Astral Travellers - The Truth Beyond

Artur Chachlowski

ImageHolandia nie tylko z wiatraków i tulipanów słynie. Słynie również z nieprzeciętnie pięknie grającej drużyny piłkarskiej. I z zespołów progresywnych. Chociaż w tym przypadku, poza kilkoma nielicznymi wyjątkami (Earth And Fire i Focus w dalszej, a Kayak w bliższej przeszłości, no, może jeszcze Knight Area we współczesności) ten kraj nie dorobił się superwybitnych reprezentantów gatunku. I tak jest też w przypadku naszych dzisiejszych bohaterów. Grupa Astral Travellers dołącza do grona licznych, dość przeciętnie prezentujących się zespołów, które upodobały sobie art rockowe brzmienia.

Nie oznacza to wcale, że użyte w tym przypadku określenie „przeciętny” oznacza, że album „The Truth Beyond” jest zły i nijaki. W kontekście tego krążka wolę użyć sformułowania „ponadprzeciętny”, choć zdaję sobie sprawę, że próżno szukać na nim jakichś przełomowych trendów i nowinek stylistycznych. Grupa Astral Travellers wpisuje się swym wydawnictwem w rzeszę dobrych, rzetelnie grających zespołów prog rockowych, którym jednakowoż bliżej do art rockowego rzemiosła (jeżeli w ogóle coś takiego istnieje), niż do prawdziwego arcymistrzostwa.

Zespół Astral Travellers ma za sobą długą historię, chociaż pod dzisiejszą nazwą funkcjonuje zaledwie kilkanaście miesięcy. Grupa pochodzi z holenderskiej Brabancji, a działa na co dzień w Eindhoven. Składa się z doświadczonych instrumentalistów, którzy funkcjonowali w różnych formacjach rockowych (a także w chórach przykościelnych) już od czasów szkolnych. Panowie Gerben van Osterhout (v), Jochem Brock (k), Tristan de Rijk (dr), Barry Veeke (g) i Maarten Vermeullen (bg) po raz pierwszy spotkali się w 1997 roku w zespole o nazwie Lower Lifeforms, z którym dorobili się dwóch albumów. Zespół przegrupował się w 2000 roku, zmienił nieco swój styl i skład, co skutkowało też zmianą nazwy. Grupa nazywała się już Oker i odpowiednio w 2002 i 2004 roku wydała dwie kolejne płyty: „Oker” i „Transdimensional”. Jednakże stylowi, jaki upodobała sobie ta formacja, daleko było jeszcze do tego, co powszechnie określa się mianem „rock progresywny”. Dopiero jednak zamiłowanie do dłuższych form muzycznych, wpływ coraz bardziej popularnych grup pokroju Dream Theather, Pocupine Tree i Tool, a także miłość do starych brzmień spod znaku Deep Purple, Yes i Genesis spowodowały, że grupa po raz kolejny zmieniła nazwę – na Astral Travellers właśnie – i na początku bieżącego roku wypuściła na rynek album zatytułowany „The Truth Beyond” zawierający na wskroś (neo)progresywną muzykę.

Na jego program składa się zaledwie pięć długich kompozycji, które trwają łącznie 48 minut. Jak już wspomniałem wcześniej, zespół Astral Travellers, wpisuje się tym krążkiem w grono pełnych entuzjazmu grup, które upodobały sobie solidne i rzetelnie grane prog rockowe dźwięki. Muzyka, która wypełnia płytę „The Truth Beyond” osobiście kojarzy mi się z falą brytyjskich wykonawców pokroju Grey Lady Down, Strangefish czy Shadowland. Trochę tu (ale naprawdę nie za wiele) śladów prog metalu, jest mnóstwo soczystego grania, a nad wszystkimi unosi się ulotna mgiełka zwiewnej melodyjności. Trzeba wiedzieć, że poszczególne utwory wypełniające ten album odbiegają w swej konstrukcji od standardu: „zwrotka – zwrotka – refren”, a pompatyczne brzmienie instrumentów klawiszowych i wyraziste partie gitar połączone z naprawdę dobrym, pełnym emocji wokalem daje w sumie nawet niezły efekt. Szczególnej uwadze polecam najdłuższą na płycie, zamykającą ją kompozycję pt. „Dance Of Death”, która oprócz swej połamanej struktury, rozwija się w płynny i ciekawy sposób, przeprowadzając słuchacza poprzez meandry dreamtheaterowskiego mroku, pinkfloydowskiej epickości i patosu spod znaku IQ.

Ten utwór to udane zwieńczenie płyty, która po dość niemrawym początku, z każdą kolejną minutą, z każdym kolejnym nagraniem w miarę upływu czasu staje się coraz lepsza i coraz ciekawsza.

Być może w trakcie obcowania z muzyką z płyty „The Truth Beyond” nie doznacie jakiegoś szczególnego olśnienia, być może nie usłyszycie niczego nowatorskiego, być może muzyka Astral Travellersów wyda się Wam nieco wtórna, ale to nie powód, by przekreślać wysiłek członków tego zespołu. Starają się dość mocno, mają trochę niezłych pomysłów, a że wychodzi, jak wychodzi, czyli średnio, to już zupełnie inna sprawa.

Podsumowując, dobry, choć na pewno nie bardzo dobry to album. Ale posłuchać, raz czy drugi, na pewno warto.

MLWZ album na 15-lecie Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku