Wilson, Ray - Propaganda Man

Artur Chachlowski

Image„Propaganda Man” to zdecydowanie najmroczniejszy i chyba najbardziej ponury album w solowym dorobku Raya Wilsona. Z wielu względów przypomina mi on muzykę, którą można było usłyszeć na niedawnym krążku „She” reaktywowanej przez niego grupy Stiltskin. Nic dziwnego, na płycie „Propaganda Man” Raya wspierają muzycy, którzy tworzą aktualny skład Stiltskin.

Płytę otwiera lansowany na przebój utwór „Bless Me”. Sporo brakuje mu jednak do miana „klasycznego” hitu, ale to dość dobra piosenka o mrocznym wydźwięku i z licznymi arabskimi motywami śpiewanymi przez Tesiree Priti Kaitesi. Takich mrocznych, powolnych i nastrojowych kawałków jest więcej na tej płycie: „The Brakes Are Gone”, „Propaganda Man”, „Modern Day Miracle”, „Cosmic Baby” i „Things Don’t Stop”. Szczególnie te dwa pierwsze robią dobre wrażenie. Moim zdaniem to dwa najmocniejsze punkty programu tego albumu. Również „Things Don’t Stop” może się poddać. Szkoda tylko, że finałowe solo na gitarze wycisza się tak szybko…

Po drugiej stronie barykady mamy na tej płycie utwory o akustycznym zabarwieniu: „Lately”, „Frequency” (z przepiękną gilmourowską solówką na gitarze), repryzę tytułowego nagrania w postaci tematu „More Propaganda” i umieszczoną na samym końcu płyty piosenkę „On The Other Side”. Te dwa ostatnie utwory zostały zarejestrowane w studiu MM w Poznaniu, w którym to mieście od pewnego czasu Ray mieszka ze swoją życiową partnerką.

Nowy album Wilsona wypełniają bardzo osobiste piosenki. Jedenaście utworów, które zamykają się w trzech kwadransach muzyki. Ray demonstruje w nich wszystkie walory swojego ogromnego talentu. Uroczy głos, tym razem jakby zdecydowanie niższy niż na jego poprzednich płytach, udane melodie, ciekawe wykonanie, krótkie, zwięzłe piosenki… Choć muszę przyznać, że nie ma wśród utworów wypełniających album „Propaganda Man” tak melodyjnych i wpadających w ucho nagrań na miarę chociażby wcześniejszych hitów tego artysty „Goodbye Baby Blue”, „Another Day” czy „The Actor”. Pomimo tego płyta może spodobać się licznym wielbicielom talentu Szkota, a także generalnie wszystkim słuchaczom lubiącym spokojne, nastrojowe piosenki o mrocznym oraz akustycznym posmaku.

„Propaganda Man” to album bardzo osobisty. Ważny dla Wilsona nie tylko ze względów muzycznych, lecz także i literackich. Teksty każdego utworu podsumowane są w książeczce jednym kluczowym słowem. Wiemy dzięki temu, że Ray śpiewa na swojej nowej płycie o cierpliwości, zamyśleniu, nadziei, prawdzie, uzdrowieniu, przebaczeniu, strachu, przeznaczeniu, kłamstwie i o tym, że miłość jest wszystkim…

Na koniec jeszcze jedna uwaga: płyta trochę rozczarowuje przy pierwszym przesłuchaniu. Prawdziwej wartości nabiera dopiero wtedy, gdy już dobrze pozna się wypełniające ją piosenki i zdąży się z nimi dobrze „zaprzyjaźnić”.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!