Lost Soul - Immerse In Infinity

Robert "Morfina" Węgrzyn

ImageNo cóż… Jest wreszcie najpoważniejszy kandydat do walki o względy na linii Behemoth - Vader... 5 latek minęło i mamy powrót na scenę z niezłym materiałem... Kosmiczne melodie - dosłownie, mnóstwo zmian tempa, bicia i melodii.

Świetna precyzja zagrywek, ultraszybkie bicia,   piekielny bełkot basu, solówki i kwartet wokalny: Grecki - Szalkowski - Czajkowski – Prykiel. Jest interesująco. Album zawiera 8 kompozycji o łącznym czasie 55:15 minut, czyli mamy całą godzinkę, by Lost Soul przekonał nas, że ostatnie 5 lat mocno pracował. Z pewnością płyta nie należy do tych już oklepanych muzycznie w „śmierć metalu” typu: blasty, growling, krew, jazda i jest muza... O nie nie, tutaj zdecydowanie poprzeczka jest na innym poziomie. Liczą się wartości techniczne w połączeniu z interesującą kompozycją i aranżem poszczególnych numerów... Momentami jest bardzo hardcore’owo, a „wiosło” swoimi zagrywkami nieco zalatuje stylem grania Chucka Schuldinera, ale co by nie było ten zapach jest przyjemny... Dalej mamy świetne utwory: "216" czy "...If The Dead Can Sapek". To moi faworyci...

Witching Hour Production to firma,   pod której banderą wyszedł ów album. Wydany jest naprawdę dobrze, spory digipak - bardzo ciekawa rozkładówka... Naprawdę bardzo ładne i estetyczne wydanie. Krótko mówiąc, jest wprost proporcjonalne do zawartości. Ot, co! Zapraszam do przesłuchania!


MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!