BEGGARS OPERA – ACT ONE
1. Poet and Peasant (7:10)
2. Passacaglia (7:04)
3. Memory (3:57)
4. Raymond's road (11:49)
5. Light Cavalry (11:57)
Czy obiektywnie patrząc, muzyka rockowa – stara, dobra muzyka rockowa, zwana już dzisiaj klasyką - jest mniej wartościowa od muzyki poważnej, zwanej też muzyką klasyczną? Dziwne pytanie, ale czy trudna odpowiedź? Klasyka to klasyka – inaczej być nie może… przynajmniej dla mnie i paru innych maniaków rocka. Wielu wykonawców z tego gatunku (a w szczególności z rocka tzw. progresywnego, zwanego dziś art - rockiem) starało się, prawda, że z różnym skutkiem, połączyć te dwa klasyczne gatunki. A precyzyjniej, to dodawać elementy muzyki „poważnej” do muzyki „niepoważnej”. Mało było wykonawców progresywnych z przełomu lat 60/70 – tych ubiegłego wieku, którzy by tego w większym lub mniejszym stopniu nie robili. Te znane nam dzieła sztuki „Atom Heart Mother”, „Epitaph”, „Echoes”, „Tarkus”, „Close To The Edge” (że wymienię tylko te kilka tytułów) to przecież muzyka jak najbardziej poważna, poziomem na pewno nieodbiegająca od dzieł Bacha, Mozarta czy Wagnera, a często poziomem artystycznym te dzieła przewyższająca.
Dużo elementów muzyki poważnej, muzyki barokowej, jest na wydanej w 1970 roku debiutanckiej płycie szkockiej grupy Beggars Opera. Grieg, Rossini, czy najbardziej widoczny Von Suppe - to tylko niektórzy z kompozytorów, których fragmentów dzieł usłyszymy na tej płycie. I jak się tego słucha? Szczerze powiem – REWELACJA i miodzio dla naszych wrażliwych uszu. To muzyka poważna i soczysty, czysty rock (OK – nazwijmy go nieładnie progresywnym). Dynamika, zmiany tempa, dobry męski wokal. I dominujące nad wszystkim organy Alana Parka – że klękajcie narody. Mam różne humory, różne nastroje (pozdrawiam, Bogusiu), ale „Act One” zawsze mogę słuchać, zawsze z tą samą przyjemnością, zawsze poprawia mi nastrój i nigdy się nie nudzi. To kolejna płyta, zapomniana płyta dla wrażliwych, dla wymagających więcej. Klasyka. Mój ukochany na niej utwór to nr 2: „Passacaglia” (i to nie tylko z tych podpisanych przez ten band).
Po „Act One” zespół Beggars Opera wydał jeszcze kilka płyt (w tym równie dobry drugi album „Waters Of Change”). Ale ten pierwszy akt, te długie instrumentalne pasaże, te głośne hammondy, ten klasyczny klimat… dla mnie zawsze będą najukochańsze.