Debiutancki album „God Has Failed” grupy RPWL sprzed niespełna dwóch lat został okrzyknięty wielkim wydarzeniem w świecie progresywnego rocka. Płytę tę wypełniała muzyka mająca w sobie tyle oczywistych nawiązań do twórczości Pink Floyd, że co bardziej entuzjastyczne recenzje mówiły nawet o „narodzinach potomka” legendarnej grupy. Od razy trzeba przyznać, że pinkfloydowskie odniesienia w wykonaniu RPWL nie są ani nachalne, ani przesadne. Powiedziałbym wręcz, że zrobione z wielkim wyczuciem i sporą klasą. Zespół gra melodyjną, stosunkowo łatwo wpadającą w ucho muzykę, wykonaną w technicznie perfekcyjny sposób i niewątpliwie nie pozbawioną ogromnego uroku. I tak właśnie jest w przypadku nowego albumu RPWL. Słucha się go znakomicie i po dwu – trzykrotnym przesłuchaniu mimowolnie zaczyna się nucić bardziej chwytliwe frazy i refreny pięknych melodii. Obawiam się jednak, że mimo wszystko na „Trying To Kiss The Sun” grupę dopadł tzw. „syndrom drugiej płyty”. Podobno właśnie drugie albumy są prawdziwym sprawdzianem dla początkujących zespołów. I chociaż tak naprawdę trudno jest się do czegokolwiek na tym albumie przyczepić, to jakby czegoś tu brakowało. Być może nie ma tu tej malutkiej kropki nad „i”, tego swoistego błysku, który dowodziłby, że zespół cały czas idzie do przodu. Próbą pójścia w tym kierunku jest chyba najambitniejsza na płycie kompozycja „Sugar For The Ape”, w której zespół udanie połączył gęstą psychodeliczną atmosferę ze zgrabną linią melodyczną. Ponadto na szczególną uwagę zasługują utwory „You”, „Home Again”, „Waiting For The Smile” i „Believe Me”. To prawdziwy Pink Floyd w świeżym, współczesnym wydaniu. Warto spróbować. Nie będziecie żałować.
RPWL - Trying To Kiss The Sun
, Artur Chachlowski