Night Pleasure Hotel - Portraits

Olga Walkiewicz

Czas to wymiar, który jednoczy pozostałe. Nadaje im wartość i sens. Jest reżyserem spinającym w zwartą całość pracę członków ekipy filmowej, aby mogła powstać historia mająca początek, zwroty akcji i milion możliwych zakończeń. Nie mamy wpływu na to, co było, nadajemy sensu i barw teraźniejszości, lecz przyszłość to niezapisana księga… Dlatego trzeba krzyczeć i milczeć, kochać i wybaczać, płakać, śpiewać, tańczyć na scenie nazwanej życiem.

Okładka albumu „Portraits” przypomina mi sceny z mojego dzieciństwa. Spędzałam wtedy dużo czasu na wsi, w domu mojej babci. Gdy nie mogłam błądzić po polach i łąkach, zakradałam się na strych tajemniczy mocą swoich zakurzonych skarbów. Były tam drewniane kołowrotki, porcelanowe figurki, obrazy w złocistych ramach, stare książki, czasopisma i ogromna skrzynia z mosiężnym wiekiem. Byłam zbyt mała i drobna, aby je podnieść. Pomógł mi w tym mój kuzyn (musiałam mu za to odstąpić porcję swoich lodów, a za milczenie dwie następne…). Odkryłam we wnętrzu kufra skrzętnie chowane rysunki, jakie w tajemnicy przed dziadkiem rysowała babcia. Jej pierwsze, nieśmiałe akwarele i próbki zmagania się z farbą olejną. Fantastyczne miniatury mówiące o jej szalonym talencie. Na dnie znalazłam też setki starych, pożółkłych fotografii, które dopowiadały te fragmenty z przeszłości, o których nie mówiono przy stole rodzinnym…

Okładka płyty „Portraits” (Aeglos Art) nawiązuje do przeszłości zamkniętej w skarbcu pamięci. Fotografie, strych i skrzynia są elementami przeszłości, lecz dziecko symbolizuje życiodajną siłę, która może wpływać i kształtować to, co przed nami…

Night Pleasure Hotel to zespół, który powstał dekadę temu, początkowo pod nazwą Alex Mari & The Lovers. Pomimo, że mieli ogromny potencjał kompozytorski, na koncertach wykonywali głównie covery znanych zespołów rockowych, jak Queen, Toto czy Police. Po kilku zmianach składu, zespół ugruntował swój ostateczny line-up. Tworzy go teraz trzech artystów: wokalista Alex Mari (Barock Project, Michele Luppi Band, Ophiura, gościnne występy jako wokalista studyjny wspierający Rapsody Of Fire), Gianluca Pisana (perkusja, wokal) i Sebastiano Barbirato (gitara i wokal).

Na „Portraits” króluje muzyka rockowa spod znaku AOR, nawiązująca stylistycznie do dokonań Foreigner czy Toto. Zostało tu zaproszone spore grono znakomitych gości: Michele Luppi (Whitesnake), Luca Zabbini (Barock Project, PFM), Paolo Caridi (Ellefson – Soto, Rab Beach, Geoff Tate, Krell), Gianluca Tagliavini (PFM), Roberto Galli (Michele Luppi’s Heaven, Danger Zone, Wheels Of Fire) i Iarin Munari (Red Canzian, Roberto Vecchioni, Paolo Vallesi). Płyta została zmiksowana i zmasterowana przez Roberto Prioriego. Jej premiera miała miejsce 31 maja tego roku i została wydana przez oficynę Art Of Melody Music / Burning Minds Music Group.

Na płycie znalazło się dwanaście piosenek, znakomitych pod względem wyczucia i precyzji kompozytorskiej oraz wykonania. Warstwa liryczna łączy ze sobą wartości uniwersalne: ludzką pamięć, wspomnienia, uczucia zatopione w bursztynie wieczności i przyszłość, której kształt nadajemy dłutem swoich niepokornych marzeń.

Album otwiera jeden z utworów promujących wydawnictwo - „Niko”. Kompozycja ta może się kojarzyć stylistycznie z piosenkami Foreigner. Jest przebojowa, lekka i jednocześnie uroczo namalowana prześliczną linią wokalną, chórkami i fantastyczną gitarą. Pełen ciepła teledysk uzmysławia głębsze treści, nawiązuje do dzieciństwa i wartkiego upływu czasu:

„Keep your fire inside, be calm don’t blow on it, yeah… treasure every moment, you can’t hold back the time passing by...”.

Kolejną ognistą piosenką jest „Just This Once”.W tej pięciominutowej kompozycji tkwi esencja porywającego rocka z lat 90. Słyszymy w niej echa starych i sprawdzonych przepisów na połączenie doskonałej melodii z iskrą zawartą w rytmie, który ogniście napędzają bębny i talerze pod czułą opieką Gianluki Pisana.

Po utworze tym nadchodzi czas na moją wielką miłość, czyli nagranie „We Say Goodbye”. To niesamowita ballada o potężnej sile rażenia. Miłość i rozstanie wtopione w dźwięk fortepianu. Pełnia księżyca nad cichym nadbrzeżem Malty i pożegnanie. Słowa i muzyka subtelna, niczym dotyk kochanka i miękki trzepot skrzydeł błękitnych motyli. Piękno tkwi w prostocie tej kompozycji, w jej eterycznym blasku.

„In this lonely home my melody echos, a small candle fades, now I’m here without you. I’m crying silent tears, alone. We say goodbye in this night in Malta...”.

„Walking Through the Horizon” porusza podobne pokłady emocji. Rozstanie i samotność rozdają tu karty. Piękna linia wokalna, znakomita solówka gitary, ciekawa praca perkusji i świetne chórki. Daje to cudowny efekt. Alex Mari w swej wokalnej wędrówce, przemierza potężny obszar klawiatury. Jego głos ma niesamowitą skalę.

„You and I” to żywiołowy utwór rockowy. Przeplatają się tu dialogi gitary, sekcji rytmicznej i chórków. Mari buduje aurę pełną słońca i miękkości.

W „Sweet Melodies of Rain” zespół zwalnia nieco tempo. Może to ten deszcz, którego krople uderzają o szyby, może to smutek kryjący się pomiędzy strunami gitary, czający się na membranie bębnów i w oparach powietrza na granicy warg i mikrofonu? Kompozycja mieni się szeroką paletą barw rozszczepionych w wodnych pryzmatach.

„Shivers” narzuca przebojowe tempo, by po chwili zwolnić i zatopić temat w brzmieniu klawiszy. Utwór ten nawiązuje do klasycznych rockowych hitów lat 90. Wszystko jest tu poukładane. Klimatyczna zwrotka i chwytliwy refren. Przesympatyczna muzyka bez nadęcia i patosu. Tak się komponuje prawdziwe przeboje.

Podobna receptura została zastosowana w przypadku „What I Feel”. Nie ukrywam, że muzyka spod znaku AOR jest mi niezmiernie bliska i przy niej najlepiej łapię przysłowiowy „wiatr w żagle”. Szczególnie gdy jestem zmęczona po dniu pełnym pracy

Przepełniona wigorem i świetnymi chórkami „Julia” żyje życiem piosenki o delikatnej formie i bogatej treści. Fantastyczne zmiany tonacji, ciekawa aranżacja i niekończący się kondukt efektownych rozwiązań w zakresie harmonii i rytmu - to główne walory tej kompozycji.

Podobne cechy prezentują piosenki „Suddenly” i „For You”, które w zasadzie kończą ten przemiły album. Pełen uczuć, emocji i ciepła. Bo nawet rozstanie nie musi być przedstawiane w minorowych tonacjach.

Na deser, w formie bonusu, otrzymujemy utwór wykonany po włosku. „Quella Sera” niesamowicie ubarwia koloryt tej płyty. Jest wisienką na torcie. I nie tylko przez oryginalny język, jakim na co dzień posługują się członkowie grupy Night Pleasure Hotel. Jest w tej kompozycji zmysłowa świeżość, zapach drzew oliwnych, smak włoskiego wina i szum wiatru szukającego wśród uliczek Ferrary wspomnień z dzieciństwa…

Bo tak naprawdę każdy dźwięk, jaki komponuje muzyk jest stygmatem czasu, przeszłości, teraźniejszości i tego co przed nami. A to jest wielką niewiadomą…

MLWZ album na 15-lecie Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia