Three Wishes - Towards The Light

Artur Chachlowski

ImageTrwa nadspodziewanie dobra passa polskich zespołów art rockowych „Towards The Light” jest kolejną płytą, z której ucieszą się liczne rzesze fanów prog rocka znad Wisły. Ucieszą się dlatego, że muzyka grupy Three Wishes to rzecz nie znosząca kompromisów, to rzecz w naturalny sposób szczera i prawdziwa. Na pewno też trudna, wymagająca skupienia i wysiłku, aby przedrzeć się przez wszystkie pokłady muzycznego wtajemniczenia, lecz na pewno warta dogłębnego poznania. Tak ponad 5 lat temu, na początku działalności zespołu wymyślili to sobie panowie Krzysiek Borek (v,g), Zbyszek Marczak (g), Wojtek Gnus (bg) oraz Marcin Dzioba (dr). Postanowili pójść w kierunku, który czują najlepiej. I choć wśród swoich muzycznych inspiracji wymieniają i Pink Floyd, i Radiohead, i Tool, to dla mnie fascynację twórczością właśnie tych ostatnich da się najłatwiej wychwycić w muzyce Three Wishes. Nie wiem, być może to kwestia tego, że w ostatnim czasie w związku z premierą „10 000 Days” dość często wsłuchuję się w nową toolowską płytę, usilnie starając się wyłapać to wszystko, co w niej wartościowe i przełomowe (jakoś bezskutecznie!). Łapię się na tym, że to przecież to ja sam jestem sobie winien, że ostatnio za dużo Toola  wokół mnie, ale szczerze powiedziawszy, gdybym miał wybrać jedną z tych dwóch płyt, to bez długiego zastanawiania się sięgnąłbym po „Towards The Light” rodzimego Three Wishes. Czy to już komplement i jakaś nobilitacja pod adresem tego zespołu? Uważam, że tak. Bo cudze chwalicie, a swojego nie znacie... Albo nie do końca doceniacie. A muzykę Three Wishes trzeba docenić. Trzeba dać jej szansę. Warto ją poznać, by na własne uszy przekonać się, że nad Wisłą też potrafią grać. Potrafią i to jak!...

Mimowolne porównania z Toolem jednak powracają. Muzyka Three Wishes wydaje mi się jednak bardziej ludzka, bardziej szczera, mniej skomercjalizowana, płynąca z głębi serca. Tool na tle Three Wishes wydaje mi się odhumanizowany i – niestety – jakoś tak dziwnie spreparowany. Wyczuwalny jest nacisk wytwórni płytowej na maksymalny wzrost słupków sprzedaży. Natomiast jak znam polskiego wydawcę grupy Three Wishes, to takich nacisków z pewnością nie było. Zespół otrzymał pełną swobodę artystycznego wyrazu. I pewnie dlatego wyszła z tego tak zgrabna i w sumie dość łatwo przyswajalna płyta. Nie znaczy to wcale, że „Towards The Light” to rzecz z natury łatwa do słuchania. Na pewno nie. O ile otwierająca całość dwuminutowa miniaturka „Right Side Part I” za sprawą delikatnych dźwięków gitary akustycznej może sprawiać wrażenie zadziwiająco spokojnego początku, to już zaraz, w pierwszych taktach „One Of Them” muzyka Three Wishes momentalnie gęstnieje, staje się mroczna, chwilami niepokojąco deprymująca. Szczególnie złowieszcze partie gitary robią mocne wrażenie. Aż ciarki chodzą po plecach. Także perkusja odgrywa w muzyce Three Wishes niezwykła rolę. Marcin swoją grą wprowadza intrygujący klimat niepokoju. Posłuchajcie „You Are And You Are Not”, a sami przekonacie się o czym mówię. Z kolei Zbyszek cały czas kreuje atmosferę potęgującego się mrocznego zgiełku, ale – co niezwykle ważne i charakterystyczne dla muzyki zespołu – wprowadza też ciekawe linie melodyczne. To one powodują, że takie utwory, jak „Only Reason”, czy „Will Everything Die?” szybciutko zapadają w pamięć. Ale nie na melodie postawił na swej debiutanckiej płycie nasz śląski kwartet. Tu najbardziej liczy się klimat. Jak już wspomniałem: gęsty, mroczny, psychodeliczny. Taki jest cały album. Szkoda tylko, że mniej więcej od połowy jakby mniej ciekawy, nie wprowadzający już nic nowego. Czyżby był odrobinę za długi? Chyba tak. Lecz jakoś tak przedziwnie się dzieje, że gdy tylko wybrzmią ostatnie dźwięki cody „Right Side Part II” chce się wcisnąć przycisk START, by słuchać tej płyty od początku. Takim właśnie sposobem spędziłem z „Towards The Light” ostatni weekend. Płyta tak zadomowiła się w moim odtwarzaczu, że nie chciała do niego wpuścić żadnego innego krążka.

Na koniec jeszcze mała uwaga. „Towards The Light” z pewnością nie jest albumem do słuchania w każdych okolicznościach. Zależnie od samopoczucia, od tego co się wokół dzieje, od tego jaka jest pogoda, od tego jaka to pora dnia, potrafi on albo drażnić i denerwować, albo cieszyć i fascynować. Czego zaś nie sprawia to to, że nigdy nie przechodzi on mimowolnie i bezwiednie obok uszu. Bo taka właśnie jest muzyka Three Wishes.

MLWZ album na 15-lecie Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku