Przyznam szczerze, że bezgranicznie dałem się porwać urokowi tej płyty. Ale nie od samego początku, gdyż po pierwszym przesłuchaniu podchodziłem do tego albumu ze sporą rezerwą. Najpierw powątpiewałem, potem poczułem się zaintrygowany, następnie oczarowany, a skończyłem jako oddany wielbiciel talentu tego amerykańskiego zespołu. Propozycje Oxygen 8 są artystyczną syntezą tego, co najciekawszego dzieje się we współczesnej ambitnej, intelektualnej muzyce rockowej. Czy jest to muzyka artystyczna? Jeśli ktoś utożsamia to pojęcie wyłącznie z produkcjami spod znaku Genesis, Yes, czy Pink Floyd, to z pewnością powie, że dla niego ta muzyka jest z zupełnie innej bajki. Twórczość tego zespołu koncentruje się na zupełnie innych środkach wyrazu, innej ekspresji, innych pomysłach i rozwiązaniach. Jak zatem najprościej określić propozycje tego tria składającego się z Franka d’Angelo (g), Tima Alexandra (dr) oraz śpiewającej i grającej na Chapman Sticku Lindy Cushmy (okazuje się, że ta pani ma polskie korzenie i wcale się od nich nie odcina)? To po prostu dobra muzyka, czasami trochę drapieżna i zakręcona („Funckernickel”, „Stand”), czasami liryczna („Larry’s Lullaby), czasami urzekająco prostolinijna („”Hart To Weep”), a czasami wręcz epicka („Cathedral”). Sporo tu sampli, loopów, eksperymentów. To muzyka, którą nie sposób zdefiniować wyłącznie przy pomocy słów. Muzyka pełna emocji i wiary w wolność i swobodę artystycznej wypowiedzi. Muzyka, której warto dać szansę. Posłuchać raz, drugi, trzeci… I wtedy z pewnością zaskoczy nas refleksja, że od zwątpienia do uwielbienia droga nie zawsze bywa daleka.
Oxygene8 - Poetica
, Artur Chachlowski