Ciekaw jestem, co pomyśleliście sobie o tej płycie, gdy zobaczyliście na okładce nazwisko, które ją firmuje? Pewnie, że to muzyka jakiegoś Polonusa z Nowego Jorku, albo z jakiegoś innego Chicago. Nie wiem nic o pochodzeniu tego muzyka. Nie wiem czy jego przodkowie mieli polskie korzenie. Wiem tylko, że niestety już od blisko pięciu lat nie żyje (zmarł w sierpniu 2004 roku). Wiem też, że to jego brat, Chris, skoordynował niniejszy projekt zatytułowany „Reflections - An Act Of Glass. A Tribute To Andrew Gorczyca”. Nie mam pojęcia jak tego dokonał, ale do nagrania tego albumu udało mu się zaprosić tak słynnych w świecie progresywnego rocka artystów, jak Adrian Belew, Nick D'Virgilio, Randy George, Phil Keaggy, Mike Keneally, Ted Leonard, Wil Henderson, Bryan Beller, Rich Mouser, Ryo Okumoto, Dave Meros, Rick Musallam i jeszcze kilku innych. Dzięki ich talentowi, a także wytrwałości Chrisa, który sobie tylko wiadomym sposobem przekonał tak liczne grono uznanych artystów do wzięcia udziału w tym projekcie, duch muzyki skomponowanej przez jego nieżyjącego brata z pewnością nie zaginie.
Andrew Gorczyca to artysta, który pozostawił po sobie ogromną ilość szkiców muzycznych, taśm demo i notatek z tekstami piosenek. Urodził się 14 sierpnia 1963 roku. Był muzycznym samoukiem. Ze względu na swój introwertyczny charakter nie działał w żadnym zespole. Wolał tworzyć w samotności, niejako „do szuflady”, tylko od czasu do czasu rejestrując swoją muzykę w amatorskich warunkach domowego zacisza. Najwięcej materiału skomponował na przełomie lat 80. i 90., lecz ani razu nie wszedł do profesjonalnego studia nagraniowego. Po jego śmierci Chris zabrał się za archiwizację pozostawionych przez niego szkiców i dzięki zainteresowaniu tematem tak wielu uznanych artystów oraz zastosowaniu współczesnych zdobyczy techniki nagraniowej udało się zarejestrować 8 utworów, które składają się na program tej trwającej 42 minuty płyty.
Chris zadbał o ty, by nie ingerować zbytnio w atmosferę muzyki skomponowanej przez brata. Tak więc to, co słyszymy na płycie „Reflections – An Act Of Glass” to wyważony kompromis pomiędzy wiernym odzwierciedleniem muzycznych pomysłów Andrewa, a piętnem odciśniętym przez mocne osobowości muzyczne zaproszone do wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu.
Aż 18 muzyków w 12 różnych studiach nagraniowych zlokalizowanych w 6 miastach Ameryki w trakcie 4 lat dokonywało nagrań, które teraz trafiły na niniejszy krążek. Chris osobiście czuwał nad finalnym miksem, produkcją i to jemu w głównej mierze zawdzięczamy fakt, że wyszedł z tego tak udany album. Jako perkusista – amator, Chris zagrał też wszystkie słyszalne na płycie partie tego instrumentu. I trzeba przyznać, że wywiązał się z tego zadania doprawdy znakomicie. Sekcja rytmiczna, którą tworzy on w poszczególnych utworach z takimi tuzami, jak Randy George, Dave Meros czy Shawn Farley brzmi naprawdę znakomicie. Dość powiedzieć, że rola największej perkusyjnej gwiazdy w tym towarzystwie, Nicka d’Virgilio, została sprowadzona do… zaśpiewania linii wokalnych w dwóch utworach. Oprócz Nicka na płycie wokalnie udzielają się też Ted Leonard, Andrew Belew, Wil Henderson i… sam Andrew Gorczyca.
Płyta jest wspaniale wyprodukowana, posiada krystalicznie czyste brzmienie, a utrzymana jest w klimacie melodyjnego progresywnego rocka. Poszczególne utwory są bardzo przystępne i melodyjne; są po prostu dobrymi prog rockowymi piosenkami podsiadającymi czyste harmoniczne brzmienie. Nie trwają one długo; ich średni czas trwania z reguły zamyka się w 5-minutowym rozmiarze. Jedynym wyjątkiem jest otwierająca album kompozycja „The Tall Tale Heart”, która trwa 8 minut. Ale w tej prostocie kompozycyjnej jest metoda. Jest sens i głębsze uzasadnienie. Andrew Gorczyca upodobał sobie stylistykę bliską produkcjom innego, niestety nieżyjącego już amerykańskiego muzyka, Kevina Gilberta i jego formacji Giraffe. To taki melodyjny pop/prog rock z ambicjami i ciekawymi pomysłami. A to w tym melodyjnym zgiełku zabrzmi gdzieś atrakcyjne solo na skrzypcach (to Billy Oskay w „Lost In It All”), to rozlegnie się przepiękna partia zagrana na fortepianie (końcówka utworu „Curiosity Song”), a to odezwie się gdzieś w oddali londyński Big Ben (w finale „Give It Time”), a to Keneally popisze się iście lifesonowską zagrywką na gitarze... Generalnie rzecz ujmując, miłośnicy brzmień utrzymanych w stylu Giraffe, Spock’s Beard czy Yes i Rush (tak mniej więcej z połowy lat 80.) w trakcie słuchania tego krążka będą na pewno bardzo zadowoleni.
„Reflections – An Act Of Glass” to słodko – gorzka płyta. To smutne, że tak uzdolniony kompozytor, jak Andrew Gorczyca, odszedł z tego świata zanim słuchacze mieli możliwość odkrycia jego niebywałego talentu, ale z drugiej strony, czyż nie wspaniałe jest to, że po jego śmierci znani artyści w najlepszy z możliwych sposobów oddali mu hołd w postaci tak udanej płyty? Płyty, zawierającej wspaniale skomponowaną przez niego muzykę. Muzykę, która dla Andrew Gorczycy była przecież wszystkim… Dzięki temu albumowi z pewnością pozostanie ona nieśmiertelna.
www.progrockrecords.com