Legacy Pilots - Thru The Lens

Olga Walkiewicz

Legacy Pilots to projekt, którego twórcą jest pochodzący z Hamburga multiinstrumentalista oraz kompozytor Frank Us. Inspiracją dla tego znakomitego artysty zawsze była muzyka lat 70., jej niebywałe piękno i ślad, jaki zostawia w głębi duszy słuchacza. Frank to osoba, w której sercu muzyka utkwiła niczym okruch z magicznego zwierciadła. Jak to powiedział kiedyś w jednym z wywiadów: „First of all: music is my life…”. To chyba definiuje wszystko. Jego marzenia i pasje. Drogę, po której konsekwentnie kroczy od 2018 roku, gdy powstał tajemniczy projekt o nazwie Legacy Pilots i wcześniej, dużo wcześniej...

Frank Us jest otwarty na świat, jest ciekawy jego tajemnic. Sztuka dla niego ma wiele wymiarów. Pokonuje wszelkie bariery i nie zna granic. Tak jak ludzka wyobraźnia. Porusza się bezszelestnie na granicy wszechświatów zbudowanych z dźwiękowej materii, gwiezdnego pyłu i trajektorii planet krążących wokół Słońca. Ma w sobie wulkan drzemiący erupcją i morze lawy stopionych emocji, dźwięków i wizji.

Najpierw było „Con Brio” (2018), po nim „Aviation” (2020) i „The Penrose Triangle” (2021). Dziś nastał czas na najświeższą porcję jego muzyki, w postaci płyty „Thru The Lens”, która ukazała się 31 maja br. Frank jest autorem całego materiału i gra na instrumentach klawiszowych, gitarze, basie oraz udziela się wokalnie. Po raz kolejny towarzyszy mu grono znakomite przyjaciół: Steve Rothery (gitara), Steve Morse (gitara), Ricky Garcia (gitara), John Mitchell (wokal), Finally George (wokal), Jake Livgren (wokal), Liza Livgren (wokal), Todd Sucherman (perkusja), Marco Minnemann (perkusja) i Lars Slowak (bas).

Album otwiera instrumentalny temat „Where The Pilots Meet” - ponad sześciominutowy utwór pełen jazzowego temperamentu, improwizacji i świetnych sekwencji w wykonaniu mistrza bębnów i werbli w osobie Marco Minnemanna. Muzyka przepływa rwącą rzeką dźwięków, klawiszowymi impresjami, gitarowym, miękkim riffem i szalonym rytmem generowanym przez perkusję.

W „Nemesis” charakterystyczny, matowy wokal Johna Mitchella zmienia o sto osiemdziesiąt stopni charakter muzyki, jej koloryt i aurę. Za zestawem perkusyjnym zasiadł tym razem Todd Sucherman. Muzyka ma tajemnicze brzmienie, mroczną i niespokojną kombinację dźwięków. Głos Johna łączy się w jedność akompaniamentem, a gitarowa solówka podkreśla progrockowy charakter tej kompozycji.

„Don’t Chase The Rainbows” ozdobione jest efektownym duetem wokalnym Frank Us - Liza Livgren i smakowitym popisem gitarowym Ricky’ego Garcii, którego magiczne frazy mogliśmy już podziwiać na wcześniejszych albumach Legacy Pilots. To jeden z najciekawszych utworów na płycie. Mistrzowski, poetycki i precyzyjny w każdym szczególe.

Goście występujący na albumach Legacy Pilots znakomicie zestrajają się z muzyczną koncepcją albumu, ze wszystkimi subtelnościami świata widzianego oczami Franka. To właśnie czuje się w nagraniu „The Matter”. Po raz drugi głos Johna Mitchella podkreśla misterną strukturę tego przepięknego utworu. Porozumienie na linii wokalno-instrumentalnej jest doskonałe i absolutne. Nawiasem mówiąc, uwielbiam Johna gdy śpiewa. Potrafi nadać każdej frazie subtelności, rozpalić w niej magię i eteryczne piękno.

Jest tak wiele utworów skomponowanych przez Franka, które potrafią poruszyć wyobraźnię. Jest w nich głębia i potężna siła. Wystarczy przypomnieć sobie niektóre kompozycje z wcześniejszych płyt, chociażby „An Adventourous Journey” czy „Heaven Must Know”. Każda jego kompozycja ma w sobie niesamowity potencjał. Podobnie jest z „The Inner Fire”. Wystąpił tu gościnnie Steve Morse, a na perkusji zagrał Todd Sucherman.

„Cosmic Sea” jest trwającą blisko trzynaście minut czteroczęściową, epicką suitą. „Prologue” brzmi jak filmowy soundtrack. Potężne brzmienia, wspaniała orkiestracja, fortepianowe impresje zestrajają wszystko w doskonałą całość. Drugą i trzecią część tej kompozycji („Poisoned Wasteland” i „Approaching Another”) ozdobił swoim wokalem Jake Livgren. Za zestawem perkusyjnym zasiadł ponownie Marco Minnemann. „Cosmic Sea” jest podróżą poprzez różnorodne, muzyczne pejzaże, przez świat zmieniającej się estetyki i harmonii. Ukazuje mistrzowskie oblicze zespołu w tworzeniu muzycznej ekspresji i barwnych obrazów malowanych dźwiękiem.

„Fooled Again” (z gościnnym udziałem Steve’a Rothery) jest znakomitym antraktem, po którym następuje kolejna kilkuczęściowa, epicka kompozycja – dziesięciominutowa „The Professor & Me”. Składa się ona z sześciu rozdziałów o odmiennej stylistyce i zmieniających się środkach wyrazu: 1. An Interesting Prioject, 2. In The Laboratory, 3. A Question of Chemistry, 4. Where East Meets West, 5. We’re Cooking Something Up i 6. Great Finale. Wkraczamy tu w świat wizji opowiadanej dźwiękiem. Poszczególne partie płynnie łączą się ze sobą, przenikają wzajemnie i spajają się w jedną, ciekawą opowieść.

Album „Thru The Lens” to kolejny skok na orbitę nieskończonych muzycznych przygód. Podróż do zaczarowanego ogrodu, gdzie wszystko jest możliwe i zaskakujące. Bo Frank Us lubi malować świat na milion kolorów i patrzeć nań przez obiektyw, w którym dostrzec można mnóstwo wspaniale brzmiącyh, niesamowicie wysublimowanych dźwięków.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia