White Crow - In A Forgotten Play

Maciej Stwora

Image“In A Forgotten Play” jest drugim krążkiem w dorobku polskiej grupy White Crow, której muzyczny styl balansuje na pograniczu hard rocka i progresywnego metalu. Największy wpływ na twórczość Białych Kruków wywarły zespoły Dream Theater, Ark, Whitesnake, Judas Priest czy Deep Purple. Jeśli ktoś jest miłośnikiem któregoś z powyższych wykonawców to bez wahania może zapoznać się z nową propozycją White Crow. “In A Forgotten Play” jest płytą przemyślaną i co najważniejsze bardzo różnorodną – metal łączy się tu z rockiem progresywnym i hard rockiem, a całość ubrana jest w podniosłe orkiestrowe szaty.

Album zawiera trzynaście utworów:

Intro. Krótkie symfoniczne wprowadzenie w klimat płyty.

Sanctuary Of My Soul. Dynamiczne progresywne wejście przygotowuje przestrzeń dla ciekawego głosu Macieja Klasińskiego, który od razu popisuje się umiejętnym budowaniem melodyjnych linii wokalnych. Warto zwrócić uwagę na śpiew Joanny Łysek, która gościnnie wspomaga wokalistę White Crow na drugim planie. Od strony instrumentalnej w uszy rzucają się świetne klawiszowe partie Pawła Penksy, wspomagane soczystymi solówkami Wojciecha Piłata.

Driven To The Edge. Kolejny przykład kapitalnych melodii klawiszowo-gitarowych i zapadających w pamięć refrenów Klasińskiego, które budowane są w klasyczny hard rockowy sposób. Kompozycja jest przebojowa (w pozytywnym znaczeniu) od pierwszych do ostatnich sekund.

Interlude No. 1. Pierwszy orkiestrowy przerywnik, dający wytchnienie przed kolejnymi mocnymi uderzeniami.

Jester In A Forgotten Play. Szalony gitarowy początek, a potem piękny klawiszowy motyw przywodzący na myśl słynne rockowe tematy. Duet wokalny Klasiński-Łysek po raz kolejny przyciąga uwagę odbiorcy interesującymi pomysłami. W okolicy czwartej minuty słyszymy prog metalową sekcję rytmiczną, którą wzbogacają solówki klawiszy i gitary. I jeszcze powrót do początkowego motywu na zakończenie.

Deep Inside Me. Liryczne oblicze Kruków. Delikatne syntezatorowe tła Penksy, akustyczna gitara Piłata i cudownie zaśpiewany refren to znaki rozpoznawcze tego nagrania. W czwartej minucie Wojciech zmienia gitarę i „maluje” piękne choć krótkie solo.

Interlude No. 2. Drugi, równie uroczy „oddech” muzyki klasycznej.

Connection. Potężnie brzmiący utwór ze świetną grą Aleksandra Jankiewicza na perkusji, który kilkukrotnie zmienia „wystukiwane” rytmy. Jeśli dodamy do tego „połamane” partie klawiszy i gitar to otrzymamy solidną porcję prog metalu, który zyskuje jeszcze więcej dzięki (tradycyjnie już) niezwykle udanym popisom wokalnym Macieja i Joanny.

Hear Me Calling. “Zakręcony” instrumentalny początek przekształca się w subtelną część śpiewaną, która nabiera większej mocy w refrenie. Najciekawszy fragment przypada jednak na minutę czwartą kiedy to słyszymy pomysłowy rytm perkusyjny podbity wyrazistym basem Remigiusza Góreckiego, a nad całością unoszą się malownicze gitarowe dźwięki. Na sam koniec otrzymujemy jeszcze kilka wirtuozerskich klawiszowych nut.

Interlude No. 3. Trzeci przerywnik, który wprowadza nieco zadumy przed dalszą muzyczną „podróżą”.

In The Night. Delikatna kompozycja, w której skrzydła w całej okazałości rozwijają wokaliści, a instrumentaliści tworzą śliczne tło dla tych „śpiewnych” dialogów.

The Last Sunrise. Najdłuższe nagranie na albumie, które w pełni ukazuje talent oraz kunszt muzyków. Zaczyna się od podniosłego i skocznego tematu, który już po chwili zmienia się w bardziej stonowany fragment. Nastroje zmieniają się tutaj bardzo często, w jednej chwili tkwiąc w potężnej symfonicznej stylistyce, aby po kilkunastu sekundach znajdować się już w zupełnie odmiennych, subtelnych dźwiękach. Szczególną uwagę warto zwrócić na czwartą minutę i na pojawiający się wtedy wprost rewelacyjny progresywny motyw. Trzeba też zaznaczyć, że każdy z instrumentalistów ma tutaj dostatecznie dużo miejsca, aby pokazać swoje wysokie umiejętności. „Rozmowa” gitary Piłata z klawiszami Penksy w dziesiątej minucie robi naprawdę spore wrażenie. Na zakończenie wracamy do początkowego radosnego tematu. Świetny i zróżnicowany utwór.

Outro. Finał albumu pomaga wyciszyć się po wcześniejszej muzycznej uczcie, stanowiąc przy tym płynne przejście do intra “In A Forgotten Play”.

Nowa płyta White Crow powinna zainteresować wszystkich miłośników hard rocka i prog metalu, a najlepiej jeśli słuchacz gustuje w obu gatunkach jednocześnie. Muzycy poruszają się bardzo swobodnie po każdej z tych stylistyk, a co ważniejsze dodają także od siebie sporo ciekawych i świeżych pomysłów. Wyraźnie słychać, że instrumentaliści doskonale czują dźwięki, które tworzą a wokalista idealnie uzupełnia ich grę. Białe Kruki są nietuzinkowym zjawiskiem na krajowej scenie rockowej, któremu z całą pewnością warto przyjrzeć się bliżej.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!