Gabriel, Peter - Peter Gabriel (II)

Przemysław Stochmal

ImageTak się złożyło, że wydanemu w 1978 roku drugiemu albumowi Petera Gabriela przypadła rola czarnej owcy w całym dorobku płytowym artysty. Niejednokrotnie spotkać się można z pełnymi przekonania opiniami, że popularna „Dwójka” jest zdecydowanie najsłabszym spośród solowych wydawnictw byłego wokalisty Genesis. Ilekroć jednak powracam do tej płyty, zastanawiam się, czy nie nazbyt krytyczne wobec tego albumu bywa całe grono wyznawców Petera Gabriela, którzy po album nieformalnie nazywany „Scratch” z zasady nie sięgają prawie wcale.

Faktem jest, że „Dwójka” to o tyle nietypowy album Gabriela, że nie zawiera trademarków, jakie artysta zaczął dla swojej muzyki wypracowywać dopiero od następnej płyty. Brakuje tu zatem wysublimowanych technik nagrywania, brakuje zabaw z rytmem, jego dominacji, nieobecne są jeszcze wpływy obcych kultur, nie ma wreszcie w tekstach utworów wołania o respektowanie podstawowych praw człowieka. Co prawda, nie znajdziemy tego również na debiucie z 1977 roku, jednak podstawowym czynnikiem, który być może tak zniechęca do „Scratch” jest, przeciwnie do „Jedynki”, surowość stylistyczna i aranżacyjna tego albumu. Legenda pośród rockowych producentów, Bob Ezrin, potrafił nadać pierwszemu albumowi Gabriela dość zróżnicowany charakter, jak na tak ściśle rockowe dzieło. Robert Fripp zaś, zajmujący się produkcją drugiej płyty, zostawił więcej pola do popisu Gabrielowi tak, aby to on, we własnej osobie miał największy wpływ na ostateczne brzmienie nowej muzyki. Puszczony na głęboką wodę, pozbawiony wyraźnych muzycznych drogowskazów i dość niepewny własnych sił artysta, być może na domiar złego również i gaszony informacjami o pierwszych gigantycznych sukcesach komercyjnych kolegów z Genesis, stworzył album z pewnością najmniej „dopieszczony”, najbardziej surowy w swojej karierze.

Co prawda z owymi krytycznymi głosami na temat drugiej płyty Petera Gabriela w pewnym stopniu można się zgodzić, jako że jest to album dość nierówny i znalazło się na nim kilka może nie tyle tandetnych, co dość pretensjonalnych nagrań, jak choćby „Animal Magic” i „Perspective”, czyli trywialne, rockowe piosenki, w pełni potwierdzające fakt, że autor, jak chyba nigdy później, pozwalał sobie na pozostawianie niektórych utworów dosłownie na poziomie szkicu demo. „Dwójka” jest jednak przede wszystkim zestawem kilku znakomitych, aczkolwiek zapomnianych pereł w dorobku Gabriela. Poza otwierającymi album „On the Air” i „D.I.Y.”, bodaj najsłynniejszymi momentami z „Dwójki”, do których prezentowania na żywo artysta wrócił zresztą w 2007 roku po niemal 25 latach,  na płycie znajduje się cały zestaw prawdziwie ujmujących kompozycji. Są tu tak piękne tematy, jak skomponowany wespół z pierwszą żoną Gabriela, Jill, „Mother of Violence”, czy chwytające za gardło egzystencjalne „Indigo” i „Flotsam and Jetsam”. Jest również uroczy „A Wonderful Day in a One-Way World” - napędzany charakterystycznym dla stylistyki późniejszych płyt brzmieniem sticku Tony’ego Levina, czy sięgający progrockowych korzeni Gabriela „White Shadow” zwieńczony fenomenalnym gitarowym solo Roberta Frippa. Lider King Crimson pozostawił ponadto jeszcze jeden niezwykle wyraźny ślad na tym albumie, a mianowicie skomponowany wspólnie z Gabrielem utwór „Exposure” – choć samodzielnie stanowi ciekawą kompozycję – ciężką, opartą na jednostajnym basowym riffie i bardzo niskich wokalizach Gabriela, to jednak w zestawieniu z wydaną na debiutanckim albumie Frippa z 1979 roku wersją z głosem wokalistki Terre Roche, wypada raczej tylko jako dobrze zwiastujący szkic.

Złośliwi mogliby stwierdzić, że spontanicznością i surowością zawartej na drugim albumie muzyki Peter Gabriel próbował wpisać się w podobny charakter wszechobecnej w czasie wydania płyty estetyki punkrockowej. I choć bardziej przekonujące mogą być wyjaśnienia, że nie prowadzony już przez nikogo za rękę kompozytor niemal po omacku poszukiwał własnej artystycznej drogi, to jednak, z czym z pewnością nie zgadza się cała rzesza fanów Gabriela, w ferworze tychże poszukiwań udało się stworzyć naprawdę piękne muzyczne tematy, godne zestawienia z najsłynniejszymi perłami z późniejszych płyt. Jednak jakkolwiek często nie pojawiałyby się określenia „Dwójki” jako najsłabszego albumu w dyskografii Petera Gabriela, to warto zawsze dorzucić, że być najsłabszym spośród wybitnych to żadna hańba…

 
MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!