LIttle Tragedies - Cross

Artur Chachlowski

ImageGrupa Little Tragedies nie zwalnia tempa. Ten działający pod kierunkiem Gennadyia Ilyina zespół, wzorem trendu obowiązującego w latach 60. i 70., wydaje swe płyty w odstępach krótszych niż rok. O ile jednak kilka dekad temu winylowy format albumów ograniczał ich rozmiary do około 40 minut, to Little Tragedies z godną podziwu częstotliwością serwuje nam kolejne porcje swojej muzyki trwające zwykle grubo ponad godzinę. Tak jest i tym razem w przypadku najnowszego dzieła tej formacji zatytułowanego „Cross”. Nie wiem czy podawanie angielskojęzycznych tytułów nie jest w przypadku tej grupy mylące. Jak wiadomo, Little Tragedies wykonuje swoje utwory po rosyjsku, a w dodatku tym razem, w przeciwieństwie do poprzednich wydawnictw zespołu, w książeczce towarzyszącej płycie nie ma ani jednej litery napisanej w łacińskim alfabecie. Spisane cyrylicą tytuły oraz słowa piosenek nie ułatwiają właściwej orientacji słuchaczowi, który nie zna alfabetu naszych wschodnich sąsiadów. Wprawdzie do mojego egzemplarza nowej płyty Rosjan dołączono dodatkową książeczkę z angielskimi tłumaczeniami tekstów, ale przyznam szczerze, że choć znajomość rosyjskich bukw posiadłem stosunkowo dawno, to nijak nie mogłem w niektórych przypadkach dopasować do siebie rosyjskich tytułów i ich angielskich odpowiedników. Mało tego, w obu książeczkach zamieszczono teksty 8 utworów, a w programie niniejszej płyty znajduje się 9 kompozycji. Gdzieś (najpewniej w drukarni) zapewne popełniono błąd, przez co na omawianej płycie panuje niezły rozgardiasz informacyjny.

Ale przejdźmy do samej muzyki. Na szczęście nie ma w niej takiego chaosu, jak w książeczce. I to jest pierwszy duży plus tej płyty. Z drugiej zaś strony, nie ma na nowym krążku Little Tragedies żadnych niespodzianek. Niektórzy powiedzą, że to dobrze, dla innych przez to nowe produkcje tego zespołu wydadzą się mocno przewidywalne. I coś niewątpliwie jest w tym stwierdzeniu. Ci, którzy znają poprzednie wydawnictwa Little Tragedies (a uzbierało się ich sporo), praktycznie nie usłyszą na płycie „Cross” (lub jak kto woli „Krest”, lub - jeśli komuś bardziej pasuje - „Krzyż”) niczego nowego. Owszem, jest epicki rozmach graniczący z podniosłym patosem (w utworach „Krzyż”, „Jeziora”, „Zapomniany Bóg”), są liryczne piosenki („Jesień”, „Portret Mężczyzny”), są motywy ludowe (jak nieomalże cytowane frazy z „Oczi Cziornoje” w „Za murami starego opactwa”), jest emersonowski przepych (w tychże „Murach opactwa” czy „Zapomnianym Bogu”), są instrumentalne szaleństwa (celtyckie (!!!) motywy w „Tańcu”, epickie brzmienia w „Orle”), są też delikatne akustyczne brzmienia (klasyczna gitara w „Jesieni”, saksofon w „Hipopotamie”). Jest wszystko, co w dobrej prog rockowej muzyce ceni sobie każdy wyrobiony słuchacz. Tyle, że wszystkiego, co słyszymy na płycie „Cross” („Krest”?, „Krzyż”?) można było już kiedyś doświadczyć. I to nie tylko przed wielu, wielu laty na płytach prog rockowych klasyków, ale na stosunkowo niedawno wydanych poprzednich albumach grupy Little Tragedies.

Nie chcę pozostawić wrażenia, że nowy album nie udał się Rosjanom. Obiektywnie rzecz biorąc, to naprawdę niezła płyta i słucha się jej z dużą przyjemnością. Nie przeszkadza nawet ten chaos informacyjny i „nie-progresywny” rosyjski język, w którym Ilyin śpiewa swe piosenki. Ale mam wrażenie, ze najnowsze dzieło Little Tragedies (tak jak i poprzednie) skazane jest na swego rodzaju niszowość, tudzież zainteresowanie ze strony stosunkowo wąskiego grona odbiorców. I dlatego nie wróżę mu wielkich sukcesów na zachód od linii Bugu.

A szkoda… Bo Rosjanie naprawdę potrafią nieźle grać. Dlatego też wszystkim „niszowcom” oraz tym słuchaczom, którzy chętnie rozglądają się za czymś wyjątkowym, niepowtarzalnym, a przy tym oryginalnie brzmiącym, z odrobiną nieśmiałości polecam to wydawnictwo.

www.mals.ru

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok