Yoke Shire - Masque of Shadows

Artur Chachlowski

ImageYoke Shire to zespół nowy, choć brzmiący dość archaicznie. Pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, choć nazwę ma jakby europejską. Żartobliwa zabawa z nazwą świadczy o dużym poczuciu humoru członków zespołu, choć ich muzyka jest na wskroś poważna. Sporo tu przeciwieństw i pozornych niekonsekwencji, ale niewątpliwie Yoke Shire należy do najciekawszych progresywnych zjawisk, które ujrzały światło dzienne w roku 2000.

 Brzmieniowo grupa przypomina po części Jethro Tull, a po trosze Gentle Giant. Oryginalne harmonie wokalne połączone z doskonałym bluesujacum instrumentarium zachwycają od pierwszej do ostatniej minuty tej w sumie dość krótkiej płyty. Niewątpliwa w tym zasługa braci Craiga i Briana Herilhy. To oni nadają ton muzyce formacji Yoke Shire. Wspólnie tworzą intrygującą muzykę oscylującą gdzieś na pograniczu artrocka i rhythm’n’bluesa. Zarówno kompozycje instrumentalne („The Three Welcomes”, „Magic Circle”), jak i epickie  („The Brook, The Mirror And The Maiden”) mają swój niepowtarzalny klimat i świadczą o sporej klasie zespołu.

„Masque Of Shadows” nie jest płytą łatwą w odbiorze. Wymaga ona od słuchacza cierpliwości oraz sporego wyrobienia. Jej urok narasta przy każdym kolejnym przesłuchaniu. Nie jest to więc album, który trafi w gusta szerokiej publiczności. To raczej płyta dla koneserów, dla słuchaczy poszukujących w muzyce oryginalności, lekkiego ekscentryzmu i kontrolowanego eklektyzmu. Jedno jest pewne: w muzyce Yoke Shire dzieje się tyle, że nie sposób nudzić się przy słuchaniu debiutanckiej płyty tego zespołu. I to nie tylko dlatego, że trwa ona niewiele ponad 40 minut.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!