Nazwisko tego muzyka powinno być dobrze znane dociekliwym fanom artrocka chociażby z dwóch doskonałych albumów wydanych na początku lat 90-tych. Sylvain Gouvernaire był wówczas członkiem czołowej francuskiej grupy Arrakeen, z którą zrealizował cieszącą się sporą popularnością płytę „Patchwork”. Potem opuścił ten zespół, ale można było go usłyszeć na legendarnym już dzisiaj wydawnictwie „Casino”. Był to swego rodzaju koncept album autorstwa Clive’a Nolana i nieżyjącego już niestety Geoffa Manna, którym na płycie tej towarzyszyło liczne grono muzyków z najsłynniejszych grup z kręgu progresywnego rocka. Do historii gatunku na trwałe wpisały się gitarowe fajerwerki właśnie w wykonaniu Sylvaina Gouvernaire’a w finałowym utworze tego wydawnictwa „Beyond That Door”. Przez szereg ostatnich lat wydawało się, że Gouverniere zapadł się pod ziemię, lecz ostatecznie okazało się, że pracował on nad solowym jazzrockowym materiałem oraz zajmował się poszukiwaniem muzyków, z którymi mógłby zrealizować swoje muzyczne pomysły. Znalazł ich w osobach Iana Mosleya i Pete’a Trewavasa, dzięki czemu doszło do zawiązania jednorazowej (?) formacji Iris i wydania albumu „Crossing The Desert”. Znajdujemy na nim 50 minut instrumentalnej muzyki mocno zakorzenionej w jazzrockowej tradycji. W gruncie rzeczy jest to płyta adresowana raczej do kolekcjonerów i jazzowej publiczności niż do ortodoksyjnych fanów symfonicznego rocka. Ci ostatni mogą się poczuć zdecydowanie rozczarowani, gdy zaczną na „Crossing The Desert” szukać elementów typowych chociażby dla twórczości Marillion. Nie znaczy to wcale, że nie rozpoznamy na płycie tria Iris pierwiastków charakterystycznych dla gry Mosleya i Trewavasa. Z łatwością rozpoznamy ich technikę w przejmującym i niepokojąco narastającym tętnieniu perkusji w utworze „Indian Dream”, czy doskonałej współpracy sekcji rytmicznej w „War”. Lecz nade wszystko na płycie tej słychać wyraźnie, że w muzyce zespołu Iris niepodzielnie króluje gitara Gouvernair’ea.
Trudno jednoznacznie powiedzieć,czy ten jazzrockowy album to próba pokazania jeszcze jednego oblicza progresywnego rocka, czy raczej muzyczne wakacje trzech znanych muzyków, którzy zanim powrócą do swoich codziennych obowiązków zapragnęli przez chwilę pograć zupełnie inny repertuar. Tak dla odreagowania, odpoczynku i relaksu.