„Wood & Wire” to ubiegłoroczny album Marca Atkinsona, na którym w odróżnieniu od omawianej na naszych łamach płyty „This Is Where We Are”, przedstawia on akustyczną stronę swojej twórczości.
„Wood & Wire”… Drewno i drut… Pudło rezonansowe i struny. Akustyczna gitara… To na bazie tego instrumentu Atkinson oparł wszystkie prezentowane na tym wydawnictwie utwory. Mało tego, w przemyślny sposób podzielił on ten dwupłytowy album na dwie części. „Wood” to zestaw dwunastu oryginalnych, skomponowanych przez niego utworów, a „Wire” to kolejny tuzin nagrań, ale wylansowanych kiedyś przez innych artystów, a teraz podanych przez Atkinsona we własnych interpretacjach, i oczywiście z wyłącznym akompaniamentem akustycznej gitary. Mamy tu więc cudowne nowe wersje między innymi „Chasing Cars” z repertuaru Snow Patrol, „You’re Beautiful” Jamesa Blunta, „Mad World” Tears For Fears, „20th Century Boy” T.Rex, „Wild Wood” Paula Wellera, a także beatlesowskie „While My Guitar Gentle Weeps”. Atkinson zagrał je wszystkie w bardzo osobisty sposób, nadając im nie tylko akustyczny charakter, ale tchnął w nie nowego ducha, odciskając własne piętno na tych klasycznych już utworach.
Z dziennikarskiego punktu widzenia ciekawiej prezentuje się pierwsza płyta wydawnictwa wypełniona autorskimi piosenkami Atkinsona. Część z nich („Mother Love”) pamięta jeszcze czasy formacji Gabriel, ale zasadniczo stanowią one wybór z przebogatej kolekcji utworów skomponowanych przez Marca w trakcie minionych lat pod kątem jego solowej twórczości. Do wydania ich na płycie w akustycznych wersjach skłoniły go rozmowy z fanami, którzy po koncertach pytali go, czemu nie wyda płyty z utworami, które wykonywał w trakcie autorskich recitali. I właśnie to dla najwierniejszych fanów jego twórczości jest ta płyta. A dla nas, dla mnie i pewnie dla znakomitej większości Czytelników naszego portalu, którzy nigdy nie byli uczestnikami koncertów Atkinsona, niniejsze wydawnictwo, to po prostu bardzo fajny akustyczny album niezwykle utalentowanego artysty. Jego przyjemny głos, niesamowity dar pisania urokliwych piosenek, a także niezwykła zdolność ciekawej interpretacji (zarówno swoich, jak i utworów z repertuaru innych wykonawców) daje gwarancję, że przy płycie „Wood & Wire” spędzimy w bardzo sympatyczny sposób blisko półtorej godziny.
„Wood & Wire” to album do duchowego wyciszenia. Do spokojnego kontemplowania muzyki, której największą zaletą jest jej bezpretensjonalność i prostota, ale i także niezwykła aura, którą roztacza swoim magicznym urokiem. Kameralna i uduchowiona muzyka, która idealnie sprawdza się w domowych warunkach, szczególnie wieczorem, z lampką dobrego, czerwonego wina w ręku. Dobre rzeczy powinny zawsze chodzić parami…