Grechuta, Marek - Droga za widnokres

Przemysław Stochmal

ImageGdy na przełomie lat 60. i 70. Marek Grechuta występujący wraz z zespołem Anawa zyskiwał popularność przesiąkniętymi poezją romantycznymi piosenkami, szybko został uznany w świadomości odbiorców za czołowego rodzimego przedstawiciela tak zwanej poezji śpiewanej. Poza rolą znakomitego interpretatora poezji, artysta ten był jednak również twórcą bardzo różnorodnej, stylistycznie urozmaiconej muzyki, pełnym rozwojowych muzycznych wizji, mimo że jego inklinacje kompozytorskie poniekąd przyćmiewał fakt, iż nie był on głównym kompozytorem w zespole. Owe zróżnicowanie muzyki tworzonej przez Marka Grechutę znakomicie obrazuje zestawienie lirycznych autorskich kompozycji artysty z dwóch pierwszych płyt z zawartością trzeciego albumu, zatytułowanego „Droga za widnokres”, sygnowanego tym razem wyłącznie imieniem i nazwiskiem autora.

Przebojowe „Wesele”, „Będziesz moją panią”, radosny „Chodźmy”, refleksyjny „Ocalić od zapomnienia” to reprezentatywne przykłady stylu cechującego najwcześniejsze dokonania Grechuty i Anawa, z kolei pochodzący z drugiej płyty słynny „Korowód”, był niejako zapowiedzią kierunku muzycznego, jaki Grechuta miał obrać wówczas, gdy stanie się solowym artystą, a więc kierunku obecnego na „Drodze za widnokres”. Płyta ta w porównaniu z poprzedniczkami jest dziełem wybitnie surowym, chłodnym, monochromatycznym. Jazzowe inklinacje, które Grechuta przejawiał we wspomnianym „Korowodzie” właściwie nie zostały tu rozwinięte, mimo że do nowego składu artysta zaprosił muzyków jazzowych  – z jazzującego, rozimprowizowanego przeboju Marek Grechuta w swój nowy styl włączył niemal wyłącznie upodobanie do honorowania sekcji rytmicznej. Rzeczywiście, rytm w wypełniających album kompozycjach jest bardzo istotny, artysta ogromny nacisk położył na działanie instrumentów perkusyjnych i kontrabasu. Gdzieniegdzie zaś rozwiązania rytmiczne do jazzu nawiązują w sposób bezpośredni, za sprawą rozwiniętych linii granych przez trzech muzyków odpowiedzialnych na płycie za instrumenty perkusyjne („Może usłyszysz wołanie o pomoc”, „Pewność”).

Nagranie przez Grechutę albumu z tak odmienną aniżeli dotychczas muzyką, a przy tym w gruncie rzeczy dość monotonną i wyjątkowo ascetyczną, oraz trafienie nim w gusta publiczności mogło być nie lada wyzwaniem, gdyby nie fakt, że o sile artystycznej marki Grechuty w ogromnym stopniu zawsze, tak więc i w tym przypadku, przemawiała warstwa literacka utworów. Tak zatem na „Drodze za widnokres” osiągnęła ona największe w dotychczasowym dorobku artysty znaczenie na tle muzyki. Nowoczesna poezja pełna metafor szarej rzeczywistości znakomicie została więc zsyntezowana z chłodną, rytmiczną muzyką.

Owa monotonia, ascetyczność kompozycji, wbrew wpływowi „Korowodu” unikających improwizacji, nie jest jednak w żadnym wypadku zarzutem, ale wyjątkową, niepowtarzalną cechą świadczącą o artystycznej sile tej płyty - dzięki zaaranżowaniu na skład jazzowy i w ogromnej wrażliwości kompozytora zespoleniu ze skrupulatnie dobranymi lirykami udało się stworzyć album ze wszech miar wyjątkowy. Kto wie, czy dzięki tak bardzo osobliwemu charakterowi muzyczno-lirycznej zawartości „Droga za widnokres” nie przewyższa klasą następnej znakomitej płyty Marka Grechuty, „Magia obłoków”, która dzięki bardziej „pospolitemu” wykorzystaniu muzyków jazzowych, chętnie improwizujących, najbardziej w karierze zbliżyła artystę do wzorców muzyki zachodniej, prezentując dźwięki z pogranicza świata jazz rocka i rocka progresywnego. Ale to już zupełnie inna historia.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!