Spin 1ne 2wo - Spin 1ne 2wo

Artur Chachlowski

ImagePłyta – ciekawostka. A właściwie wznowienie płyty, która swego czasu stała się prawdziwym białym krukiem na giełdach kolekcjonerskich. Szczególnie, gdy niedługo po oficjalnej premierze (1993r.) album efemerycznej formacji o nazwie Spin 1ne 2wo, po wyprzedaniu w sumie niewielkiego nakładu, stał się na długie lata nieosiągalny, bijąc rekordy cenowe na (głównie japońskich) portalach handlowych.

Spin 1ne 2wo to grupa uznanych artystów, którzy skrzyknęli się, by nagrać płytę z coverami utworów klasycznych rockowych wykonawców. Każdy z muzyków miał już wówczas wyrobioną markę, czy to poprzez swoje działania solowe (Rupert Hine, Paul Carrack), czy też poprzez współpracę ze słynniejszymi od siebie artystami (Steve Ferrone, Phil Palmer, Tony Levin). Piątka wymienionych ludzi nagrała 12 utworów skomponowanych lub wylansowanych przez Led Zeppelin („Black Dog”, „Kashmir”), Jimmy Hendrixa („Angel”, „All Along The Watchtower”), The Who („Who Are You”), Blind Faith (Can’t Find My Way Home”), Steely Dan („Reeling In The Years”), Cream („White Room”), Boba Dylana („On The Road Again”), Bad Company („Feel Like Makin’ Love”), Roda Stewarta („Reason To Believe”), Canned Heat („On The Road Again”) oraz Vanilla Fudge i Supremes („You Keep Me Hanging On”),.

Ciepły głos Carracka i wyczarowywane przez niego miękkie dźwięki organów Hammonda w połączeniu z gitarą Palmera, syntezatorami i niewyszukanymi aranżacjami Hine’a oraz finezyjnie operującą sekcją rytmiczną, którą utworzyło dwóch mistrzów w swoim fachu: Tony Levin (bg, Chapman Stick) i Steve Ferrone (dr) dało niesamowity efekt w postaci albumu, który połączył w sobie ledzeppelinowski ogień z dylanowską wodą i szeregiem innych żywiołów, które cechowały twórczość wymienionych wyżej legend klasycznego rocka.

Poniekąd krążek ten przypomina mi wydany niedawno album „Scratch My Back” Petera Gabriela. I choć trudno porównywać do siebie wprost obydwa te wydawnictwa, to myślę, że znalazłoby się wiele cech wspólnych. Najważniejszą z nich jest swego rodzaju nieoczywistość. Ani niedawno Gabriel, ani przed 17 laty formacja Spin 1ne 2wo nie odtwarzali wprost utworów znanych z repertuaru innych wykonawców. Oni przetworzyli je po swojemu, nadali im całkowicie nowego wymiaru poprzez sprowadzenie ich do wspólnego mianownika, co po zastosowaniu ciekawych aranżacji w bardzo wyraźny sposób słychać na omawianym przeze mnie krążku

Na pewno nie ma co dorabiać niepotrzebnej filozofii i doszukiwać się w albumie Spin 1ne 2wo czegoś wybitnego i ponadczasowego. Ponadczasowe i wybitne są coverowane przez naszych bohaterów oryginały. Ale przecież podczas nagrywania tego krążka nie chodziło o to, by ścigać się z niedoścignionymi wzorcami, poprawiać je, czy, nie daj Boże, próbować zrzucić z piedestału dzieła pod każdym względem doskonałe i skończone. Piątce panów chodziło raczej o dobrą zabawę, o wspólne muzykowanie oraz o oddanie swoistego hołdu artystom, którzy wywarli niebagatelny wpływ na rozwój muzyki rockowej.

Mam wrażenie, że wszystkie trzy cele zostały na tej płycie z całą pewnością osiągnięte…

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!