Rosa Luxemburg - I & II

Artur Chachlowski

ImageRosa Luxemburg to prog rockowy zespół pochodzący z Paryża, który – jak pisze w swoich materiałach informacyjnych – inspiruje się twórczością Dream Theater, Genesis, U2 i Radiohead. Mam spore wątpliwości co do faktycznego wpływu tych wykonawców na muzykę, którą słyszymy na płycie „I & II”. Powiem więcej: wpływ akurat tych czterech grup na Rosę Luxemburg jest ledwie słyszalny. Po pierwsze, na „I & II” nie mamy w ogóle do czynienia z prog metalem typowym dla  mistrzów z Teatru Marzeń. Po drugie, niewiele jest epickiej symfoniczności spod znaku Genesis. Nie za dużo jest też przebojowości, z której słyną produkcje U2. Nie ma też elektronicznego minimalizmu, który cechuje Radiohead. Muzyka zespołu Rosa Luxemburg wyłamuje się z kanonów wytyczonych przez te cztery grupy, co nie znaczy, że nie zawiera elementów ich dokonań. Być może jest nawet sumą, czy wypadkową pewnych charakterystycznych pierwiastków ich twórczości. Jednakże wypadkowa ta składa się na dość charakterystyczne, trudne do zdefiniowania i określenia, jedyne w swoim rodzaju brzmienie grupy Rosa Luxemburg. I poczytuję to jako zaletę tego młodego francuskiego zespołu.

Płyta „I & II”, zgodnie ze swoim tytułem, podzielona jest na dwa rozdziały. Pierwszy, zatytułowany „Revolutions”, jest konceptem poświęconym życiu Róży Luksemburg. Składa się na niego osiem powiązanych ze sobą krótkich tematów układających się w jedną, choć różnorodną suitę. Od razu słychać, że główną postacią w zespole jest gitarzysta, niejaki Pipo. To na jego wirtuozerskich popisach (gra on na przeróżnych gitarach, od elektrycznych po akustyczne – i do tego nastrojonych w różnych tonacjach. Polecam utwór „Spartakus”, w którym demonstruje on niesamowite solo na, wydaje mi się, że kompletnie rozstrojonej gitarze) opiera się brzmienie zespołu. Za główne partie wokalne odpowiedzialna jest Marie Catherine, ale w bardzo wielu partiach słyszymy głosy męskie. W książeczce wymienionych jest aż trzech śpiewających instrumentalistów: wspomniany już Pipo, basista JB i pianista Minouche. Skład grupy uzupełnia perkusista Laurent Guillot. Teksty śpiewane są po francusku, co o tyle nie dziwi, że nad Sekwaną nie ceni się rodzimych wykonawców śpiewających w bardziej rockowym języku, jakim niewątpliwie jest angielski. Trzeba jednak przyznać, że i prog rock w wykonaniu Rosy Luxemburg jest na wskroś „francuski”, a więc ta muzyczno-literacka jedność podnosi tylko walor całej płyty. Płyty, której drugi rozdział stanowią cztery utwory o bardziej progresywnym charakterze. Dwa z nich,  „L’architecte” i „Le changement”, to udane epiki, które dzięki swojej muzycznej jakości wpisują się w wysoki rejon „stanów średnich”. Myślę, że na te dwa utwory powinni zwrócić uwagę prog rockowi koneserzy. Dużo dobrego się w nich dzieje, a Rosa Luxemburg pokazuje w nich, że naprawdę potrafi grać i dobrze wie, o co w art rockowym gatunku chodzi. Pozostałe dwa nagrania z drugiej części płyty to stosunkowo krótkie, nieco bardziej piosenkowe utwory, które również pokazują progresywne oblicze zespołu. Ten czteroutworowy rozdział II albumu nosi podtytuł „Avancer vers demain” („W stronę przyszłości”) i jeżeli faktycznie wskazuje kierunek, w jakim przebiegać będzie ewolucja brzmienia grupy, to pozwala wierzyć, że na swojej następnej płycie Rosa Luxemburg zademonstruje już na wskroś prog rockową twarz.

Podsumowując, powiem, że „I & II” to płyta, której bliżej do przeciętności niż do wybitności. Jeżeli ktoś gustuje w typowo francuskim prog rocku, to jego ocena będzie zapewne wyższa. W zespole niewątpliwie drzemie spory potencjał, kipi on młodzieńczą energią, wyraźnie słychać, że mają mnóstwo dobrych pomysłów. O takich albumach i takich wykonawcach zwykło się mówić: „obiecujący”. Nie chciałbym, by na koniec tej recenzji stwierdzenie to zabrzmiało jak eufemizm, ale im więcej słucham muzyki Rosy Luxemburg, tym bardziej mi się ona podoba. Tej muzyczce trzeba dać po prostu trochę czasu. I jeszcze jedno: sporo obiecuję sobie po drugiej płycie zespołu. Będę na nią czekać…

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok