Yak - Journey Of The Yak

Artur Chachlowski

Image Jest ich trzech: Gary Bennett gra na basie, Dave Speight na perkusji, a Martin Morgan na instrumentach klawiszowych. Instrumentalne trio o nazwie Yak. W książeczce wydanej w ubiegłym roku płyty po tytułem „Journey Of The Yak” nie ma wzmianki o tym, kto wykonuje partie gitar. Wydaje mi się, że Morgan, lecz nie jestem pewien. Być może gitara generowana jest przez komputer? A trzeba wiedzieć, że gitarowe dźwięki, które wygrywają na tym albumie niezwykle piękne melodie (zwracam szczególną uwagę na utwór „Entangled In Dreams”), to jeden z najciekawszych wyróżników muzyki tego brytyjskiego zespołu.

Początki grupy sięgają 1982 roku. Jednak po kilku latach wspólnego grania zespół rozwiązał się, nie pozostawiając po sobie żadnego materialnego śladu w postaci oficjalnych nagrań. Dopiero w 2004 roku Martin Morgan wydał na płycie „Dark Side Of The Duck” nagrane przez siebie na syntezatorach osiem utworów z wczesnego repertuaru Yak. Premiera tego albumu stała się katalizatorem reaktywacji grupy, która w kolejnych latach wydała dwa krążki: „Does Your Yak Bite?” (2005) i „The Rutland Chronicles” (2006). Oba były koncertowymi zapisami jam sessions, które Morgan organizował ze swoimi kolegami Garym Bennettem i Davem Speightem. Tu mała dygresja: ten drugi ma za sobą współpracę z byłym gitarzystą Yes, Peterem Banksem, a także węgierską prog rockową grupą o nazwie Yesterdays.

W kwietniu 2008 roku trio Yak weszło do studia i nagrało swoją pierwszą pełnowymiarową płytę z prawdziwego zdarzenia. Zawiera ona 6 kompozycji, które posiadają swój wyrazisty styl i jednoznaczny prog rockowy, a nawet symfoniczno-rockowy (utrzymany w stylu lat 70.) wydźwięk. Instrumentem dominującym w muzyce Yak są wszelkiego rodzaju klawisze. Szeroka paleta najprzeróżniejszych barw kreowana przez syntezatory tworzy ciekawy klimat całej płyty, którego wyznacznikami są melodyjność, dźwiękowa harmonia oraz symfoniczny rozmach połączony ze złożoną budową poszczególnych kompozycji. W długich, często ponad 10-minutowych utworach („Entangled In Dreams”, „Jadis Of Charn”, „March Of The Huorns”) zespół nie epatuje jakimiś wirtuozerskimi ewolucjami. Yak stawia raczej na atmosferyczność i melodyjność. I to często przypominającą produkcje grup Camel, Focus, czy Genesis (a w szczególności Tony’ego Banksa) z lat 70. Obok bardziej rozbudowanych kompozycji jest też na płycie „Journey Of The Yak” miejsce na prostsze i mniej złożone fragmenty. Weźmy otwierające płytę nagranie „Gates Of Moria” czy oparty na przepięknych dźwiękach fortepianu niespełna 3-minutowy utwór „Dearly Departed”. Toż to prawdziwe cudeńka nastrojowej muzyki minimalistycznej. A już zamykający płytę utwór tytułowy to rzecz tyleż magiczna, co niezwykle efektowna. Brzmi niczym jakieś nieznane dzieło ze złotej ery gatunku. Czy to możliwe, żeby taka muzyka powstała w 2008 roku?

Na płycie „Journey Of The Yak” otrzymujemy 48 minut bardzo nastrojowej, dostojnie brzmiącej muzyki instrumentalnej mocno osadzonej w tradycji melodyjnego, symfonicznego rocka lat 70. Co ważne i warte podkreślenia: muzyki bardzo świeżo brzmiącej. Muzycy tworzący grupę Yak to kreatywni i bardzo biegli w tym, co robią, muzycy. Polecam ich płytę wszystkim miłośnikom spokojnego, szlachetnego i bardzo melodyjnego prog rocka.

PS. Całkowity dochód ze sprzedaży płyty „Journey Of The Yak” przeznaczony jest na wsparcie kierowanej przez Fionę Oakes fundacji ochrony życia zwierząt „Tower Hill Stables Animal Sanctuary” www.towerhillstables.com.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!