Kate Bush ostatnimi czasy nie rozpieszcza swoich sympatyków nowymi płytami. Podobnie jak artyści pokroju Petera Gabriela, Erica Claptona czy Phila Collinsa albo przez długie lata milczy, albo jak już wydaje album, to zawiera on odgrzewany materiał. Tak jest w przypadku wydanej 16 maja płyty „Director’s Cut”.
Artystka wzięła się za odkurzenie nagrań ze swoich klasycznych krążków „The Red Shoes” (1993) i „The Sensual World” (1989). Można więc powiedzieć, że „Director’s Cut” zawiera ni mniej ni więcej, a autocovery. W utworach wypełniających program płyty zostały na nowo zarejestrowane wszystkie partie wokalne, perkusyjne oraz syntezatorowe. Niektóre utwory zostały przearanżowane do innej tonacji (głos Kate jest zdecydowanie niższy, niż przed 20 laty), niektórym nadano też zupełnie nowe linie melodii wokalnych. W związku z tym pewnych znanych piosenek nie można łatwo rozszyfrować, gdyż na pierwszy „rzut ucha” brzmią one, jakby były napisane na nowo. Najlepszym chyba tego przykładem jest lekko transujący „Lily”. Natomiast otwierający to wydawnictwo utwór „Flower Of The Mountain” jest w istocie kompletnie przearanżowaną wersją „The Sensual World”. Kate sięgnęła w nim po swój pomysł wykorzystania w nim tekstu z „Ulyssessa” Jamesa Joyce’a.
„Początkowo piosenka „The Sensual World” łączyła moją muzykę z fragmentem zakończenia „Ulyssessa”. Kiedy jednak wystąpiłam o pozwolenie na wykorzystanie tekstu, spotkałam się z odmową. W końcu napisałam własne słowa, choć czułam, że oryginalny pomysł był ciekawy. Gdy zaczęłam pracę nad „Director’s Cut”, przyszło mi do głowy, że mogę znów poprosić o zezwolenie, i tym razem udało się. Bardzo się cieszę, że mogłam zrealizować swoją pierwotną koncepcję tej piosenki” – tak Kate mówi o utworze „Flower Of The Mountain”, który tak pięknie otwiera jej najnowsze wydawnictwo.
Oprócz niego na płycie „Director’s Cut” znajduje się 10 innych nagrań, z których co najmniej kilka z pewnością okaże się prawdziwymi niespodziankami nawet dla wytrawnych znawców twórczości i fanów talentu artystki. Posłuchajcie nieomal folk rockowo brzmiącego „Rubberband Girl”. Posłuchajcie też „And So Is Love” ze wspaniałą gitarową partią w wykonaniu Erica Claptona. Ale i tak mnie osobiście najbardziej urzekły nowe, bardzo liryczne wersje „This Woman’s Work” i „Moments Of Pleasure”. To prawdziwe perełki w wykonaniu charyzmatycznej wokalistki, która po raz kolejny udowodniła, że jej głos jest po prostu najwspanialszym z możliwych instrumentów...
P.S. Kolekcjonerska edycja albumu „Director’s Cut” zawiera dodatkowo dwa srebrne krążki. O ile CD3 stanowi zremasterowaną (faktycznie, materiał brzmi o wiele lepiej, niż na płycie sprzed 18 lat) wersję całej płyty „The Red Shoes”, to na CD2 – tak mi się wydaje – umieszczono w skali 1:1 oryginalną płytę „The Sensual World”. Dlaczego? Tego nie wiem… Ktoś nie zdążył z nowym masteringiem?...