Są takie płyty, na które czeka się latami. Czasami tych lat jest aż 13, tak jak w przypadku najnowszego albumu legendarnego artrockowego zespołu Pallas. Pewnie dziś mało kto pamięta, że na początku lat 80-tych to właśnie Pallasowi wróżono znacznie większą karierę, niż stawiającemu też wówczas swe pierwsze kroki Marillionowi. Życie potoczyło się jednak inaczej i po wydanych przez EMI płytach „Arrive Alive” (1983), „The Sentinel” (1984) i „The Wedge” (1986) musiało minąć wiele, wiele lat, by w nasze ręce trafił krążek „Beat The Drum”. Czy warto było tak długo czekać? Raczej tak. Wszak Pallas to wciąż ten sam zespół z charyzmatycznym wokalistą Alanem Reedem i pamiętającymi stare, dobre czasy doskonałymi instrumentalistami: Graemem Murrayem (bg), Niallem Mathewsonem (g), Ronniem Brownem (k) oraz Colinem Fraserem (dr). A jaka jest sama muzyka? Jest taka, jakby zatrzymał się czas. I to wcale nie przed 13 laty, a znacznie wcześniej. Nie rezygnując ze współczesnych zdobyczy techniki realizacji dźwięku Pallas proponuje nam brzmienie głęboko osadzone w najklasyczniejszych progresywnych klimatach. Takie utwory, jak „Insomniac”, „Ghosts”, „Call To Arms”, czy tytułowy „Beat The Drum” mogłyby być śmiało określone mianem klasyków gatunku. Sporo na tym albumie liryki i spokojnych, nastrojowych ballad. Jedna z nich - „Blood And Roses” to wzorcowy wyciskacz łez. A finałowa kompozycja „Fragments Of The Sun” z pewnością przyprawi o gwałtowne bicie serca wszystkich najzagorzalszych sympatyków prog rocka.
Jednakże pomimo tych wszystkich pozytywów po uważnym zapoznaniu się z muzyczną zawartością płyty pozostaje uczucie pewnego niedosytu. Czy to sprawa upływającego czasu, czy może jesteśmy świadkami spektakularnego upadku z piedestału? Pallas z okresu swojej świetności był jednym z zaledwie kilku tak grających wykonawców. Teraz takich grup jest więcej i w wielu przypadkach porównania wypadają niestety na niekorzyść naszych bohaterów. Ale to wcale nie powód, by nie spróbować poznać muzyki odrodzonej legendy odrodzonego progresywnego rocka. Trzeba spróbować, bo naprawdę warto.