Geralda Krampla przedstawiłem bliżej Czytelnikom MLWZ przy okazji recenzowania jego poprzedniej płyty „Timedriver” (2008). Ten austriacki muzyk o wieloletnim doświadczeniu romansował z wieloma gatunkami muzycznymi. Jego najnowsze dzieło, album „Innocent Wasteland”, jest kolejnym radykalnym stylistycznym zwrotem w jego twórczości.
Na swojej nowej płycie Krampl zamieścił bardzo osobistą, często wręcz intymną, ocierającą się o minimalizm, muzykę. Jest ona swoistym powrotem do jego klasycznych korzeni, w których fortepianowe dźwięki plus syntetyczne brzmienia instrumentów smyczkowych (wiolonczele, skrzypce) odgrywają nie tyle decydującą, co w pełni autonomiczną rolę i niepodzielnie panują na tym wydawnictwie. Długimi chwilami wydaje się wręcz, że słucha się klasycznej, fortepianowej płyty, a poszczególne tematy wypełniające to wydawnictwo to miniaturki muzyki poważnej.
Pośród dwunastu instrumentalnych utworów, które stanowią program albumu „Innocent Wasteland” znajduje się jeden temat wokalno-instrumentalny. Jest nim „Creeping Shadows”, w którym Corinna Steinböck czyta wiersz zmarłej niedawno żony Geralda Krampla, Hilde. To jeden z najbardziej wzruszających momentów na tej intymnej, pełnej melancholii płycie.
Świetnie słucha się tego albumu w długie, dżdżyste wieczory. Trzy kwadranse, które spędza się przy tych wyciszonych, delikatnych dźwiękach układających się w ładne melodie (moje ulubione fragmenty to „Colors Of Night”, „Like Leaves In The Wind” i „Morning Breaking Through”) pozwalają na całkowite oderwanie się od otaczającej nas rzeczywistości i skłaniają do chwili jesiennej zadumy.
Bardzo przyjemna to płyta. Choć zawiera muzykę z całkowicie odmiennego bieguna od tego, co zazwyczaj prezentujemy w MLWZ, to jednak jest pozycją godną uwagi każdego wrażliwego, szukającego bodźca do muzycznej refleksji, słuchacza. Muzyczni romantycy, to Wam w sposób szczególny polecam to wydawnictwo…