Nowa produkcja „Ages High” grupy Dyonisos prezentuje 16 numerów. No właśnie, grupa jest jednoosobowa. Dan Covan jest autorem wszystkich propozycji i sam sobie jest realizatorem i producentem nagrania. Ot, samowystarczalny klient z Rosji; to wiele tłumaczy. Artystę wspiera Russian progressive rock label Mals. „Ages High” to już trzeci materiał Dyonisos; „An Incidental Collection” ukazał się w 2007r. i rok wcześniej „Dyonisos - Dyonisos” (2006). Zatem zagłębmy się w najnowsze dokonania Dana.
Muzyka: numer otwierający progresywny slajd z Rosji to utwór „Aces High”. Pierwsze, co nasuwa się od razu, to fakt, że jakość całości brzmienia nie jest rewelacyjna, wręcz średniawa, podstawowe poziomy głośności nie do końca zostały uchwycone w sposób dostarczający odpowiednich doznań słyszalności dla odbiorcy. Numer otwierają gitarki, ciekawy motyw przewodni, po czy wchodzi wokal, hmm... ciekawie się zapowiada... Po usłyszeniu refrenu mam wrażenie, że są to rockowe szanty. Ni Running Wild ni szanty znad Bałtyku, ale nie, wokal zmienia się, przybiera całkowicie inny charakter, wokalista posługuje się modulowanymi zabawkami i solóweczką… Ładna. Perkusja - to ja już podziękuje... o i znów kilka linijek tekstu, solóweczka - melodyjeczka… I koniec numeru pierwszego...
Numer dwa: „Charity”. Wstęp gitarowy - fajny motywik, ładnie rozłożony na dwa wiosełka, wchodzi wokal i rytm (oczywiście robot, nie człowiek. Prosty, suchy…). Utwór wokalnie i muzycznie nawiązuje do czasów dancingów lat 70-80., do piosenek z cyklu „przytulmy się i dreptajmy”. Nie porywa, oj nie porywa… Nie wzrusza, pomimo, że jest to wyznanie do kobiety. Hmm... powiedziałbym: raczej tylko westchnienie...
Trzeci numer „Winds Of Change” niestety żadnych zmian nie przynosi, bo ten, jak i kolejne numery na płycie są jednostajne, prawie nie różniące się od siebie, jakby nie inny tytuł, to melancholia śpiewania wokalisty i proste aż strach „garki” nic by nie zmieniły… Dan, chociaż zmienia aranż w utworach na nieco bardziej dynamiczniejszy, to nijak się to ma do sposobu, w jaki śpiewa. Całość nadal zwalnia... i nawet solówki podobne są do siebie jakby z jednego rękawa…
Ogólnie: okładka tego wydawnictwa, to znaczy szata graficzna jest wprost proporcjonalna do zawartości… Jest nijaka. Dan starał się i pewnie dla wielu porusza się na obrzeżach progresywności z naleciałościami art rockowymi z lat 80. Ale nie ma tam nic, co mogłoby przykuć moją uwagę. W ogromie teraźniejszych możliwości, instrumentarium, brzmienia, taka płyta jak tysiące innych przeleci z prędkością światła w nicość… Proponuję mocno się zastanowić, po co i dla kogo się to robi… Plus należy się jedynie za to, że są chęci, jest pasja, są jakieś możliwości, ale ogólnie, by móc zawojować świat, to nie z tym materiałem i nie tym razem…