Qube - Incubate

Przemysław Stochmal

ImageQube, zespół kolejnych młodych piewców progmetalowego grania pochodzących znad Wisły, znów zaatakował – po wydanej przed czterema laty debiutanckiej płycie przyszedł czas na „Incubate” – następną dawkę ciężkiego muzycznego rzemiosła, w wyjątkowo agresywnym wydaniu.

Lubelska formacja w tworzeniu własnej muzycznej marki nie przebiera w środkach, przez co muzyka przez nią proponowana, choć wpisuje się w ramy szeroko pojętego progresywnego metalu, właściwie bliższa jest jednak znacznie gwałtowniejszej estetyce metalcore’u. Tak zatem w dość złożonej formie utworów, łączących w sobie spokojniejsze i zdecydowanie burzliwe rozwiązania, dominuje stylistyka nieposkromionego wręcz metalowego łomotu, pozostawiająca po sobie wyraźnie najlepiej zapadające w pamięć wrażenie. Trudno się dziwić, wszak członkowie Qube wyraźnie najwięcej serca i zaangażowania włożyli właśnie w tę żywiołową stronę swoich kompozycji.  Elementy klasycznie metalowego instrumentarium (dwie gitary, bas i perkusja) obsługiwane są przez muzyków z ewidentną znajomością uprawianego rzemiosła. Muzykę tej lubelskiej formacji najbardziej jednak przybliża agresywnym odmianom metalowego muzykowania sposób śpiewania wokalisty. Daniel „Perła” Giełza, w zespole odpowiedzialny zarówno za wokal, jak i teksty wszystkich utworów, nie oszczędza gardła, raz po raz, mniej lub bardziej gwałtownie wykrzykując napisane przez siebie słowa. Co ciekawe, w tych wyjątkowo gęsto pojawiających się w każdym z utworów charakterystycznych partiach wokalu, Giełza, posiadłszy bardzo mocny głos, znacznie naturalniej wypada, aniżeli w czysto „śpiewanych” momentach, na które złożyły się na ogół dosyć nijakie, bardzo monotonne linie melodyczne, stanowiące chyba nazbyt ambitne próby podrobienia Maynarda Jamesa Keenana.

Choć umiejętnie generowana prze zespół stylistyka bliska metalcore’owi poniekąd definiuje zawartość „Incubate”, bardziej „progresywne” ucho jest w stanie odnaleźć na albumie nieco zadowalających momentów, zwłaszcza w drugiej części albumu, którą zajmują dłuższe, rozbudowane kompozycje. Wśród nich zdecydowanie najbardziej udany jest utwór „Blame”, otwarty kilkuminutowym, bardzo zgrabnie wykoncypowanym instrumentalnym wstępem, przywołującym na myśl nieco maidenowskie klimaty.

Z  całą pewnością nie sposób odmówić zawartej na „Incubate” muzyce żywiołowości. Zespół gra swoje i robi to z całą pewnością bardzo solidnie. Mniej obiektywna opinia bardziej artrockowego słuchacza jednak nie musi być już tak pochlebna, bowiem drugi album lubelskiego Qube ma znacznie większe predyspozycje do stania się rarytasem w gronie dokonań agresywniejszej odmiany ciężkiego grania, aniżeli pośród albumów młodych polskich progmetalowców, wśród których konkurencja zdaje się z dnia na dzień coraz bardziej powiększać.

Płytę wydała firma Electrum Production.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!