Native Window - Native Window

Artur Chachlowski

ImageJestem wieloletnim sympatykiem grupy Kansas i przyznam szczerze, że uważam ją za jednego z moich najbardziej ulubionych wykonawców rockowych. I jako oddany fan tego zespołu - powiem to bez ogródek – po wysłuchaniu płyty „Native Window” czuję się odrobinę zażenowany.

Native Window to grupa powołana do życia przez 4 członków Kansas i, jak twierdzi perkusista Phil Ehart, powstała ona w chwili, gdy dwaj główni dostarczyciele materiału w zespole, Steve Walsh i Kerry Livgren, ogłosili, że nie są już zainteresowani pisaniem nowej muzyki pod szyldem „Kansas”. Ehart wraz z Richardem Williamsem (g), Billy Greerem (bg, v) i Davidem Ragsdalem (viol) postanowili więc założyć własny zespół, właśnie Native Window, którego album ukazał się niedawno na europejskim rynku nakładem niezawodnej firmy InsideOut.

I co? Spore rozczarowanie… Otrzymaliśmy bowiem trwający 40 minut zestaw 10 sztampowych piosenek, na który pewnie nigdy nie zwróciłbym uwagi, gdybym nie wiedział, że skomponowali je i nagrali muzycy związani z Kansasem. Ale czar muzyki tej legendarnej formacji gdzieś zniknął.

Native Window gra typowego, by nie powiedzieć sztampowego, amerykańskiego southern rocka, ba - chwilami ocierającego się wręcz o folk, a nawet country. Owszem, żadnej z piosenek wypełniających to wydawnictwo nie można odmówić melodyjności, ale całość brzmi tak, jakby Native Window wywodził się nie z kansansowego pnia, ale był pogrobowcem wykonawców typu Foreigner, Streets, Survivor czy ZZ Top. Nawet obecność skrzypiec nie pomaga tej muzyce i częściej zamiast nadawać jej kansasowej symfoniczności przywodzi na myśl stylistykę country and western.

Wiem, że grupa Native Window nie mogła być w swym założeniu klonem Kansas i wcale tego od niej nie oczekiwałem. Ale spodziewałem się po czterech, tak doświadczonych muzykach, czegoś bardziej ambitnego i na swój sposób oryginalnego.

Jeden w miarę dobry kawałek („The Way You Haunt Me”), jeden średnio udany przeboik („Money”), jeden półakustyczny numer trącący muzyką country („The Moment”) i jeden utwór odrobinę nawiązujący swym klimatem do muzyki grupy Kansas („Miss Me”) to stanowczo za mało, by uznać ten krążek za ciekawy. Nie dość, że płyta grupy Native Window rozczarowuje, nie dość, że pomimo szumnych zapowiedzi daleko jej do Kansas, to nie dorównuje nawet innej, pamiętanej sprzed kilkunastu lat próbie kontynuowanie kansasowego dzieła, którą pamiętamy, jako formację o nazwie Seventh Key, na której to debiutanckiej płycie (z 2001r.) wystąpili przecież m. in. Richard Williams, Phil Ehart, Billy Greer, Steve Walsh i Steve Morse. 
MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!