Zanim ten album trafił na półki sklepowe, na łamach różnych publikatorów rozgorzała ostra wymiana zdań pomiędzy wydawcą, a żoną zmarłego przed siedmiu laty jednego z najważniejszych polskich twórców rockowych. Chodziło, jak zwykle w takich razach, o prawa autorskie. Nie wdając się w szczegóły, bo nie to jest najważniejsze, koncert, który wypełnia pierwszy krążek tego dwupłytowego wydawnictwa miał miejsce 23 listopada 1984 roku w szczecińskim kinoteatrze „Promień”, a jego zapis pochodzi z archiwum stryjecznego brata Czesława Niemena, Romualda Juliusza Wydrzyckiego. Chwała mu za to, że udostępnił to nagranie poznańskiej firmie Oskar, gdyż dzięki temu polski słuchacz ma wreszcie możliwość przekonania się, jak w tamtym czasie wyglądały występy Niemena. Na scenie tylko On, otoczony baterią swoich syntezatorów i komputerów, których istotę wyjaśnia widzom kilkakrotnie w trakcie swojej konferansjerki. Pomiędzy utworami Niemen mówi dużo. I o ważnych rzeczach. No i jest Jego Muzyka. Głównie z płyty „Terra Deflorata”. Ale jest też „Etiuda Rewolucyjna” Chopina. Jest słynne „Jednego serca”. Są teksty Galla Anonima, świętego Pawła z Tarsu i Adama Asnyka. Jest wielkie misterium. Uduchowiona atmosfera wielkiego muzycznego święta.
Drugi krążek tego wydawnictwa wypełnia 50-minutowy fragment występu Niemena, który odbył się 9 listopada 1986 roku w Kościele Polskim w Berlinie Zachodnim. Co to za miejsce i co to był za czas – nie muszę chyba tego wyjaśniać. Repertuar koncertu podobny, choć materiał jakby bardziej skondensowany i zwarty. Bez zapowiedzi. Bez słów. Z muzyką. Bo przecież to ona jest ważna. I wciąż z ogromną porcją emocji.
Na koniec jeszcze dwa słowa o okładce. Jej front to kartka świąteczna, którą Niemen wykonał własnoręcznie, a następnie podarował swojemu kuzynowi Romualdowi. Nie tylko ukazuje ona inne talenty Artysty, ale stanowi idealne wprowadzenie w magiczny świat Jego muzyki, który szeroko otwiera się przed nami tuż po włożeniu srebrnego krążka do odtwarzacza.