Brzmieniowo grupa przypomina po części Jethro Tull, a po trosze Gentle Giant. Oryginalne harmonie wokalne połączone z doskonałym bluesujacum instrumentarium zachwycają od pierwszej do ostatniej minuty tej w sumie dość krótkiej płyty. Niewątpliwa w tym zasługa braci Craiga i Briana Herilhy. To oni nadają ton muzyce formacji Yoke Shire. Wspólnie tworzą intrygującą muzykę oscylującą gdzieś na pograniczu artrocka i rhythm’n’bluesa. Zarówno kompozycje instrumentalne („The Three Welcomes”, „Magic Circle”), jak i epickie („The Brook, The Mirror And The Maiden”) mają swój niepowtarzalny klimat i świadczą o sporej klasie zespołu.
„Masque Of Shadows” nie jest płytą łatwą w odbiorze. Wymaga ona od słuchacza cierpliwości oraz sporego wyrobienia. Jej urok narasta przy każdym kolejnym przesłuchaniu. Nie jest to więc album, który trafi w gusta szerokiej publiczności. To raczej płyta dla koneserów, dla słuchaczy poszukujących w muzyce oryginalności, lekkiego ekscentryzmu i kontrolowanego eklektyzmu. Jedno jest pewne: w muzyce Yoke Shire dzieje się tyle, że nie sposób nudzić się przy słuchaniu debiutanckiej płyty tego zespołu. I to nie tylko dlatego, że trwa ona niewiele ponad 40 minut.