To bardzo dobry, nie!, to rewelacyjny album! I na dodatek już 23. w dorobku grupy Uriah Heep! Jest niesamowicie porywający, cały czas utrzymany w świetnym tempie i ciekawych aranżacjach… Legendarni hardrockowcy nie zwalniają i nie próżnują, jadą równo. Na „Into The Wild” jest 11 kompozycji, a ja dotarłem do trzeciej i już chcę od nowa…
Niesamowicie fajna nuta! Widać, że muzycy są w świetnej formie, co z pewnością potwierdzą już 23 maja we wrocławskim Eterze oraz dwa dni później w katowickim Mega Clubie, grając dla polskiej publiczności. Oj, czuję, że będzie się działo.
Niewtajemniczonym przypominam, że Uriah Heep AD 2011 nagrał tę płytę w składzie: Mick Box – gitara (jego solówy wymiatają), Trevor Bolder - gitara basowa, Phil Lanzon - instrumenty klawiszowe (fantastyczne!), Bernie Shaw – wokal (klasyka!!!) oraz Russell Gilbrook - instrumenty perkusyjne.
Tytułowy kawałek "Into The Wild" jest idealnie dobrany (jako ten startujący z reklamą krążka) i odzwierciedla moc i blask całego albumu. Wokalista w jak najwyższej formie, dobry stary-nowy hardrock, świetne brzmienie… Gitara solowa Micka Boxa to rozkosz dla uszu, wspólne wyścigówki z klawiszowcem, Philem Lanzonem, to coś pięknego, kawał pysznego grania. Na płycie nie ma przypadkowych momentów, każdy jest przemyślany i dopracowany. Dźwięki płyną w soczystej harmonii, wszystko do siebie perfekcyjnie pasuje.
Reasumując, Brytyjczycy wciąż pokazują swoją bojową twarz, choć lata biegną i nie należą już oni do nastolatków czy nawet starszych nastolatków. Na nowej płycie zrobili naprawdę kawał dobrej roboty, prą w swoim stylu, konsekwentnie do przodu.
Album zrealizowany jest bardzo dobrze, brzmi konkretnie, a zawartość muzyczna jest mocno zadawalająca, ale by za szybko nie zmęczyć słuchacza, oprócz typowych hard rockowych numerów, dostajemy na nim małą porcję muzycznego relaksu, odpoczynku w postaci balladowego nagrania „Trail Of Diamonds". Ale o relaksie piszę „mały” (choć to przecież ponad 6 minut muzyki), bo zaraz po nim zaczyna się kolejna fajna jazda w postaci utworu „Southern Star”. A oprócz niego jeszcze fantastycznie brzmiący ”I Can See You”, i „T-Bird Angel”, i chyba najlepszy w całym zestawie „Kiss Of Freedom”… Tak można by wymieniać bez końca.
Z ogromną przyjemnością informuję, że brytyjska legenda hardrocka nadal trwa w akcji i nagrała świetnie brzmiący album!