Kansas - Leftoverture

Przemysław Stochmal

ImageNie jest tajemnicą, że współczesny rock progresywny ma równie silnych przedstawicieli zarówno w Welkiej Brytanii, gdzie się narodził, jak i w Stanach Zjednoczonych. W klasycznych latach tego gatunku Ameryka pozostawała jednak daleko w tyle za Zjednoczonym Królestwem, wydając na świat relatywnie niewielką liczbę artystów, których dokonania można by klasyfikować jako muzykę progrockową. W latach, gdy na scenach Wielkiej Brytanii triumfy święciły takie zespoły jak Yes, czy Genesis, najcelniejszą i zarazem cieszącą się w swoim czasie największym uznaniem muzyczną odpowiedź na trendy płynące zza Atlantyku wystosowała grupa Kansas, wydając swój czwarty studyjny album, zatytułowany „Leftoverture”.

Choć progrockowe inklinacje zespół wykazywał właściwie od początku swojej kariery, to jednak „Leftoverture” całkiem słusznie powszechnie uznawany jest za najlepszy album progresywnego wcielenia Kansas. Co ciekawe, płyta osiągnęła pierwszy w karierze formacji wymierny sukces komercyjny, na co ogromy wpływ miała promująca ją singlowa kompozycja „Carry on a Wayward Son”, stanowiąca do dziś jeden z dwóch największych przebojów grupy. Wbrew faktowi promocji albumu stricte rockowym, przebojowym utworem, mianowanie „Leftoverture” wybitnym dziełem rocka progresywnego jest jak najbardziej zasadne, co potwierdza pozostała zawartość krążka. Co jednak również istotne dla popularności tej płyty, Kansas, prezentując muzykę znacznie artystycznie dojrzalszą niż wcześniej, wykazuje na całym albumie właściwą jedynie najwybitniejszym przedstawicielom gatunku umiejętność pogodzenia progresywnych form i patentów z aspiracjami tworzenia muzyki „dla wszystkich”.

Choć czas trwania poszczególnych kompozycji wypełniających album jest przeważnie niedługi, to poza singlowym utworem oraz „Questions of My Childhood” i znakomitym, choć niestety pozostającym w cieniu słynnego „Carry on a Wayward Son”, hardrockowym „What’s on My Mind”, nie sposób potraktować ich mianem zwrotko-refrenowych piosenek. Nie można odmówić im przebojowej melodyjności, zdolności zapadania w pamięć, jednak progrockowa wrażliwość kompozytorów tego materiału, cechująca się należytą estymą w stosunku do wzorców muzyki klasycznej, pozwoliła na stworzenie wzniosłych, choć nieprzesadnie, a zarazem fascynujących swym bogatym muzycznym kolorytem, utworów. Szczególnie zachwyca „barokowy” „The Wall”, którego wręcz encyklopedycznie progrockowa koda z pewnością tkwiła przynajmniej w podświadomości muzyków Dream Theater, gdy komponowali oni temat przewodni suity „Six Degrees of Inner Turbulence”. Sześciominutowe „Miracles out of Nowhere” i „Cheyenne Anthem”, w których aż skrzy się od pomysłów ułożonych w prawdziwie pasjonujące muzyczne opowieści, są zaś świadectwem biegłości zespołu w tworzeniu kompleksowych form. Najlepszy dowód swojego progrockowego kunsztu zespół Kansas umieścił jednakże w samym finale albumu – epicki utwór wymownie zatytułowany „Magnum Opus” to dzieło, którym Amerykanie najśmielej mogli konkurować z kolegami zza oceanu – ta niemal w całości instrumentalna kompozycja pełna jest charakterystycznych dla rocka progresywnego atrakcji - zmian tempa, jazzrockowych eskapad oraz instrumentalnych popisów, wśród których pierwsze skrzypce grają… skrzypce.

Kansas bardzo silnie wpłynął na obraz współczesnego amerykańskiego rocka progresywnego, zwłaszcza dzięki płycie „Leftoverture”. Ograniczenie oceniania tej płyty do perspektywy muzyki Stanów Zjednoczonych byłoby jednak krzywdzące – stanowi ona bowiem jedną z najwybitniejszych pozycji wśród dzieł klasycznego progrocka w ogóle. Dzięki cechującej ją jednorodnej fuzji tzw. rocka stadionowego i rocka progresywnego, która nadała tej muzyce bardzo przystępny charakter, „Leftoverture” bez wątpliwości poleciłbym wraz z choćby „Going for the One” Yes, czy „Wish You Were Here” Pink Floyd wszystkim, którzy swoją przygodę z progrockiem dopiero zamierzają rozpocząć.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok