Często to powtarzam omawiając na naszych łamach płyty wydawane przez Apollon Records: dzięki tej prężnej wytworni płytowej dowiaduję się o zespołach, o i istnieniu których nigdy nie miałem pojęcia. I z reguły radość jest wtedy wielka, nawet gdy – tak jak w przypadku nowej płyty grupy Goldenboy – jesteśmy na muzycznych terytoriach bardzo odległych od klasycznych progrockowych klimatów.
Jak się okazuje, „Qualmbum” to już czwarty pełnometrażowy album tych norweskich weteranów pop punka. I zawiera on muzykę tyleż prostą (bo składającą się na wyłącznie z krótkich utworów), co skomplikowaną (bo często dotykającą niełatwych tematów). Tyleż radosną (już dawno nie słyszałem tak potężnej dawki pozytywnej energii nagromadzonej na jednej płycie), co smutną…
Większość z jedenastu utworów na albumie została napisana po tragedii, która dotknęła głównego wokalistę i autora tekstów Torkela Hofsletta Thowsena w styczniu 2022 roku, kiedy stracił on nowo narodzonego syna w wyniku fatalnych błędów popełnionych w szpitalu.
Pierwsza i ostatnia piosenka na albumie, uroczo piękna „My Name is Dad” oraz „Qual” (z dziecięcymi wokalami w wykonaniu potomka lidera grupy, Vetle Kleppe Thowsena) odzwierciedlają smutek i traumę, przez które przechodzi się po utracie dziecka, natomiast piosenka „Please Hold” opisuje złość i bunt, z którymi radzisz sobie tylko pod warunkiem, że jest ktoś, do kogo możesz się zwrócić ze swoimi smutkami. „Rated R” i „Para Toda la Vida” to hymny na cześć dzielnej żony Torkela, zaś „Lately” to dumna pieśń o wyczekiwaniu na coś ważnego, a właściwie na kogoś wyjątkowo ważnego (Torkel równo rok temu po raz czwarty został, tym razem szczęśliwym, ojcem).
W ogóle nie znam wcześniejszych płyt grupy Goldenboy, wiem tylko, że odbyli cztery trasy koncertowe po USA, dali około 100 koncertów w 25 stanach, mają w dorobku sześć tras po Europie, trzy albumy i trzy EP-ki. Wiem też, że pochodzą z Bergen (czy to wystarcza za odpowiednią rekomendację?) i że najnowszą płytę nagrali w czteroosobowym składzie: Torkel Hofslett Thowsen (wokal i gitara), Jostein Steinsland-Hauge (gitara i klwisze), Nils Hægstad Flåm (bas i śpiew w chórkach) oraz Bjørn Tore Kronen Taranger (perkusja).
Co jeszcze wiem, szczególnie w kontekście tego, co usłyszałem na płycie „Qualmbum”? Zespół Goldenboy gra ciekawą i melodyjną muzykę osadzoną w klimacie energetycznego pop punka, ale raczej tej jego szlachetnej odmianie, która przepełniona jest melodyjnością, z przyjemnym wokalem wspartym świetnymi harmoniami w chórkach. To płyta, która może spodobać się wszystkim fanom melodyjnego i żywiołowego rocka, a chwytliwe refreny są wręcz w sam raz stworzone do nucenia („You Had Me At Goodbye”, „Empty Handed”, Lately”, Rain On My Parade”). Nigdy wcześniej nie słyszałem o tym zespole i po wysłuchaniu „Qualmbum” wiem, że byłoby bardzo niedobrze, gdybym nie poznał muzyki tej grupy.