John Young to przedstawiciel młodego pokolenia brytyjskich artystów artrockowych. Już sam fakt, że pochodzi on z Liverpoolu wydaje się być dla niego doskonałą rekomendacją, lecz z całą pewnoscią wolałby on zapewne, by przemawiały za nim jego muzyczne dokonania. A te w przypadku Johna, pomimo jego młodego wieku, są już naprawdę spore. Lista wykonawców, z którymi współpracował na przestrzeni kilku miniomnych lat jest wręcz imponująca: zespoły Asia, Steeleye Span, The Scorpions, Fish, Paul Rogers, John Wetton, Bonnie Tyler, czy reaktywowana niedawno formacja Greenslade. Te nazwiska i nazwy mówią same za siebie. Teraz ten muzyk demonstruje swoje ogromne możliwości na solowym albumie „Significance”. Albumie bardzo spokojnym, nastrojowym, delikatnym i osobistym. Jego klimat przypomina mi wydany przed laty krążek Phila Collinsa „Both Sides”. W kameralnych utworach często słyszymy zaledwie głos i syntezator. Od czasu do czasu dołącza do nich delikatna gitara, fortepian i perkusja. A wszystko to w niesamowicie spokojnej, nieśpiesznej atmosferze. Głos Younga przypomina mi z kolei nieżyjącego amerykańskiego muzyka Kevina Gilberta, związanego niegdyś z grupą Giraffe. Osobną sprawą, na którą warto zwrócić uwagę, są teksty poszczególnych piosenek. Są one mądre, przemyślane, o głębokim znaczeniu. Towarzyszące im bardzo osobiste komentarze autora świadczą o jego niezwykłej wrażliwości i inteligencji. Minimum środków, maksimum efektu. Dobrze pojęty minimalizm. Warto zapoznać się bliżej z muzyką Johna zamieszczoną na albumie „Significance”. To bardzo przyjemna, spokojna i naprawdę wartościowa płyta.
Young, John - Significance
, Artur Chachlowski