Mars Hollow - Mars Hollow

Artur Chachlowski

ImageTa płyta może uchodzić za jeden z najciekawszych debiutów spod znaku progresywnego rocka zza Atlantyku ostatnich lat. Żeby nie było nieporozumień zaznaczę jednak, że nie jest to z pewnością jakiś przełomowy czy superoryginalny album. Ale jego atutem jest niewątpliwy entuzjazm, który słychać w granej przez grupę Mars Hollow muzyce, mnogość i różnorodność ciekawych pomysłów, absolutny brak słabych punktów w jego programie oraz autentyczna świeżość, która przebija z granych przez zespół dźwięków i melodii.

Pamiętam, że przed laty podobne uczucia towarzyszyły mi podczas płytowego debiutu Spock’s Beard, ale, choć zdaję sobie sprawę, że grupie Mars Hollow, mimo sporych atutów, sporo jeszcze brakuje do klasy grupy założonej przez braci Morse’ów, niedaleko pada jabłko od jabłoni. A to dlatego, że dwóch członków Mars Hollow – muzyków tworzących sekcję rytmiczną (basista Kerry Chicoine oraz perkusista Jerry Beller) występowało kiedyś wspólnie z pianistą Spock’s Beard, Ryo Okumoto. Obaj panowie, a właściwie ich fenomenalna gra stanowi solidną bazę pod dźwięki układające się na debiutanckim albumie Mars Hollow w siedem bardzo rzetelnych utworów.

Nie jest łatwo porównać tego, co grupa proponuje na swoim krążku do dokonań jakiegokolwiek innego wykonawcy. Świadczy to dobrze o naszych bohaterach, gdyż nie starają się oni naśladować któregokolwiek ze znanych artystów prog rocka, a po prostu grają swoje i, co najważniejsze, potrafią technicznie grać, jak mało kto. Nie jest to jednak techniczne „rzeźbienie” przypominające sztukę dla sztuki, a przemyślane granie nacechowane szerokim strumieniem artyzmu i profesjonalizmu. To, co słyszymy na tym krążku najlepiej oddaje dość wyświechtany zwrot, że ich muzyka stanowi ciekawe połączenie tradycji z nowoczesnością.

Na płycie „Mars Hollow” słyszymy i fascynację jazz rockiem („Wait For Me”), i echa twórczości tria Emerson Lake & Palmer („Eureka”), świetne harmoniczne rozwiązania wokalne a’la Styx („Wild Animal”), i częste zmiany tempa („If I Were You”) oraz epicki rozmach, który cechował trzy i pół dekady temu muzykę grupy Rush (za sprawą perkusji i wokalu) oraz Yes (to z kolei dzięki charakterystycznemu brzmieniu basu i firmowym gitarowym dźwiękom a’la Steve Howe) w fantastycznie prezentującej się kompozycji pt. „Dawn Of Creation”.

Każdego z siedmiu utworów stanowiących program tej płyty słucha się ze sporym zaciekawieniem i naprawdę dużą przyjemnością. Nie ma na tym krążku banałów, oczywistości, dróg na skróty, a za każdym kolejnym przesłuchaniem zdecydowanie rośnie jakość przekazu niesionego przez tę muzykę. Ten album narasta. I już sam ten fakt stanowi dobrą dlań rekomendację.

Jeżeli dodamy do tego świetną produkcję (odpowiedzialny jest za nią Ronan Chris Murphy, który współpracował między innymi z King Crimson, Tony Levinem, Terrym Bozzio i Mikiem Keneally) oraz nieczęsto spotykaną u debiutantów muzyczną pewność siebie i ogromny profesjonalizm wykonania, to mamy pełny obraz tego, z czym mamy do czynienia na tym albumie.

Na koniec dwa słowa o muzykach tworzących zespół. O doskonale spisującej się sekcji rytmicznej (John Baker–Kerry Chicoine) już wspomniałem. Na instrumentach klawiszowych gra (i to jak!) Steve Mauk, a na gitarach – absolutna perełka w zespole i centralna postać na tej płycie – John Baker. John wykonuje swoim utrzymanym w wysokich rejestrach barytonem główne partie wokalne, a jego śpiew, to kolejna mocna strona tej płyty. Warto jeszcze wiedzieć, że w jednym utworze – „In Your Hands” – rolę głównego wokalisty przejął basista Kerry Chicoine.

To naprawdę udany album. I zespół, przed którym stoi wielka kariera. Obym się nie mylił, bo efektowny debiut grupy Mars Hollow z pewnością rozbudzi w sercach wielu fanów progresywnego rocka nadzieję na kolejne udane płyty i jeszcze lepszą przyszłość tego zespołu.

MLWZ album na 15-lecie Weather Systems w 2025 roku na dwóch koncertach w Polsce Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok