Do rąk mych przypadkiem trafiła płyta formacji Camero Cat. Co pierwsze rzuca się w oczy, to ciekawie skomponowana szata graficzna digipacku. Powiem krótko i na temat: ich debiutancki album „Cats & Clocks” należy do tych niebanalnych krążków z tendencją do kategorii „niezrozumiałe” czy nawet „dziwne”, ale choć nie wszyscy będą zadowoleni, znajdą się na pewno maniacy i choćby utwór drugi z płytki zatytułowany „Follow Me”, dosłownie porwie ich do zdecydowanych pląsów.Zespół z całą pewnością nie boi się muzycznych eksperymentów i na pewno ta odwaga jest ich przepisem na sukces. Czas pokaże, co dalej będą prezentować.
Wokal nieco trąci manierą Aleca Ounsworta (Clap Your Hands Say Yeah) i choć daleki jest od ideału, przekonuje swoją prostotą.
Gitarowe melodie (dużo klasycznych brzmień) i ciekawe teksty tworzą razem oryginalny klimat. Płyta została wydana pod szyldem jednej z największych niezależnych polskich wytwórni - Mystic Production - zajmującej się głównie produkcjami z pogranicza rock/metal jak np. Acid Drinkers, Behemoth czy Vader. Ma już ona także na swoim koncie eksperymenty z innymi brzmieniami (Czesław Śpiewa, Mitch & Mitch). Być może współpraca z Camero Cat okaże się kolejnym dużym sukcesem na miarę „czesławomanii", która wybuchła za sprawą „Maszynki do świerkania"?...