Bass Communion - The Itself Of Itself

Artur Chachlowski

Steven Wilson to artysta poszukujący. Potrafi zaskoczyć swoich fanów i zabrać ich na zupełnie nieznane lub nieczęsto odwiedzane terytoria. Nieobce jest mu tworzenie muzyki, która wydaje się przeciwstawiać wszystkiemu, co stworzył wcześniej z Porcupine Tree, Blackfield, Storm Corrosion, No-Man czy na solowych albumach.

Zapoczątkowany przez Wilsona w połowie lat 90. Bass Communion to solowy projekt poświęcony eksploracji rzadko odwiedzanych muzycznych obszarów i chęci sprawdzenia się w nietypowych gatunkach, w tym zahaczenie o sferę ambientu, drone, noise i innych eksperymentalnych podgatunków. Zaowocowało to dotychczas wydaniem ponad dziesięciu albumów firmowanych szyldem Bass Communion. „The Itself Of Itself” to pierwsze nowe dzieło, które ukazało się pod tą nazwą po wielu latach przerwy i w całej swojej okazałości podtrzymuje swoją przewrotną i zupełnie nieoczywistą naturę.

Siedem utworów wypełniających program „The Itself Of Itself” dostarcza mnóstwa atmosferycznych i ambientowych figur i odchodzi na opłotki tego, co zwykło się nazywać muzyką elektroniczną, aby czerpać z muzyki atonalnej, noise, abstrakcyjnej elektroniki i rozlicznych, niełatwych w odbiorze dźwięków, tekstur i plam dźwiękowych. Co ciekawe, choć wciąż tutaj pełno jest tych samych odcieni światła i ciemności, które można znaleźć w całej twórczości Wilsona podpisanej jako Bass Communion, nowy album ujawnia fascynację dźwiękami analogowymi i, co ważniejsze, ‘niechcianymi’ artefaktami brzmieniowymi, takimi jak syk taśmy, trzepotanie skrzydeł owadów, szum statyczny i rozpad dźwięku, co przenosi muzykę w zupełnie inną przestrzeń.

Trudno jest opisać wszystkie wypełniające tę płytę utwory, ale postarajmy się zatrzymać przynajmniej przy niektórych. „Apparition 3” stanowi wyraźny ukłon w stronę wymyślonego przez Wilsona mieszania tekstur zanurzonych w dźwiękowym półcieniu, podczas gdy trzynastominutowy „Bruise” przypomina dryfującą sondę kosmiczną zmierzającą poza granice uniwersu, a cała komunikacja dźwiękowa została zredukowana do niepokojącego i nieczytelnego trzasku. Gdzie indziej można usłyszeć fragmentaryczne, zniekształcone głosy, rozległe, wahające się pasma niepokojącego szumu, przerażające soniczne wiry ze źródeł niewiadomego pochodzenia, połacie szumu taśmy, spiralne pętle zwykłego hałasu... W dziesięciominutowym utworze tytułowym melotronowy flet brzmi tak bardzo niepokojąco, że można go umieścić na przeciwległym końcu skali, na końcu której, po przeciwległej stronie, znajduje się to, co w tak przyjemny dla ucha sposób George Martin i Beatlesi zastosowali w „Strawberry Fields Forever”.

Zapamiętajmy więc: Bass Communion to nie piosenki, ani rockowe utwory o klasycznej strukturze. To nieoczywiste, niełatwe w odbiorze, plamy różnorakich dźwięków. Nie wiem czy muzyka Bass Communion jest w stanie zapewnić nawet największym muzycznym ortodoksom takie wrażenia słuchowe, w których niepokój, strach i klaustrofobiczne potoki dźwięków sprawią, że znajdą oni w tym wszystkim choć chwilę prawdziwego zachwytu. Jednak przede wszystkim, myślę, że w postaci „The Itself Of Itself” Wilson chciał stworzyć album, który będzie jednocześnie kinematyczny i nastrojowy. Myślę też, że po raz kolejny chciał on udowodnić, że jest mistrzem nie tylko w typowo rockowych brzmieniach, ale też w rzemiośle muzyki elektronicznej. Rozwijając swoje wizje, przyjął zupełnie nową strategię i silną chęć penetracji rejonów położonych zupełnie gdzie indziej niż odnajdują go zazwyczaj sympatycy jego ‘normalnej’ twórczości. To, co prezentuje on na „The Itself Of Itself” może zaskoczyć nawet najbardziej wyrozumiałych zwolenników jego wcześniejszych płyt wydanych jako Bass Communion.

Podsumowując, Steven Wilson przedstawia się na tym krążku nie jako muzyk rockowy, nie jako magik mainstreamowego hardstreamu, nie jako mistrz rockowej melodyki i autor imponujących partii granych na gitarach, nie jako autor fascynujących koncepcji i muzycznych opowieści, ale jako muzyczny technik-elektronik, koncentrujący się na dźwiękach i brzmieniach, które wymagają od słuchacza specjalnej atencji. „The Itself Of Itself” to rzecz nie dla wszystkich. Dla wytrwałych. A nawet dla bardzo wytrwałych…

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok