Spleen Arcana - The Field Where She Died

Artur Chachlowski

ImageNajpierw kilka istotnych faktów. Przede wszystkim warto wiedzieć, że Spleen Arcana to kolejny z bardzo popularnych ostatnio „one man bandów”, a więc projektów, które są w istocie solowymi przedsięwzięciami wszechstronnie uzdolnionych muzyków grających w pojedynkę na szerokiej gamie instrumentów. Tak właśnie (prawie) jest w przypadku Juliena Gaulliera, który na płycie „The Field Where She Died” śpiewa oraz gra na gitarach, basie, instrumentach klawiszowych, bodhranie i mandolinie. Swoją obecnością (a także grą na perkusji) wspierają go David Perron oraz śpiewająca chórki i wokalizy Marie Guillaumet.

Po drugie, album firmowany przez Spleen Arcana ukazuje się nie tylko w tradycyjnym formacie CD, lecz także jako internetowy download, którego można bezpłatnie dokonać bezpośrednio ze strony internetowej zespołu.

Po trzecie, okładkę do płyty „The Field Where She Died” zaprojektowała artystka o swojsko brzmiącym nazwisku Małgorzata Maj (www.myspace.com/sarachmet). I trzeba przyznać, że w rozmazanej grafice jej autorstwa mieści się przekaz idealnie współbrzmiący z klimatem zamieszczonej na tym albumie muzyki.

Gdy kilka dni temu Ryszard Kramarski, szef zajmującej się dystrybucją tego krążka firmy Lynx Music, przekazywał mi do przesłuchania niniejszy album, powiedział tak: „Posłuchaj uważnie, to naprawdę bardzo interesująca muza”. Taka rekomendacja w zupełności wystarczyła, bym pomny podobnych okoliczności, w jakich Ryszard zachęcił mnie do „odkrycia” dla siebie muzyki projektu Kayanis, z wypiekami na twarzy rozpakował to wydawnictwo i z nadzieją w sercu uruchomił przycisk PLAY w moim domowym odtwarzaczu. I choć przy pierwszym przesłuchaniu muzyka wypełniająca płytę „The Field Where She Died” nie rzuciła mnie na kolana (daleko jej swą klasą do „Where Abandoned Pelicans Die” Kayanisa), to nie żałuję, że miałem możliwość poznania twórczości tej kompletnie nieznanej mi wcześniej formacji. Tym bardziej, że – jak to się potem okazało – z każdym kolejnym przesłuchaniem znajdowałem coś nowego w muzyce Spleen Arcana. Coś nowego, tajemniczego i intrygującego, coś, co sprawiało, że za każdym kolejnym razem słuchałem tej płyty z coraz większą przyjemnością.

Na program albumu składa się pięć utworów, układających się w blisko trzy kwadranse muzyki określanej na stronie internetowej zespołu, jako „45 minut alternatywnego art rocka z mandoliną i melotronem”. W istocie rzeczy tak właśnie jest, chociaż nie przesadzałbym z tą mandoliną, gdyż nie odgrywa ona w muzyce Spleen Arcana jakiejś istotnej roli. Prym wiodą, i to zdecydowanie, bardzo przyjemne, nostalgiczne dźwięki syntezatorów i gitar oraz, trochę kontrowersyjny (moim zdaniem to najsłabszy element Spleen Arcana) wokal Gaulliera. Szczególnie wielopiętrowe, nakładające się na siebie partie wokalne w utworze „The Missing Piece” wydają się nad wyraz żałosne. Mam wrażenie, że chwilami głos nie pasuje do tej mocno melancholijnej i stonowanej muzyki. Muzyki, w której wyraźnie i często pobrzmiewają echa spokojnych i dojrzałych produkcji grup Anathema, Radiohead, współczesnego Marillion (słychać to szczególnie w utworze „Tears Are Made To Flow”) czy Mike’a Oldfielda.

„The Field Where She Died” to dość ciekawe wydawnictwo, które zwraca na siebie uwagę swoim spokojem, magiczną aurą i wyciszoną atmosferą nostalgii, która króluje prawie przez cały czas trwania tej płyty. Wyjątkiem jest kompozycja „A Picture Of Two Lovers In The Mist”, która zaskakuje kilkoma drapieżnymi momentami, a także growlowym wokalem Gaulliera. Ale to właśnie miłośnikom czystych, przestrzennych i zdecydowanie melancholijnych klimatów może ten album spodobać się najbardziej. Jest na nim kilka bardziej energetycznych momentów, w trakcie których głos Gaulliera nabiera mocy, a ostre dźwięki gitar nadają muzyce Spleen Arcana życia, lecz pełnią one jedynie rolę swoistych kontrapunktów, które urozmaicają nastrój tytułowego spleenu panujący niepodzielnie na tym krążku.Dobra to płyta. Choć chyba trochę brakuje jej do kategorii „bardzo dobra”. Z pewnością godna uwagi każdego szanującego się fana spokojnej, lekko uduchowionej odmiany prog rocka. Ale i wśród nich znajdą się zapewne i tacy, których muzyka Spleen Arcana ani nie oziębi, ani nie zagrzeje…  

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!