Antidepressive Delivery - Chain Of Foods

Maciej Stwora

ImageNorwedzy z zespołu Antidepressive Delivery powrócili niedawno na rynek muzyczny ze swym drugim albumem, który nosi tytuł „Chain Of Foods”. Od razu dodam, że recenzowana płyta dość znacznie różni się od debiutanckiego krążka „Feel. Melt. Release. Escape.”. Pierwsze wydawnictwo wypełnione było dźwiękami z kręgu technicznego prog metalu, natomiast nowe dzieło jest raczej ukłonem w stronę progresywnego rocka lat 70-tych. Gęste, połamane rytmy zastąpione zostały odrobinę prostszą i bardziej melodyjną muzyką. Nie ukrywam, że bardzo cenię formacje, które nie patrząc na oczekiwania środowiska z płyty na płytę zmieniają się, często dokonując prawdziwej rewolucji stylistycznej. A w przypadku grup pochodzących ze Skandynawii jest to swego rodzaju norma. Anti-Depressive Delivery świetnie wpisuje się w ten trend, oferując słuchaczom dwa znacznie różniące się od siebie albumy, które jednocześnie zapewniają podobnie wysoką dawkę muzycznych doznań.

„Chain Of Foods” składa się z dziewięciu fragmentów:

Starchaser. Dynamiczny początek płyty. Uwagę przykuwa wokalista Pete Beck, który dysponuje bardzo ciekawą barwą głosu. W trzeciej minucie na pierwszy plan wychodzą instrumentaliści: delikatna partia gitary stoi w opozycji do „zakręconej” sekcji rytmicznej. Natomiast dwie końcowe minuty to już czysta rockowa jazda, która dodatkowo zostaje wzbogacona zaśpiewami Becka.

Desert Machine. Hard rockowa kompozycja, która opiera się na solidnym rytmie autorstwa perkusisty Terje Kråbøla. Najciekawiej robi się pod sam koniec, kiedy to Håkon Marius Pettersen zaczyna szaleć na swoich klawiszach, a pozostałe instrumenty świetnie z nim współpracują. Rockowa energia.

Accordion Woman. W utworze nr 3 organy Hammonda wyznaczają ścieżki, po których porusza się jazz rockowa sekcja rytmiczna i malownicza gitara Christiana Broholta. „Accordion Woman” pokazuje jak na tacy wysoki warsztat techniczny poszczególnych muzyków, a także ich ogromną łatwość współpracy.

Terminal. Soczyste, wręcz „purple’owe” nagranie. Zwarta perkusja, szybkie gitarowe riffy i charyzmatyczny głos Becka. W okolicy drugiej minuty Norwedzy zwalniają tempo i jesteśmy świadkami krótkiej ale uroczej gitarowej solówki. Trzeba wspomnieć także o klawiszach Pettersena, które od początku do końca są duszą tej kompozycji.

Blood Is Blood. Kapitalny utwór. Pierwsze cztery minuty to istne instrumentalne szaleństwo, które co kilkanaście sekund zmienia swoje barwy. Wokal pojawia się dopiero w drugiej części „Blood Is Blood”, przynosząc ze sobą całkowitą zmianę nastroju. Płynne przejście od rockowego czadu do lirycznej zadumy wcale nie jest takie proste - panowie z Anti-Depressive Delivery radzą sobie z tym zadaniem bez problemu.

We Will Crimson You. Miła niespodzianka dla fanów grupy King Crimson. „We Will Crimson You” jest swego rodzaju hołdem dla twórczości tego giganta rocka progresywnego. Mała rzecz, a cieszy.

U. Punktem wyjścia tego nagrania jest pomysłowy riff gitary podbity przez bas i perkusję oraz rozpoznawalny śpiew wokalisty. W okolicy drugiej minuty muzycy „rozjeżdżają się” i otrzymujemy porcję totalnie uwolnionych dźwięków. Sama końcówka to z kolei powrót do soczystej hard rockowej formuły.

Undead. Pierwsze co rzuca się w uszy to przejmujący wokal Becka, który pokazuje tu swoje inne, bardziej wyciszone oblicze. Jeśli chodzi o warstwę muzyczną - warto zwrócić uwagę na rzadko pojawiającą się na tej płycie gitarę akustyczną oraz stonowane, ciepłe instrumenty klawiszowe. Muszę wspomnieć także o podniosłym i pięknym finale, który stanowi kulminację emocji nagromadzonych w trakcie trwania całej kompozycji.

Nothing New. Ostatni utwór jest powrotem do bardziej skomplikowanych form. „Połamany” rytm sąsiaduje z melodyjnymi klawiszami, a nad całością górują głosowe popisy wokalisty. Jazz rockowe momenty przeplatają się z chwilami pełnymi rockowej energii, dzięki czemu klimat nagrania zmienia się niezwykle często. Podobnie jak w przypadku „Undead”, tak i tutaj mamy do czynienia z bardzo poruszającym zakończeniem.

Grupa Antidepressive Delivery powróciła i pokazała światu zupełnie nowe oblicze. Muzyka wypełniająca album „Chain Of Foods” skierowana jest do miłośników rocka progresywnego z elementami fusion i hard rocka. Zwolennicy prog metalu powinni raczej sięgnąć po debiut Norwegów. A najlepiej posmakować obu dań i wyrobić sobie własną opinię na ich temat. Obserwując zmiany stylistyczne, których dokonują członkowie Anti-Depressive Delivery jestem bardzo ciekaw jakich dźwięków możemy się spodziewać na ich trzeciej płycie. Czyżby kolejna rewolucja gatunkowa? Pożyjemy, zobaczymy.

www.musearecords.com

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!