i umysłu. Różne wariacje dźwiękowe dają początek wielu pejzażom, które są jednocześnie hipnotyzujące, poruszające, a nawet dramatyczne, potęgowane przez głęboki i zwiewny śpiew Elizabeth Holder.

Trudno oddać całe muzyczne bogactwo "Geography" - albumu, który ma wystarczająco dużo tekstur i elementów muzycznych zebranych razem, aby doprowadzić nas na wyżyny emocji. Jest to płyta, którą można określić mianem ambitnej, bo w dzisiejszych czasach rzadko zdarza się, by zespoły progowe odważyły się na taką konstrukcję swoich wydawnictw. Overworld Dreams oferuje nam złożony prog rock o wielu twarzach, ale nie ma w nim nic wygórowanego. Jest on przy tym bardzo melodyjny, dzięki czemu każdy może go z łatwością przyswoić.

Czy sezon na marzenia można uznać za otwarty? Myślę, że tak. Gorąco zachęcam do posłuchania tego albumu.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!