Aisles - In Sudden Walks

Przemysław Stochmal

ImagePo czterech latach od wydania debiutanckiego albumu „The Yearning”, z nowym materiałem powróciła pochodząca z Chile grupa Aisles. Muzyka zawarta na płycie zatytułowanej „In Sudden Walks” stanowi dowód na to, że w tych wychowanych zwłaszcza na europejskich wzorcach progresywnego grania młodych muzykach drzemie spory potencjał. Album ten jest jednocześnie wyrazem ewidentnego rozwoju, jaki dokonał się w muzyce grupy od czasu ukazania się jej pierwszej płyty.

Wyraźnym krokiem naprzód była dla formacji wymiana sekcji rytmicznej – zwłaszcza nowy perkusista, znacznie pewniejszy i technicznie lepszy od poprzednika, jest wyjątkowo stabilną podporą brzmienia grupy. Co bardzo charakterystyczne i istotne dla odbioru całości, zespół rozwija dostrzegalny w pewnym stopniu już na debiutanckiej płycie, oparty na inspiracjach z lat 70. sposób aranżacji muzyki – członkowie Aisles bardzo wprawnie i przekonywująco łączą brzmienia akustyczne z elektrycznymi, co ciekawe - za sprawą dwóch „debli” – klawiszowego i gitarowego. W ten cechujący się wywarzoną subtelnością styl dość dobrze wpisuje się na ogół łagodny głos Sebastiana Vergary, jedynie momentami nieco zbyt przypominający skrzekliwego Aviva Geffena (chociażby w „Summer Fall”, czy w brzmiącym nawet dość blackfieldowo „Smile of Tears”).

Podobnie, jak w przypadku debiutu, muzyka Aisles naszpikowana jest odniesieniami do klasyków progrockowego gatunku, choć nie da się ukryć, że owe inspiracje wykorzystywane są w coraz bardziej twórczy sposób. Najlepszym na to dowodem są nagrania „Mariachi” i „Hawaii”. Choć to najdłuższe spośród wypełniających album kompozycji, ich rozwlekły czas trwania muzycy wykorzystali w bardzo przemyślany i inteligentny sposób. Otwierająca album „Mariachi” to niezwykle barwna muzyczna opowieść, skupiająca w sobie dość różnorodne muzyczne wpływy – spinający klamrą kompozycję riff przywodzi na myśl późne dokonania Rush, w międzyczasie zaś do głosu dochodzą echa Marillion, Ozric Tentacles, a nawet smooth-jazzowe i gorące, hiszpańskie klimaty. Owa pozornie nazbyt eklektyczna fuzja muzycznych wpływów na dodatek urozmaicona jest emocjonalnymi dialogami aktorskimi, przywodzącymi na myśl filmy Almodóvara, dzięki czemu kompozycja wydaje się jeszcze bardziej temperamentna i szalona, chociaż w tym szaleństwie jest metoda. Doskonały to dowód na to, że zespół nie boi się wyzwań i coraz odważniej sięga po bardziej wyszukane środki.

Równie pomysłowy, choć znacznie mniej żywiołowy jest zamykający płytę utwór „Hawaii”. Nostalgiczny nastrój tej trwającej blisko piętnaście minut kompozycji budują delikatne, „tropikalne”, leniwie snujące się dźwięki gitar wspierane klawiszowymi tłami, przeplatane jazzującą wstawką i przywołującą na myśl Boza Burrella z crimsonowych (nomen omen) „Wysp”, dekadencką w wyrazie partią wokalną. Na „In Sudden Walks” młodzi Chilijczycy udowadniają jednak, że ich bujna wyobraźnia kompozycyjno-aranżacyjna to nie wszystko - posiedli oni bowiem również umiejętność układania wyjątkowej urody melodii tworzonych zarówno z myślą o partiach instrumentalnych, jak i liniach wokalu, czego najlepsze potwierdzenie odnaleźć można w solidnych, progresywnych utworach „Summer Fall”, czy nieco folkującym „The Maiden”.

„In Sudden Walks” jest dowodem na to, że pochodzący z odległego Chile zespół nabrał artystycznej krzepy i z dużo większą pewnością siebie postanowił pokazać światu, że w tak dalekich stronach również można grać dobrego progresywnego rocka. Najważniejsze jest jednak pozostawione przez ten album wrażenie, że w przypadku Aisles nie mamy do czynienia z kopistami eksploatowanych do znudzenia progrockowych schematów, ale muzykami świadomymi prawdy, że na klasycznych dla rocka progresywnego rozwiązaniach można nie pasożytować, ale twórczo je wykorzystywać w kreowaniu własnej muzycznej marki. Oby to wrażenie nie było złudne, bo żal byłoby zaprzepaścić szanse, które Chilijczycy postawili przed sobą tym albumem.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok