Treehouse Wait, A - Kaleidoscope

Artur Chachlowski

Na nowym, drugim już w dorobku grupy A Treehouse Wait albumie pt. „Kaleidoscope”, zanurzamy się w otchłani melancholii, spokojnych dźwięków i nowoczesnych brzmień, które zachwycają z jednego ważnego powodu: potrafią trafić prosto do serca i przeszyć je niczym strzała Amora, powodując, że po wysłuchaniu tej muzyki nic już nie jest takie samo.

A Treehouse Wait to wspólne przedsięwzięcie szwedzkiej piosenkarki i autorki tekstów Jenny Gajicki oraz producenta i kompozytora Emila Sydhage. Jenny dorastała na wiejskiej farmie na południu Szwecji. Drugą ważną życiową inspiracją była dla niej Azja, gdzie w trakcie jej dzieciństwa pracowali jej rodzice. To może wyjaśniać, dlaczego nie ograniczają ją żądne granice, a międzynarodowe projekty zawsze były domeną jej artyzmu i muzykalności. Pracowała głównie jako autorka tekstów, współtworzyła i występowała z takimi zespołami, jak Martin Garrix (płyta „Virus”), Shermanology („Stranger”) i Ferry Corsten („Many Ways”). Występując jako piosenkarka i autorka tekstów w elektropopowym zespole Sounds Of Nonno otrzymała wysokie oceny od dziennikarza czasopisma The Guardian, Michaela Cragga. Opisał jej piosenki jako „słodki robo-pop, który obiecuje wiele na przyszłość”. Niestety zespół Sounds Of Nonno nie przetrwał, ale otwarło to dla Jenny nowe możliwości. Wróciła do Szwecji, zamieszkała w Sztokholmie i zawiązała projekt o nazwie A Treehouse Wait.

Jenny, jak i Emil, którego zaprosiła do współpracy, od lat współpracowali z różnymi rodzajami projektów, ale to właśnie A Treehouse Wait jest zespołem najbliższym ich sercom. Swoim marzycielskim, melodyjnym i bardzo skandynawskim brzmieniem uzewnętrzniają swoje emocje oraz ogromną wrażliwość, której bogate pokłady aż wylewają się z muzyki wypełniającej płytę „Kaleidoscope”.

Jenny ma barwę głosu podobną do zmarłej przed kilkoma laty Dolores O'Riordan i tak naprawdę klimat albumu „Kaleidoscope”, choć w ogóle nie ma na nim gitar, przypomina hybrydę The Cranberries oraz First Aid Kit. Słychać wyraźnie, że muzyczne korzenie wokalistki tkwią głęboko w elektropopowej stylistyce, nic więc dziwnego, że w największym skrócie o „Kaleidoscope” można powiedzieć, że łączy w sobie folkowy pop, elektronikę i… delikatne taneczne rytmy.

Do grona wyróżniających się na płycie utworów zaliczyć trzeba nagranie „Is There Anybody Out There (ITAOt)” – opowieść o zagubieniu i samotności w naszym zwariowanym świecie. Z kolei utwór tytułowy opowiada o trudnych chwilach w związku i o tym, jak uspokajająco może brzmieć dobre słowo i wiara, że „będzie dobrze”. Z drugiej strony, mamy też tu trochę desperacji: w nagraniu „All Of Me” Jenny prostymi słowami i w melancholijnym zagubieniu opisuje poddanie się woli losu. Piosenki „All Of Me” i „Pick Me Up” mogą przypominać artystów pokroju The Paper Kites czy Stinę Nordenstam (tę od płyty „Voices” Vangelisa oraz od ścieżki dźwiękowej do filmu „Aberdeen” z muzyką Zbigniewa Preisnera), ale już takie piosenki, jak „The Edge” czy „ICCY” są zdecydowanie bardziej oparte na produkcji i pozwalają słuchaczowi wejść w świat beatów, sampli i przeróżnych efektów wokalnych.

Śpiew Jenny to ogromny atut, a zarazem niebywały walor muzyki A Treehouse Wait. Snuje ona swoim pozornie beztroskim głosem bardzo poważne historie, a cały ten kontrast w powiązaniu z łagodnymi, bardzo przystępnymi melodiami powoduje, że nie sposób przejść wobec dziewięciu piosenek wypełniających program tego wydawnictwa w sposób obojętny. I pewnie dlatego, pomimo że mamy do czynienia z prostą i niezbyt skomplikowaną muzyką, ten album brzmi zaskakująco potężnie i epicko. Jest on z jednej strony chwytliwy i oparty na beatach i melodiach, a jednocześnie melancholijny, nostalgiczny i marzycielski. Niezależnie od tego wszystkiego, ma on wciąż wspólny wątek i element przewijający się przez cały czas trwanie tej niedługiej, bo trwającej niespełna 40 minut, płyty. Jest nią wspaniały i wyjątkowy wokal Jenny, desperacko odnoszący się do przykrej rzeczywistości, samotności, cierpienia i poszukiwania samego (samej!) siebie.

Jestem pewien, że te wszystkie piosenki, pełne nieoczywistych kształtów i kolorów, pozwolą słuchaczowi doświadczyć całego spektrum talentów Jenny Gajicki i Emila Sydhage, podobnie jak dzięki strużce światła przekształcanej przez kalejdoskop można znaleźć się w pięknej krainie magicznych barw i obrazów.

 

www.volkoren.com

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok